king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:93.82 km (w terenie 51.67 km; 55.07%)
Czas w ruchu:18:27
Średnia prędkość:5.09 km/h
Suma podjazdów:2414 m
Suma kalorii:6255 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:11.73 km i 2h 18m
Więcej statystyk

Nowe szczyty, keszowo i znów złoty

  • DST 35.24km
  • Teren 14.50km
  • Czas 02:23
  • VAVG 14.79km/h
  • Kalorie 1919kcal
  • Podjazdy 924m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 września 2015 | dodano: 30.09.2015

tym razem bez matuli atakuję na pociąg i kesze. Pierwszy zaraz za przejazdem o nazwie ... gold train, chwilę mi zajął ale gdy tylko włączyłem podpowiedź graficzną od razu zlokalizowałem miejsce ukrycia. Dalej jadę w stronę jeziorka Daisy, potem czerwonym odbijam na wałbrzyską strefę. Kiedyś się tutaj zgubiłem z Kaśką i zaliczyłem wolną glebę w błoto ale nie tym razem, teraz szlak lekko oczyszczony, pewnie zasługa pociągu. Kierunek Poniatów, Ptasia Kopa zaliczona więc czas na Lisi Kamień,

ciężki podjazd, pełno liści i jak się okazało brak formy, zjazd dalej szlakiem był wymagający, bałem się nim zjechać by sobie krzywdy nie zrobić. Sprowadziłem. Gdzieś w międzyczasie gubię schowane wcześniej okulary, najgorzej. Potem krążyłem po kolejne kesze, 
stara strzelnica milicyjna

i wały przeciwczołgowe

potem powrót już koło złotego wiaduktu i Książem w dół.

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/l...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

z matulą poszukując złoty pociąg

  • DST 12.51km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 7.66km/h
  • Kalorie 1280kcal
  • Podjazdy 194m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2015 | dodano: 25.09.2015

... powrót z pracy milion opcji, Kudłaty nie może więc a od tak zagadałem do mamy czy jedzie zobaczyć nasz złoty pociąg :P, szedłem o zakład, że odpowiedź będzie negatywna. Mój błąd, jest chętna, chce to zobaczyć. Jedziemy, niestety nie obserwowałem zbytnio tematu od powrotu, w sumie wcześniej też nie, widziałem jedno zdjęcie w internecie na przejeździe kolejowym ostatnim w Lubiechowie, stojącą tam policje i blokady, okazało się, że to zupełnie nie tam. Albo powrót albo daję mamię wyzwanie i ból dupy z podjazdem z Lubiechowa do Mordoru w tle. Pytam jej, woli asfalt, tam ją "trzepie" po kamieniach. Ok, z przerwami ale podjechaliśmy, wróciliśmy nawet szybko przez Książ. Przyjemna wycieczka. Ale muszę jeździć szybciej bo  w takich jazdach to brzuszka nie zrzucę.
UPDATE: pociąg stoi na Szczawienku przy wiadukcie na strefie, dziś tam sobie przejadę. 

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Czarnogóra - marszobieg po ostatni kesz

  • DST 16.90km
  • Czas 03:00
  • VAVG 10:39km/h
  • Kalorie 1342kcal
  • Podjazdy 662m
  • Aktywność Bieganie
Czwartek, 17 września 2015 | dodano: 25.09.2015

Jeden z ostatnich dni w Czarnogórze, musiałem iść w góry, niestety turystyka górska w tym kraju nie istnieje, więc cała podróż asfaltem byłą najważniejszą drogą przez góry, teraz otworzyli bezpieczniejszą drogę z płatnym tunelem. Wejście pod górę z Petrovac mogło zmęczyć ale nijak mają się te góry do tego co zastałem w Chorwacji. Piękne serpentyny i wschodzące nad górami słońce, morze spokoje i niekończące się. 
Przed miejscem ukrycia kesza, na poboczu, zobaczyłem ciekawą scenkę. Mianowicie, jakiś gość z Podgoricy wracał z porannej kąpieli w morzu (wnioskuje po ubraniu), opel kadet ledwo co po górę się toczył, wyminął mnie, a po stu metrach staje na poboczu. Wychodzi z auta wyraźnie zdenerwowany, zniesmaczony. Otwiera bagażnik z którego wyskakuje piesek, na widok pana szczęśliwy ale nie na długo, pancio wyciąga kijaszka i bije nim pieska, który ucieka w stronę skarpy. Gość na początku się nie przejął bo był zajęty wyciąganiem z bagażnika psiej "dwójeczki". Po chwili się przejął i nawoływał swojego pupila, który powrócił w końcu. 
Czyli był happy end. 
Ja tymczasem już wertowałem krzaki by znaleźć to po co przybyłem. W drogę powrotną zbiegałem, do domu wpadłem mega spocony, lało się ze mnie jeszcze długo, nawet przy śniadaniu, ale zimny browarek pomógł w tej sytuacji.


https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Pieszo góry, Czarnogóra 2015

Czarnogóra 2015 - Boka Kotorska

  • DST 4.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 60:00km/h
  • Aktywność Chodzenie
Środa, 16 września 2015 | dodano: 25.09.2015

Zwiedzamy zatokę, statkiem, rejs całkiem udany, widoki zacne lecz nie mogliśmy wpłynąć na pełne morze, za wysokie fale. Chciałbym zobaczyć zatokę z góry, z Lovcen, ale to może następnym razem. Pierwszy przystanek to Kotor, podobało mi się, już szykowałem się na wejście na mury obronne miasta, gdy nagle się okazało, że wycieczka tam nie przewiduje wejścia. Nic to, zawsze jest przecież wolny czas, i tu niestety też zawód na całej linii, dostaliśmy pół godziny. Na nic nie starczyło, nawet na szybkiego kesza, chwilę się pokręciliśmy i tyle z tego bardzo ciekawego i zabytkowego miasta.

Spieszyliśmy się na pokład, statek zabrał nas na świętą wyspę Czarnogórców - Wyspa Matki Boskiej na Skale. Wysepka utworzona sztucznie, podobno dwóch rybaków na małym wystającym kamieniu z wody, znaleźli obraz Matki Boskiej, oddali go jednak to Perastu, jednak obraz wrócił z powrotem na wysepkę. Sytuacja się powtórzyła, więc postanowiono tam utworzyć kościół, topiono tureckie statki i przyciągano wraki, tak powstała wyspa. Co tu dużo mówić, dla mnie miejsce nie było magiczne, już bardziej ciekawiła mnie prawdziwa wyspa obok. No ale co, znalazłem kesza, wpadłem do kościółka, kolejka do niego przeogromna, w środku pełno ikon, mało miejsca, pełno ruskich :P



Kolejna stacja - Herceg Novi, piękne miasto, ciągnęło się cały czas do góry, obdarzone w trzy fortece, ze względu na czas widzieliśmy tylko jedną od wewnątrz, dwie z zewnątrz gdzieś w oddali w górze. Wspaniałe place, alejki, fontanny i mury z których był piękny widok na cieśninę i zatokę. 

Znów pośpiech, zdążyłem zjeść hamburgera w fajnym miejscu, w Czarnogórze stawiają na duże bułki z dużym kotletem, gorzej z warzywami, u nas na odwrót. W porcie jeszcze na burka ze szpinakiem i serem oraz szybkie nurkowanie w morzu.

Tak jak wcześniej napisałem, do Budvy nie dopłynęliśmy przez wysokie fale, szkoda, wczuwam tu male kłamstwo ale luz, bez nerwów i spiny. Widzieliśmy różne twierdze pobudowane na brzegach należących do Chorwatów i Czarnogórców, z różnych okresów przerabianych obecnie na hotele, podobno nie były wykorzystywane nigdy do obrony. 

W zamian rejsu do Budvy i zwiedzenia jaskiń mieliśmy podróż do miasta Tivat. Władze tego miasta próbują zrobić tutaj drugie Monaco, jachty, przepych, bogactwo. Projekt nosi nazwę Port of Montenegro, nic szczególnego, parę drogich "kutrów", sklepów i kafejek, nic urzekającego, życzę im powodzenia. Idą po promenadzie zostałem poproszony o założenie koszulki, tyle lat robienia rzeźby i nie mogę się nią chwalić :P cóż za tupet pokazali ochroniarze z Tivat. 

Stąd pojechaliśmy już do Petrovac, na małe co nieco na plaży, sardynki, wino, szynka i muzyka.


Kategoria Czarnogóra 2015

Czarnogóra 2015 - Budva wieczorem

  • DST 3.50km
  • Teren 3.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 34:17km/h
  • Aktywność Chodzenie
Niedziela, 13 września 2015 | dodano: 30.09.2015

Szybki niedzielny spacer wieczorkiem po Budvie. Dzięki zachodowi słońca mogliśmy podziwiać grę świateł w starym mieście. Obowiązkowo fota z symbolem miasta.

polecam miasto z przewodnikiem, parę keszy oczywiście wpadło, potem piwko na bulwarze, obsługa do bani, nastawiona na ruskich. Ogółem po raz kolejny przekonaliśmy się, że to miasto jest bardzo przeludnione. :P
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Czarnogóra 2015

Czarnogóra 2015 - Rezevici Monestry

  • DST 7.80km
  • Teren 7.80km
  • Czas 01:26
  • VAVG 11:01km/h
  • Kalorie 600kcal
  • Podjazdy 378m
  • Aktywność Bieganie
Niedziela, 13 września 2015 | dodano: 25.09.2015

Mimo urlopu poranki zawsze zaczynałem o 6:30, już wyuczony czas wstawania. Miałem w planach pobiec do miejscowości obok, przez fajne tunele by wspiąć się do góry by zdobyć kesz przy klasztorze. Bez rozgrzewki przeleciałem przez promenadę mijać wielu entuzjastów ruchu na urlopie z rana. Pierwszy podbieg potężny ok 10 procentowy zniszczył moje łydki i mięśnie przy piszczelu, wszystko tak napięte, że ledwo co szedłem. Chwila rozciągania i jest możliwy lekki trucht po równym terenie przez fajne tunele na plaże, stąd już tylko droga w górę, ale nawet nie próbuję biec. Przewyższeń ok. 300 metrów. Na szczycie klasztor i szybki kesz. Widoki super. Do pensjonatu już biegnę cały czas bez problemu.

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Czarnogóra 2015, Pieszo góry

Czarnogóra 2015 - Durmitor

  • DST 5.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 12:00km/h
  • Kalorie 376kcal
  • Podjazdy 178m
  • Aktywność Chodzenie
Piątek, 11 września 2015 | dodano: 30.09.2015

Wyjazd wcześnie rano, niestety mniej chodzenia więcej jeżdżenia autokarem z szalonym Zoranem jako przewodnikiem i jego świeżym kierowcą z tygodniowym stażem, po dwóch głębszych rakiji na odwagę. W tym miejscu należy zaznaczyć, że drogi są w miarę dobre, podobno jechaliśmy tymi najnowszymi, nie zmienia to faktu, że są dość kręte i niebezpieczne. Choć podobno był tylko jeden wypadek, gdzie rumuński autokar spadł w przepaść. Większość aut w kraju z lewej strony są przetarte, poobijane. Radzą nie wypożyczać auta tutaj osobą z małym doświadczeniem za kierownicą. Nasz kierowca przez większość trasy kierował jedną dłonią. Nawet się nie przestraszył gdy dwa razy inne auta szły nam mocno na czołówkę. Wyprzedzać to oni nie umieją, choć trzeba przyznać, że za dużo szans na drodze na to nie ma. Pogoda była świetna dopóki nie przejechaliśmy tunelu przed Zablijak, za tunelem byliśmy w chmurach, na postoju gdzie miał być wspaniały widok na szczyty zobaczyliśmy ... niebo, po kilkunastu minutach lekko się odsłoniły góry ale zdjęcia tego nie oddają - chyba jak zawsze.
Jedynym spacerem była podróż do Czarnego Jeziora, odpowiednik naszego Morskiego Oka. Piękne góry wokół, piękny kolor jeziora w którym można się kąpać. Postanowiłem, że okrążę je sobie, w szybkim spacerze. Ania wolała nie ryzykować i została na miejscu, bała się że niestarczy nam czasu. Zdążyłem, można powiedzieć, że polizałem Durmitor, krocząc u jego podstawy, wspinając się gdzieniegdzie po skałach robiąc zdjęcia jak nawiedzony skośnooki. Prawie podjęliśmy jednego kesza, znaleźliśmy miejsce ukrycia, ale obok stała pani ze swoim straganem wiec tylko fota, nie można na przypale tam szukać pojemnika. 

Kolejnym etapem podróży był most na rzece Tara, bombardują mnie telefony z Polski, Ania rozmyśla się z pomysłu przejażdżki na tyrolce, ja nawet o tym nie myślałem. Kanion jest podobno drugim na świecie, wiadomo za jakim. Następnie zjeżdżamy autokarem w dół rzeki, podziwiamy jej kolor i ściany kanionu. Okazało się, że Czarnogóry zrobili tunele w tych skałach i przez cały kraj idzie tu trasa kolejowa. Wariaci, podobno budowali trasę 20 lat i jest fajny filmik na YT z tego przedsięwzięcia. (niestety nie możemy go znaleźć)


Następna stacja - Klasztor Moraca, fak, jakbym wiedział to bym spisał sobie kesza, no nic zwiedzamy klasztor, ja środek, Ania toalety :) potem dołącza do mnie. W środku pełno ikon, tak byłem zaciekawiony, zapatrzony, że obok siebie w odległości paru kroków nie dostrzegłem młodego zakonnika przyglądającemu się mi i stojącego w bezruchu. Przestraszyłem się, miał długą brodę, zapuszczają na podobieństwo Chrystusa (to fakt a nie moja teoria). Po chwili dają nam przeżegnać się przy relikwiach ręki św. Charłampa, od razu przypominam sobie świetną książkę w tym temacie U.Eco "Baudolino", która rzuca światło jak to powstawały te relikwie - hehe. Zwiedzamy kanion rzeki Morac, też przepiękny i wielki. W pewnym momencie stajemy przy samej skarpie na mały postój i zdjęcia. Było strasznie, ludzie krzyczeli by kierowca tu nie stawał i jechał dalej. Wracamy do Petrovac, w stolicy - Podgoricy przez środek drogi przebiega stado koni.  Mijamy ponownie graniczne z Albanią Jezioro Szkoderskie. Wycieczka pełna wrażeń, chciałbym tam pochodzić po tych górach kiedyś.


Kategoria Czarnogóra 2015, Pieszo góry

Czarnogóra 2015 - zwiad

  • DST 8.87km
  • Teren 8.87km
  • Czas 03:00
  • VAVG 20:17km/h
  • Kalorie 738kcal
  • Podjazdy 78m
  • Aktywność Chodzenie
Czwartek, 10 września 2015 | dodano: 30.09.2015

Wstęp
Wreszcie wyczekiwany urlop, w miejscu, które chciałem odwiedzić bardzo mocno, choć jak się potem okazało, oczarowany aż tak mocno nie jestem jak myślałem, że będę w porównaniu do Chorwacji. 
W 28 godzin przemieściliśmy się z Wrocławia do Petrovac, spokojnej mieściny 18km od Budvy, gdzie początkowo mieliśmy pokoje ale biuro turystyczne na dwa tygodnie przed wyjazdem poinformowało nas, że nie dogadali się właścicielami, dali nam za to w cenie starej do wyboru dwa droższe pensjonaty do wyboru, jeden w Budvie, drugi właśnie w Petrovac. Ja chciałem Budve, jednak Ania przekonała mnie do pięknego pensjonatu w Petrovac i spokojnej mieściny, bez zgiełku i tylu świateł, dziękuje jej za to bardzo. Miasteczko znane z kręcenia w nim kilku scen do Casino Royal, zamieszkane przez ponad tysiąc osób, z tego 56% to Czarnogórcy a 41% to Serbowie. Prawdopodobnie w sezonie jest więcej turystów niż mieszkańców :P
Samo Petrovac bardzo się rozwinęło turystycznie, stwierdziliśmy to na podstawie zdjęć z lat 30 XX wieku zamieszczonych na korytarzach naszego pensjonatu.
Widoki piękne, plaże wspaniałe, brak kamieni jak w Chorwacji, zamiast tego mamy do czynienia ze zmielonymi kamyczkami, przypominającymi bardziej piasek. Woda czyściutka, wielokrotnie pływamy z ławicami ryb, podziwiamy moreny czy meduzy. 

Co mnie urzekło w Czarnogórze:
1. Jedzenie - jednak wykupiliśmy jedzenie, mimo zamówienia aneksu kuchennego, dowiedziałem się, że gotują Czarnogórcy a ja chciałem zawsze posmakować kuchni tubylców, nie tak jak w Chorwacji, że gotowali Niemcy, a ptuu :P
Potrawy były pyszne, tłuste i duże porcje, jeszcze miesiąc i bym dobił do 100kg masy ciała. Z rana obowiązkowo serbski omlet, jajka na nich pomidor z cebulą a na to posypany jakiś zjawiskowy ser biały, popołudniu zupa na bazie mięsa, tłusta - 3 chochle, potem drugie danie, różności z grilla, obowiązkowo ryba, surówki, zawsze deser w postaci arbuza, lodów bądź ciasta. Raz dostałem dokładkę to się turlałem po mieście, palce lizać. 
2. Durmitor - piękne góry, opisane później na blogu.
3. Pensjonat - piękny, z wielkim tarasem na górze, gdzie czasami siedzieliśmy z rumem po nocy lub się opalaliśmy a na końcu wycieczki wzięliśmy prysznic. Pokój super, zawsze świeże ręczniki i co jakiś czas zmieniana pościel. Tv a w nim oczywiście eurobasket, to uzależnienie ale jak tylko mogłem to zerkałem na każdy mecz puszczany. Niby nic a jednak - wi-fi - sieć działała bez zarzutów, nie musieliśmy szukać po mieście internetu jak w Chorwacji.

Czego jednak zabrakło:
1. Szlaków górskich - tubylcy nie widzą jeszcze w tym potencjału, w Chorwacji zaraz za miastem kilka szlaków się pojawiło, tutaj tylko jeden ale już bardzo wysoko w górach, przy szosie. Zabrakło mi tego, tej przygody górskiej, co prawda ciężko byłoby powtórzyć wycieczkę z masywu Biokovo, bo same góry niższe i bezpieczniejsze ale osiągnięcie choć jednego szczytu byłoby dla mnie satysfakcjonujące.
2. Piwa - w Czarnogórze jest tylko jeden browar, z miasta Niskicko, tak też browar się nazywał, reszta to import piw: z Serbii - LEV, z Czech - KOZEL, Słowenii - LASKO, niewiarygodne, że nie było żadnego przedstawiciela od sąsiedniej Chorwacji. Jednak muszę przyznać, że piwo Niksicko było bardzo smaczne.
3. Kultury tubylców - niestety Czarnogóry mocno różnią się od Chorwatów. Prócz paru wyjątków jak nasi kelnerzy z restauracji. Może to dlatego, że tu dużo Serbów, a oni nie są uznawani za miłych ludzi. Dodatkowo to społeczeństwo biedne, żyjące tylko z turystyki i swoich wyrobów. Ale niewybaczalne dla mnie jest ich sposób bycia, zazwyczaj leniwi i niechlujni. Zaczynając od pierwszego przymiotnika, mają własne mistrzostwa w lenistwie. Idąc spać przy łóżku stawiają sobie krzesło, by po przebudzeniu, mogli na nie usiąść i odpocząć. Podobno Jezus na krzyżu, powiedział do nich, by nic nie robili i czekali na jego przyjście, a oni wzięli jego słowa głęboko do serca i nic nie robią. Gorsza sprawa z ich niechlujstwem, widząc chłopaka idącego do pracy wrzucającego peta do morza, gdzie za dosłownie trzy kroki skręcał i miał śmietnik było dla mnie zadziwiającym widokiem, jak on mógł. Ale tego było pełno, główne szlaki między plażami pełne śmieci i zawsze pełne śmietniki, w tunelach śmiecie albo w rowach pełno śmieci, a ich sprzątacze ulic byli bardzo niestaranni. Biło mi to w oczy, może i są biedni ale nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę mieszkają w raju. Zima podobno u nich na wybrzeżu nie istnieje. Ale najlepszy motyw to sklep na naszej ulicy, przez cały pobyt nasz i Bóg wie ile jeszcze przed i po nas, na zewnątrz marketu stało kilka palet wody i coli na słońcu gdzie w cieniu było po 35 stopni, niewiarygodne. 
Wycieczka
Przywitała nas dość chłodna pogoda, czasami pokropiło czy też popadało, był to dobry wstęp do mocnych późniejszych upałów. Postanowiliśmy, że pochodzimy sobie po okolicznych plażach, jest ich właściwie 4, do reszty plaż i miejscowości nie ma dojścia pieszego przy wybrzeżu, tylko asfalt lub łajba. I tak najpierw lecimy przez plaże główną w mieście do plaży za tunelami w Rezivici, północ od miasta a potem lecimy na południe miasta na plaże Lucice (najmniejsza i najbardziej klimatyczna) aż do największej Bulijarice, to miasto podejrzewam w najbliższej przyszłości się znacznie powiększy, jest tam sporo miejsca dla nowych pensjonatów a plaża w 1/3 zagospodarowana. W powrocie wchodzimy na górę z krzyżem, dzielącą Lucice od Petrovac, gdzie obserwujemy czerwony zachód słońca.


https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/5...


Kategoria Czarnogóra 2015