king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2015

Dystans całkowity:39.79 km (w terenie 28.94 km; 72.73%)
Czas w ruchu:04:43
Średnia prędkość:8.44 km/h
Suma podjazdów:1248 m
Suma kalorii:3006 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:13.26 km i 1h 34m
Więcej statystyk

Rybnicki Grzbiet - znaleziony zaliczony

  • DST 23.94km
  • Teren 18.94km
  • Czas 02:27
  • VAVG 9.77km/h
  • Kalorie 1980kcal
  • Podjazdy 769m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 grudnia 2015 | dodano: 27.12.2015

Zbierałem się na rower od kilku dni ale zawsze coś, na Rybnicki Grzbiet wybierałem się ponad rok. W końcu przyszedł ten czas by tam pojechać. Z lekkim problemem pakuję rower do auta (zawsze chciałem pojechać autem gdzieś, wyciągnąć rower i badać nowe ścieżki). Zaczynam od Andrzejówki, rozgrzewka do Skalnych Bram i Zamku Rogowiec. Dojeżdżam do miejsca gdzie kiedyś na czarnym szlaku się pogubiłem, też chyba wtedy szukałem wjazdu na Rybnicki Grzbiet ale wjechałem nie w tą stronę. Oznakowanie wtedy było kiepskie, ale tym razem ciężko się zgubić, przyjeżdżam przez asfalt a tam już zielony kolor na tabliczce. Podjazd bardzo długi, ale za to świetnie wyklepana droga. Potem droga się zmieniła na typową ścieżkę, do rozjazdu było ok, jednak przyszedł czas wyboru, prawo albo lewo? Pod górę, czyli w lewo, kilka podjazdów błotnych nie do podjechania, sam szczyt przeorany przez drwali, opieram rower o kamień oznaczający szczyt, był lekko mówiąc niestabilny i razem z rowerem poleciał w dół. Widoki z tego miejsca piękne. Borowa, boisko w Jedlinie Zdrój jeszcze dalej Ślęża. Zjazd przez ścięte iglaki - zdecydowanie nie lubię. Wiele razy się wypinam z bloków. Połowa pętli kompletnie rozwalona, przeorana maksymalnie, gubię się ze szlakami, jest ich za dużo, na dole widzę kolejne. Jednak intuicja podpowiada mi by jechać świetnie wyglądającą ścieżką za opadłym drzewem. Piękne widoki, choć tabliczek brak, są tylko stare malowane oznaczenia strefy mtb. Ryzyk fizyk, wracam w kierunku Rybnicy Leśnej. Mijam Skałę Kazika a po chwili innego bikera i piechurów, powoli domyślam się, że wyjadę na wcześniejszy rozjeździe. Tak też się stało, przyjemny zjazd do asfaltu i nieco mniej przyjemny podjazd asfaltem do Andrzejówki. Po drodze kesz przy Kościele Św. Jadwigi w Rybnicy. 
Szczerze, spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego, ścieżki na Rybnickim Grzbiecie nie podbiły mojego serca, nie są zjawiskowe tak jak to wywnioskowałem z magazynów rowerowych, wolę bardziej Trzy Niedźwiadki. Lepiej popróbować inne trasy Strefy MTB.  

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/l...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Zasadzony kesz w książańskim

  • DST 14.85km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 11.72km/h
  • Kalorie 1026kcal
  • Podjazdy 479m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 grudnia 2015 | dodano: 13.12.2015

Zniecierpliwiony recenzent pogania mnie bym reaktywował kesza albo zarchiwizował. Pojemnik już dawno przyszykowany, ale brak zdrowia spowodował, że kesz dalej leży w domu. No ale nadeszła sobota, jest chwila czasu by go zasadzić. Po nocy oglądam nba więc wiem, że wcześnie rano nie wstanę. A po południu urodziny "teściowej" więc nie mogę się spóźnić. Postanowiłem nie jechać nigdzie dalej jechać, tylko poszukać nowych ścieżek w parku. Na samym początku okazało się, że pojemnik jest za duży do plecaka. Kesz pod kurtkę, brzuch rozrósł się dwukrotnie. Szybki dojazd na miejsce i szukanie nowego miejsca. Znalezione choć pewnie recenzent będzie mieć problem bo nie jest on na ścieżce tylko obok a tam ekologia, szanuj zieleń i takie tam bla bla bla. Ale jak obok ktoś robi ogniska i z kopa mój skrytkę traktuję to nikogo to nie obchodzi, a jak ja chce pokazać innym super miejsce na jazdę rowerem czy spacer to wpycha na wokandę regulamin portalu. Najwyżej będzie skrzynka na tylko jednym portalu, bez parcie, czas na urodziny teściowej :P 
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

szybki skalpel

  • DST 1.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 60:00km/h
  • Aktywność Chodzenie
Czwartek, 3 grudnia 2015 | dodano: 04.12.2015

Zauważyłem, że jak zawsze zaplanuję jakiś wyjazd, napalę się to coś mało z tego wychodzi, dobrze chociaż, że pojechałem nad morze w tym roku, to jedno się udało. Plany na sobotę dwa ale już puszczone w niepamięć, wszystko przez ... czyraka. Do dziś nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Chyba od jakiegoś czasu pod pachą miałem niewielkiego guzka, zastanawiał mnie on ale nie na tyle by go badać. We wtorek nieświadomie, go nacisnąłem tak jak ciśnie się pryszcza. Na drugi dzień mój guzek się powiększa, wow niebezpiecznie, wracam z pracy, wtf jest tak wielki, że brakuje mi skóry, nie mogę ruszać ręką bo guzek się obciera, lekko boli, dyskomfort. Myślałem, że przez noc może zejdzie...nic tam, stał się twardy, poszedłem jeszcze do pracy, tam zarejestrowałem się do lekarza na wczesną porę. Na miejscu pani uświadomiła mi z czym mamy do czynienia i co z tym się robi...od ręki. Fuck a ja tak narzekam na NFZ a tu od ręki mnie pod skalpel biorą. Dostało mi się za:
1) nie znajomość numeru NIP pracodawcy (jakbym czytał im w głowię jak byłem w pracy, że przez pachę pójdę na l4),
2) nie ogoloną pachę - co za ludzie, ogoliła mi pani pachę z wielkim fochem,
U chirurga szybkie badanie, dotyk jego palców sprawił duży ból, ale najgorzej na stole "smakowało" znieczulenie. Lubie igły ale to był mocny zastrzyk, głęboki i bolący, po chwili już nic nie czułem i byłem krojony. Znieczulenie szybko złapało i zarazem szybko puściło. Nie było miło, miałem już duże problemy ale jakoś udało się położyć i przekimać ten ciężki moment. Nie polecam nikomu.
Może następnym razem już choroba ani zabieg nie przeszkodzą w jeździe. Ciężka rowerowa końcówka roku.