king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:292.83 km (w terenie 53.47 km; 18.26%)
Czas w ruchu:19:41
Średnia prędkość:14.88 km/h
Maksymalna prędkość:61.60 km/h
Suma podjazdów:3792 m
Suma kalorii:12175 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:32.54 km i 2h 11m
Więcej statystyk

poręb bolków i ... zgubiłem się :P

  • DST 88.38km
  • Czas 03:29
  • VAVG 25.37km/h
  • VMAX 61.60km/h
  • Kalorie 2811kcal
  • Podjazdy 1033m
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 lipca 2015 | dodano: 31.07.2015

dobry trening po pracy choć skrócony przez to, że pojechałem nie tą droga co trzeba. W planach Poręb Bolków i Przełęcz Rędzińska ale już na wstępie wiedziałem, że plan jest zagrożony... wszystko przez Roztokę.
Na początku małe spięcie na drodze w Tomkowicach. Jechałem tak cicho, że na drodze prawie przyprawiłem o zawał serca liska, biedaczek się tak przestraszył mnie, oklapły mu uszka, patrzał z niedowierzaniem, uciekł metr na pobocze, z ust wyczytałem, że wyzywał mnie od palantów. 
Wiedziałem, że drogi w Roztoce będą decydujące, chciałem pojechać boczną drogą do Bolkowa kiedyś pokazaną przez Zielonego. Ale pamięć podpowiadała inaczej i pojechałem drogą ostatnio zapamiętaną czyli szaloną podróż micrą do Jawora. No cóż, straciłem dużo czasu, wyjechałem koło rezerwatu Chełmy, który kiedyś z Zielonym odwiedziliśmy, trzeba powtórzyć, bo podobno są tam fajne miejsca do jazdy. W Bolkowie mała przerwa na dwa telefony a potem przygotowania pod podjazd dnia, góra przysłoniła słońce. Kolarzówce brakuję przełożeń, na stojaka, wzrok w asfalt. Idzie ciężko ale udaję się. Zjazd poezja, lekka przerwa na jedno zdjęcie, banana i zakładanie powtórne okularów. Zjazd bajka, ponad 60 na liczniku, a mógłbym o wiele więcej ale jakoś strach nie pozwala, towarzyszący wiatr non stop dmucha mocno, boję się by mnie nie podwiał, dlatego ostrożnie.
Straciłem za dużo czasu, co prawda miałem światełka (sukces), nawet je używałem ale kolejna przełęcz skończyła by się już w nocy. Zjeżdżam tylko Marciszowem i jadę do domu, utrzymując fajne tempo aż palą mi się nogi.

http://app.endomondo.com/workouts/571356411/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

Jelenka Schronisko

  • DST 7.53km
  • Czas 02:45
  • VAVG 21:54km/h
  • Kalorie 1408kcal
  • Podjazdy 369m
  • Aktywność Chodzenie
Niedziela, 26 lipca 2015 | dodano: 28.07.2015

na drugi dzień z inną parą udajemy się do Parku Miniatur a potem na Przełęcz Okraj, skąd wyruszamy do Schroniska Jelenka, pogoda na początku dnia nie rozpieszczała, ale tak jak prognoza pokazywała popołudnie bardzo przejrzyste i bezchmurne. Panorama ze schroniska piękna, aż pojawił się pomysł by kontynuować podróż na Śnieżkę ale może w innym składzie by się udało, za dużo racjonalistów, a właściwie jeden. Odpuściłem (po raz który?), za to pokazałem znajomym zabawę geokeszing i fajne skrytki na Przełęczy Okraj. Na koniec wpadliśmy jeszcze do knajpy w Sadach, czcząc imieniny naszych pań.

http://app.endomondo.com/workouts/568667937/677106...


Kategoria Pieszo góry

szukając srającego chłopka

  • DST 62.99km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.54km/h
  • Kalorie 1272kcal
  • Podjazdy 369m
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 lipca 2015 | dodano: 28.07.2015

szybki wyjazd z Zielonym po w sumie nieznanych okolicach. szybki może nie do końca bo zanim ostatecznie się spotykamy kończę już rundkę po Cierniach (jakieś 10km) - problemy telekomunikacyjne. Proponuję znaleźć pomnik srającego chłopa gdzieś za Świdnicą ale okazuję się, że nie tylko ja jadę tymi terenami pierwszy raz. Super zjazd w Wierzbnej choć mega wiało w paszcze. Zatrzymaliśmy się w sklepie by uzupełnić wodę. Tam postanawiamy porzucić wcześniej ustalony plan i zabierać dupę w troki, burza is comming. Uciekamy najszybszą możliwą drogą. W Milikowicach dopada nas ulewa, początkowe krople nie zapowiadały nic dobrego więc od razu decyzja, że chowamy się na przystanku. Kilka razy mieliśmy się ewakuować do Świebodzic ale znów zaczęło mocniej padać. w końcu przejeżdża jakiś kolarz i jedzie w naszą stronę. A co tam, szkoda czasu podłączamy się, trzymam się z tyłu, z rowerów przede mną leci duży strumień wody. Na zakręcie za mostem na Cierniach napotkany kolarz smaruje sobą asfalt, nie korzysta z pomocnej ręki więc po chwili zostawiamy go ze swoimi myślami nad powodem upadku...
http://app.endomondo.com/workouts/567954381/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

Ognisko na Starym Książu

  • DST 5.87km
  • Czas 04:00
  • VAVG 40:53km/h
  • Kalorie 2045kcal
  • Aktywność Chodzenie
Sobota, 25 lipca 2015 | dodano: 28.07.2015

... Okazało się, że w mieście mało co padało, plan ogniska na Starym Książu niezagrożony, super obiadek, potem dokończenie wieczoru w tym samym gronie u mnie w mieszkaniu, oglądamy etap TdF.
Srający chłopku nie czuj się bezpieczny, wcześniej czy później zostaniesz nakryty na swym czynie przez nas.

http://app.endomondo.com/workouts/569847565/677106...


Kategoria Pieszo góry

targaj balla w szczawnie

  • DST 19.43km
  • Czas 00:46
  • VAVG 25.34km/h
  • Kalorie 562kcal
  • Podjazdy 226m
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 lipca 2015 | dodano: 22.07.2015

granie na całym boisku, jakieś staruchy nas rozwaliły, pierwszy raz od nie wiem kiedy tyle się nabiegałem, w tą pogodę - morderstwo, zmęczony mega 
http://app.endomondo.com/workouts/565504807/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

jak nie idzie to nie idzie

  • DST 11.40km
  • Teren 9.00km
  • Czas 00:49
  • VAVG 13.96km/h
  • Kalorie 497kcal
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 lipca 2015 | dodano: 21.07.2015

po nerwowym weekendzie a jakże nerwowy poniedziałek. 
uważałem, że choć dziś może pojeżdżę dłużej, zrelaksuje się po nudnym weekendzie, nie licząc może uniknięcia dzwona w Szczawnie Zdrój, bo razem z Pająkiem miałem mokro, człowiek uczy się całe życie. Kiedyś dodałem do swojego życia zasadę ograniczonego zaufania do kierowców w stosunku do pieszych. Jak przechodzę po pasach na jednokierunkowej patrzę w dwie strony aby jakiś wariat mnie nie potrącił jadąc pod prąd. I tą zasadę muszę wdrożyć kiedy prowadzę auto. Wystarczyłoby żebym skręcał w lewo i nie uniknął bym tego rozpędzonego głąba. 
... to może relax jazda na rowerze + keszowanie ... a dupa tam. Skrzynki lekko mówiąc w miejscach złych - mrowisko wielkich mrówek lub w krzaku z kolcami dzikiej róży - geniusz, troll (jeszcze napisał, że w jego mniemaniu dobrze ukryte - zjeb). Dodatkowo jadąc cały we krwi, pogryziony przez owady naglę czuję brak stabilności w siodełku, czyli powrót 5 km na stojąco z siodełkiem w kieszeni. 
Jedyny plus to test pulsometru, teraz tylko muszę nauczyć się czytać z niego dane. 
Może mały plus we wtorek, wizyta u kardiologa i jeden z (nie moich) problemów jazdy odpadnie, oby. Reszta ciężko, nieustanna walka za każdym razem, aż się odechciewa wszystkiego.

http://app.endomondo.com/workouts/564743622/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

III SOWIOGÓRSKI MARATON GÓRSKI po weselu

  • DST 25.47km
  • Teren 25.47km
  • Czas 01:49
  • VAVG 14.02km/h
  • Kalorie 1316kcal
  • Podjazdy 952m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 lipca 2015 | dodano: 06.07.2015

no to się nazywa weekend. plan zakładał, że pojadę albo jako pomocnik albo jako uczestnik zawodów. w zależności jakie będzie wesele...ejj wesele było świetne, dziewczyna i mama mają bóle mięśni bez maratonu rowerowego :P
Przyjechałem w mocnym stanie alkoholowym o 4 do domu, po 7 obudził mnie sąsiad i jego kochanka imieniem wiertarka, dzięki sąsiad.
co dziwne nie zdążałem mieć kaca, lekko skołowany zjadłem śniadanie i podjąłem decyzję, że przejadę maraton. W międzyczasie przyjechał Zielony, który pomógł mi się zebrać i przyszykować. Jedziemy na styk, dodatkowo trafiamy na objazd przez Dzierżoniów gdzie tracimy cenny czas ale na miejscu jest tyle chętnych, że biuro zawodów nie daje rady i start został przesunięty na późniejszą godzinę dzięki czemu na spokojnie się zapisujemy. 
Na starcie wymieszani amatorzy i profesjonaliści (średnia ponad 24km/h sick!!!). Zastanawiam się czy jechać mini czy tak jak zadeklarowałem mega. Dodatkowo bliżej nieznana mi osoba puszcza przeokropnego bąka. Plebs, dzicz i trolle  :P
Początkowe kilometry słabe, dużo mnie wyprzedziło a ja zero pary w nogach, nie było czym kręcić, czekam na jakiś krótki zjazd ale nic z tego. Ale jak się doczekałem to chciałem by się skończył, długi kamienisty dodatkowo zaliczyłem chyba każde błoto. Po wyścigu mógł ktoś stwierdzić na podstawie mojego wyglądu a innych, że jechałem inny maraton. Kolejny podjazd i wreszcie kogoś zaczynam wyprzedzać, potem kilku mnie i tak to jakoś leci, w pewnym momencie jechał za mną gość, który oddychał tak samo ciężko na podjeździe jak Kudłaty, zrobiło się jeszcze śmieszniej gdy innemu gościowi za szwankowały przełożenia i łańcuch, stanął i w dość osobisty i ciekawy sposób powiedział o swoich uczuciach w stosunku do roweru :). Kiedy maiłem swoją największą bombę to jechałem za piękną panią w legginsach, true motivation. Właśnie po jej wyprzedzeniu...długo walczyła ze mną zacząłem o wiele lepiej jechać, szybciej pokonywałem krótkie podjazdy na stojąco dzięki czemu przegoniłem wiele osób. na całej trasie walczyłem z jakimś typem w zielonej koszulce, cały czas się przeganialiśmy, okazało się, że był szybszy na zjazdach. Ogółem trzymałem się swojej taktyki z korektami Ziela na maratony, a więc "bez spiny na początku", "podjazdy rób swoim tempem" i mój ulubiony, który miałem nie powtórzyć "omiń bufet", od razu wiadomo, które myśli jego a które moje, ale tyle osób przegoniłem biorąc jednego banana i kilka ciastek, napełniając kieszenie trochę no i bidon. jadłem po drodze, nawet chyba pani złapała mnie w obiektywie.
Kiedy usłyszałem, od jakiegoś członka ekipy obsługującej na ostrym 90stopniowym nawrocie, że to ostatni podjazd, dostałem nowych pokładów mocy. co prawda nie było już męczących długich podjazdów ale ogółem jakieś były, krótkie. Walczyłem o miejsca, niestety w pewnym miejscu pojechałem gdzieś indziej niż powinienem, 100m zrobiłem ale na szczęście zawróciłem. Wyprzedziło mnie dwóch facetów i jedna kobieta. Liczyłem, że będzie podjazd i ich dogonię. Podjazd się pojawił, oni na siedząco ja na stojąco, jednego wyprzedziłem, dwójce usiadłem na koło ale zaczął się singlowy odcinek, techniczny. Jak pokazał inny Świebodziczanin dało się wyprzedzać wymijać na tym odcinku, jechał MEGA, ja go rozpoznałem więc przepuściłem, pani przed chyba go nie słyszała i walił obok niej, uważając by nie wyskoczyć ze skoczni w górę. Ja poczekałem już na ostatnie szutrowe metry. Udało się ich wziąć przed ostatnią prostą, gość walczył ale waliłem w pedały mocno.
Wynik: 1:48:23 (MINI)
śr. 12,86 km/h
M2 24/34
open  84/137


źródło: ultimasport

Może mogło być lepiej a może gorzej, ale pogoda plus wesele do późna jakoś odstraszały od dystansu mega, w sumie powinienem się cieszyć, że nie maiłem skurczów po takiej ilości alkoholu, może to zasługa magnezu łykniętego przed weselem. Było fajnie, wynik jakoś się udał czyli do następnego ...

http://app.endomondo.com/workouts/555231838/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

w gniewie borzym goniąc goniąc i...

  • DST 60.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 21.82km/h
  • Kalorie 1654kcal
  • Podjazdy 219m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 lipca 2015 | dodano: 06.07.2015


...tak się spiąłem, że aż chłopaków przegoniłem. ale po kolei, opcja wyjazdu padła od kolegi parę dni temu, przystałem, nigdy nie jechałem z nim a kierunek był mi mało znany a zarazem lekki. Miał jechać z nami mojej dziewczyny brat ale się wyłożył, z resztą prawie tak jak ja. dochodziło na piątek co raz to więcej rzeczy. pierw mieliśmy ekipą z pracy odwiedzić koleżankę będącą na macierzyńskim. Zabawiłem tam godzinę, potem pojechałem z mamą zmienić operatora komórki do Mordoru, niestety nie żartowała dzień wcześniej, że chce jechać jeszcze po sukienkę na wesele, bo obecną co ma jej nie pasuje zw na pogodę. niechętnie ale próbowałem pomóc, bo jak nie ja to kto. Niestety Manhattan i Galeria swoim asortymentem nie zadowoliło mojej mamy, wracamy z niczym. Na szczęście chłopaki też zbytnio szybko się nie zebrali więc wyjechali 20min wcześniej ode mnie. Trasa, czarny szlak węglowy. Ostatnio jechałem kawałkiem ale do samego końca nigdy nie dotarłem. Silną tak mi się wydaję moją stroną jest orientacja w terenie. Szlak zarośnięty ale gdzieś cały czas podejmowałem dobre decyzje, w samym Żarowie zero szlaku ale też wiedziałem, że muszę jechać na Mrowiny gdzie szlak już się pojawił. Mimo mega chaszczów pracowałem mocno. Wjazd do Borzygniewu a tu niespodzianka, pełno ludzi i wśród nich nie ma znajomych. Szybki telefon i okazało się, że jadą inną drogą bo w Żarowie się pogubili. Gdy dojechali pogadaliśmy sobie i wypiliśmy piwko na powrót. Chłopaki mają tempo turystyczne co nie przeszkadza w ogóle w rozmowie, choć mi się spieszyło bo nie zabrałem światełek, korzystałem z ich sprzętu.Jakby tego było mało rozładował mi się telefon.
Wróciłem do Swiebo i z miejsca bez mycia zostałem kierowcą i chwilowym uczestnikiem babyshower czy sitting, nie pamiętam, ale kijowo być jedynym facetem wśród wielu pijanych krzyczących kobiet.  Pomysł jedenej z uczestniczek by zrobić panieński w zoo ogłaszam pomysłem wszech czasów. 

http://app.endomondo.com/workouts/554306058/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

ptaszek ćwierka czyli kesz zasadzony

  • DST 11.76km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 14.11km/h
  • Kalorie 610kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 lipca 2015 | dodano: 06.07.2015

kesz na miejscu teraz weryfikacja i czekam na pierwszych znalazców :)
http://app.endomondo.com/workouts/553639849/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki