Dłuższe trasy
Dystans całkowity: | 6165.12 km (w terenie 580.00 km; 9.41%) |
Czas w ruchu: | 280:05 |
Średnia prędkość: | 19.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.10 km/h |
Suma podjazdów: | 61509 m |
Suma kalorii: | 210210 kcal |
Liczba aktywności: | 79 |
Średnio na aktywność: | 78.04 km i 4h 03m |
Więcej statystyk |
Ślęża
-
DST
76.92km
-
VMAX
58.30km/h
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
wspaniały wypad, duzo ciekawych akcji.
zaczeliśmy ze Świebodzic, przez Jeziorko Daisy, Witoszów Świdnicę Boleścian i na około bo mieliśmy przez Gogołów jechać, przejechaliśmy przez bodajże Książnice i trafiamy na Wiry i wreszcie podjazd do Tąpadła. Pełno ludzi na parkingu, Przy tablicy szukamy dogodnego szlaku i spotykamy kolejnego wspinającego się rowerzystę. Wybieramy żółty szlak, fajnie na bikestatsie opisywany. walczyłem z kamieniami ale często tez korzystałem z bocznej dróżki napakowanej korzeniami i skałami. ludzie są pozytywnie nastawieni do nas. ustępuja drogi i zycza powodzenia, kilka razy musiałem zejść z roweru. Szybki podjazd i jestem na szczucie. po 10 min robi mi się zimno a kolegi nie ma, haha jaka akcja. kolega 60m przed szczytem leży a wokół niego 2 dzziewczyny, harcerki ... co ... masują mu uda? wtf? dają mu napókj i idą ja podjeżdzam, mówi że złapał go skurcz, razem już prowadzimy rowery na szczyt. z usmiechem mijałem młode pomocne harcerki, one też się śmiały. Piwko w schronisku i wypad na wieże widokową ale wiało. Szybki keszyk z niebieską krową w tle
Kategoria Dłuższe trasy, KSP
Jedlina Zdrój - zęby nie grzyby
-
DST
54.30km
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planie miała być Borowa z KSP ale nie starczyło czasu. oczywiście przejazd przez Książ, odbitka na uczniowską i do końca prosta do Starego Julianowa. Potem obrzeża Wałbrzycha, kierunek Jedlina Zdrój. Ludzie na stawem odpoczywają, inni wybierają bardziej aktywną formę spędzania czasu i wybierają si ę do lasu pod górę. Słychać tylko krzyki małych dzieci. Podjazd na punkt widokowy ciężki ale dałem radę, keszynka znaleziona więc znikam bo czas goni.
to chyba widok na Borową ale nie jestem pewien
Wracam tą samą drogą do Wałbrzycha, Borowa odpada. Przejeżdżam przez Park Sobieskiego bo pojawiła się tam keszynka koło Harcówki, dużo ludzi tam odpoczywa. Fajny nowy zjazd znalazłem pomiędzy kortami tenisowymi. Park ogółem przechodzi remont więc trzeba uważać na ścieżkach.
Szybki zjazd i przejazd przez Biały Kamień na Szczawno Zdrój, przejazd przez główną aleje utrudniony, pełno ludzi, długie kolejki po lody. Docieram na boisko i 2,5 targam balla ze znajomymi i uciekam przez Podzamcze do domu.
I tu pojawia się motyw przewodni wyprawy a więc "morda nie szklanka ale zęby nie grzyby". Wyprawa bez kasku. Myślę już powoli o obiedzie, zapada zmrok, ok 2000. Z Podzamcza wbijam do lasu i przelatuje przez rower/kierownice. Na ziemi leżąc widzę co się stało. miałem większe przełożenie, a zbliżałem się do niewielkiego podjazdu z korzeniami. Wstaje na rowerze zrzucam przełożenia a tu spada łańcuch, a ja równo na pedała naciskam i przelatuje do przodu. Czuję, że wszystko okej więc wstaje, swędzą mocno plecy bo byłem spocony a wylądowałem w trawie. Dalszy dojazd do domu bez niespodzianek. Ale nauczka jest, kask potrzebny zawsze. A i pierwszy raz korzystałem z Endomondo więc muszę dojść co do czego z tym programem.
Kategoria Dłuższe trasy
lord have a mercy
-
DST
51.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
skąd taki tytuł, ano z mojej głupoty, ile razy komuś z Was zdarzyło się, że mówiło się że już tego nie zrobię, nie powtórzę? ja sobie obiecałem i na drugi dzień popełniłem ten sam błąd.
Jazda po ciemku, po szosie bez oświetlenia, ile się dało wybierałem mało uczęszczane drogi, kiedy jakiś pojazd się zbliżał schodziłem z roweru i spokojnie stawałem na poboczu, tak być nie powinno bo nie tylko narażam swoje życie ale też innych uczestników jezdni, niestety szybko się ściemnia i muszę brać to pod uwagę.
OSTATNI RAZ
co jednak nie zmienia faktu, że dzisiejsza wycieczka, jazda jak i odpoczynek w miłym towarzystwie nad zalewem w Dobromierzu można zaliczyć na duży plus.
ale wszystko co dobre szybko się kończy, miło jest usiąść w takim miejscu, zapomnieć o czasie rozmawiając o różnych sprawach.
od dziś nie lubię powrotów :P
Kategoria Dłuższe trasy
Dzikowiec
-
DST
53.54km
-
Aktywność Jazda na rowerze
szybka decyzja i po pracy wybieramy się na górę, którą znamy ale nawet pod nią nigdy nie byliśmy choć leży blisko nas. zaczynamy podróż szutrem przez trzy jeziora aż docieramy to strugi. po 1km asfaltu znów wracamy na szuter, takim oto sposobem wjeżdżamy do szczawna, gdzie szybko odnajdujemy odpowiedni szlak i kontynuujemy szutrem kolejne kilometry. droga ta zostanie mi długo w pamięci, ponieważ ciągnie się cały czas pod chełmcem aż do boguszowa ale jej jakość szczególnie na początku jest okropna, same kamienie, cięzko się kręci i szkoda sprzętu na taką drogę. Znów asfalt, szukamy dzikowca, kolejki linowej, okazało się, że trzeba jeszcze parę kilometrów zrobić by ujrzeć ten widok. niestety na miejscu dowiedzieliśmy się, że na szczyt nie ma żadnego szlaku rowerowego :/ tylko do zjazdu, co akurat wiedzieliśmy. zawsze zostaje opcja wejścia z rowerem na barku pod górę przy wyciągu ale to byłby hardcore. uznaliśmy, że czas na powrót. może następnym razem zdecydujemy się podjechać niebieskim szlakiem pieszym, może damy rade.
Kategoria Dłuższe trasy
Późna pierwsza setka - Przełęcz Okraj
-
DST
105.69km
-
Temperatura
25.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ok godziny 0900 ruszyliśmy pociągiem ze Świebodzic w stronę Jeleniej Góry. W sumie jechaliśmy w trójkę ale w pociągu już było kilku rowerzystów z odpowiednim sprzętem, kilku szosowców i górali, jedni wysiadali po drodze a inni w Jeleniej Górze razem z nami.
Na rozgrzewkę zdobyliśmy wzgórze/park obok stacji, następnie udaliśmy się pod pomnik autorstwa V. Bego przedstawiający znajome postacie
Dalej już bez przerw do Kowar. Tam odpoczynek na "rynku"
Po odpoczynku czas na wspinaczkę - podjazd pod kaplicę św. Anny
Robi się stromo, podjeżdżamy obok Spa w Kowarach, docieramy do szutru i serpentyn, zaczynają się wspaniałe widoki. Wyjeżdżamy na szosę, do szczytu mamy ok 2km. Spotykamy Polaka, który jeździ na przełęcz tylko po to by napić się Gambrinusa, dobra motywacja.
śnieżka na horyzoncie
Dotarliśmy, chwilka przerwy i zjazd, lekko wieje ale docieramy do dolnej malej upy gdzie zatrzymujemy się na piwko - bodajże Korzeń. Towarzyszy nam piesek właścicielki, swoją drogą dobrze, że kolega zna czeski to jakoś się dogadaliśmy :).
Zbiórka po piwie chwilę trwała, dopisywał świetny humor,szybki przejazd przez następne miejscowości i znów wspinaczka, przed Trutnovem skręt w kierunku Zalcera Zalcer i wspaniały stok
i potem już Polska - Lubawka - Kamienna Góra - Świebodzice
Wspaniała wycieczka, piękne widoki i moja pierwsza setka.
Kategoria Dłuższe trasy
Podlesie Lipa Fryderyka 2
-
DST
45.50km
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powróciłem i znalazłem, podjechałem także przy okazji na szczyt taką drogą ni to polną ni brukową, jakieś płyty. Powiem tylko jedno, warto było tam wjechać. tym razem skrzynka zdobyta
Kategoria Dłuższe trasy
Podlesie - Lipa fryderyka 1
-
DST
45.50km
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miejsce wzięte z zaprzyjaźnionego portalu, kesz powstał w tej mieścinie by pokazać jej największą atrakcje mianowicie Lipę Fryderyka. Że co ???
Nie będę opisywało o tym miejscu macie tu linka zaznaczam tylko, że historia nawet ciekawa :P
Opis linka
Wiem jedno, jeszcze tu powróce bo czegoś nie odnalazłem :P
Kategoria Dłuższe trasy
zapomniane miejsce w Wałbrzychu
-
DST
49.00km
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ogółem chyba jak każdy, mam / miałem obawy związane z wjazdem / przejazdem przez Wałbrzych znany ostatnio pod nazwą Mordor, nigdy mi się nie podobał a ludzie w nim mieszkający nazwijmy to są lekko dziwni.
ta trasa zmieniła moje zdanie na temat położenia tego miasta.
Wałbrzych leży w tak malowniczym miejscu, widać to właśnie z takiego miejsca do którego się właśnie dzis udałem - Barbarka - szczyt w Górach Wałbrzyskich (635 m n.p.m.).W 1894 roku dzięki inicjatywie Towarzystwa Górskiego i Helmutha Carla Bernharda von Moltke na Barbarce stanęło schronisko nazywane "Kolbebaude", dziś nieistniejące. miejsce kiedyś tętniące życiem, chętnych większej ilości wiadomości na temat tego miejsca odsyłam do internetu, poszukajcie sobie.
świetne podjazdy i zjazdy, niestety miejscami trzeba przebijać się przez miejską dżungle. po drodze na górkę można zobaczyć stary cmentarz żołnierzy radzieckich.
z samego szczytu nic nie zobaczymy, prawdopodobnie 9na10 z Was by tamtędy przejechało i nie zorientowało się, że to jest to miejsce. Piękne widoki są ok jednego kilometra od celu. jedziemy ulicą mieroszowską i przed ostatnimm budynkiem na ulicy asfaltową drogą skręcamy w lewo, chwila zjazdu, wymagający podjazd i możemy cieszyć się wspaniałymi widokami, polecam każdemu.
Kategoria Dłuższe trasy
Bolków, nieznane rejony, Radogost
-
DST
74.71km
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Natchniony eksplorowaniem nieznanych terenów i wież widokowych, postanawiamy ze znajomym odwiedzić dwa zamki i wieże widokową w powiecie jaworskim.
Wjazd pod Cieszów bezcenny, ściana płaczu, boczną drogą docieramy do Dobromierza i kierujemy sie na Wolbronek. Kolega zna boczną drogę asfaltową, chyba nawet rowerowa, która prowadzi prosto do Bolkowa. W Bolkowie szybko atakujemy zamek, następny cel ruiny zanku w Świnach niedaleko Bolkowa. I potem coś wspaniałego asfaltowy zjazd droga krajową w kierunku Jawora, tak szybko nigdy chyba nie jechałem jeszcze a zjazd się ciągnął w nieskończoność. Przed Jaworem odbiliśmy do miejscowości Kwietniki a potem podjazd do Grobli i zaczymamu podjazd pod Radogost, który leży na Pogórzu Kaczawskim, wysokość 398 m n.p.m. Dobry podjazd szlakiem czerwonym. Mozna się zmęczyć.
Powrót to wyścig z czasem, na szczycie wieży dostrzegliśmy nadciągającą burze,
szybko więc zjechaliśmy z Radogostu do Paszowic następnie Wiadrów, Kłaczyna i już nasze rejony. Postanowiliśmy się zatrzymać w Jugowej u kolegi rodziny by przeczekać burzę. Każy wie jak to jest u babci, od stołu nie odejdziesz, musisz wszystko zjeść, już powoli się ściemniało, robilo się chłodno a objedzeni na pewno nie mysleliśmy o dalszej drodze powrotnej. Droga się dłużyła a jedzenie w brzuchu przewalało. I tak na koniec tego dnia nie padało.
Kategoria Dłuższe trasy
Trójgarb i Chełmiec
-
DST
51.84km
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy raz łączona wyprawa z dwoma sczytami w jednym dni, takimi wyższymi szczytami. Obie góry doskonale znane. Za dzieciństwa pod Chełmiec podchodziłem kilkukrotnie, jak dorosłem kilka razy wjechałem na rowerze. Natomiast o Trójgarbie usłyszałem niedawno, nigdy pieszo po nim nie chodziłem. W zeszłym roku 2 czy 3 razy próbowałem wjechać na jego szczyt ale gubiłem się na rozgałęźieniach szlaków. Swego czasu miałem raz tam na zjeździe poważny wypadek i dobrze, że miałem wtedy kask na głowie bo przeleciałem przez rower :), cały obdarty i we krwi będąc w szoku pobiegłem sprintem ok 50 metrów. Tak teraz to nawet zabawne ale na drugi dzień byłem tak obity, że poł godziny wstawałęm z łóżka.
Ale dziś miałobyć inaczej. Mieliśmy wjechać na szczyt a potem wdrapać się na Chełmiec.
Ze Świebodzic szybkim szutrem do Strugi chwila asfaltu, skręt na wyjeździe w lewo i już tylko terenowa jazda. Natura wokół trójgarbu jest piękna, masa potoczków i czasami strome zbocza.
na szczycie Trójgarbu
oczywiście na szczycie znajdujemy kesza
Sam szczyt do bani, zero widoków, ciężki wjazd. na zjazd wybraliśmy pieszy szlak niebieski co okazało się dużym błędem. Pieszy to pieszy, rowerowy to rowerowy, dużo korzeni i stromy teren, często musielismy się podpierać bo taraciliśmy równowagę. przed samą Bacówką zjazd był już o wiele lepszy i można było się rozkoszować jazdą w dół.
Drogą asfaltową docieramy do Lubomina i tam znajdujemy szlak na Chełmiec, niestety pieszy, ile daliśmy radę tyle podjechaliśmy, nie chciało nam się wprowadzać rowerów pod górę więc objechaliśmy Chelmiec i dojechaliśmy do głównej drogi, która prowadzi na szczyt od strony Białego Kamienia. Niestety droga wysypana małymi kamyczkami, ależ źle się kręci po nich a jeszcze gorzej zjeżdza. Wjechaliśmy na szczyt, chwila odpoczynku kilka zdj i zbieramy się do powrotu, bo wieża zamknięta i kawiarnia, która niby miałabyć otwarta na sezon letni od maja też zamknięta.
kolejny szczyt kolejna skrzyneczka
Szybki powrót przez główne ulice Szczawna i tak docieramy do Podzamcza, wjazd do lasu, zjazd obok trzech stawów i Świebodzice już na witają.
Kategoria Dłuższe trasy