Listopad, 2012
Dystans całkowity: | 170.80 km (w terenie 31.00 km; 18.15%) |
Czas w ruchu: | 08:51 |
Średnia prędkość: | 19.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.70 km/h |
Suma kalorii: | 8342 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 42.70 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Ślęża
-
DST
74.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
03:52
-
VAVG
19.14km/h
-
VMAX
61.70km/h
-
Kalorie 3725kcal
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
jakoś wczoraj nie mogłem zmuśić się do jakiegoś krótkiego opisu a to z tego względu, że byłem świadkiem podwójnnego wypadku śmiertelnego :/, ale nie ludzkiego.
Ale od początku. Postanowiłem sobie w tygodniu, że rzucę się znów na Ślęże, miałem potencjalne towarzystwo ale skończyło się na tym, że wyruszyłem w podróż sam z muzyką w uszach. W Świebodzicach wiatr był momentami porywisty, już powoli myśłałem o zmianie planów. Wraz ze słabnącym wiatrem te myśli odchodziły w zapomninie, w Komorowie postanowiłem, że do Świdnicy pojadę polną drogą :p. Urozmaicenie nie wyszło najlepiej, dużo błota ale dzięki temu zwiedziłem część nowo budowanej obwodnicy miasta. Za Świdnicą wiatru już nie było, jechało się przyjemnie i nadspodziewanie szybko, jak na mnie :P. Byłem mocno do przodu z czasem więć postanowiłem na szczycie i pod, poszukać kilku keszy, skończyło się, że znalazłem 1 na 4, których szukałem, bo na Ślęży skrzynek jest teraz multum. Ale z jedną parą oczu ciężko się szukało, dodatkowo mugole przeszkadzały. Trudno, dobry powód do powrotu. Droga powrotna to miodzio dla górala, choć liście przeszkadzały, ale za to na asfalcie z przełęczy już nic nie przeszkadzało by rozwinąć duże szybkości. Za Gogołowem niestety miało miejsce przykrę wydarzenie, na jezdni wylegiwywały się wróbelki, na ich widok zwolniełem i czekalem, aż sobie polecą, za moich pleców niestety z dużą prędkością wyłonił się samochód, który nie miał zamiaru czekać na to, aż sobie ptaszki polecą. Z dużą prędkością wjechał w nie, zabijając dwa bezbronne wróbelki, ciężko było mi przejechać obok nich. Ludziom to się zawsze spieszy, jakiś gamoń, ehhh. Niestety za Świdnicą znów zerwał się wiatr, który wiał prosto w twarz, skutecznie utrudniał jazdę do domu.
Kategoria Dłuższe trasy
Wałbrzyskie niedzielne keszowanie
-
DST
40.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:24
-
VAVG
16.67km/h
-
VMAX
60.90km/h
-
Kalorie 2000kcal
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
dziś postanowiłem znów pokręcić się po Wałbrzychu przy okazji zgarnąć kilka keszy i zobaczyć nowe ciekawe miejsca. plan wykonany w 100%
podjazd pod Książ i kierunek Szczawno Zdórj a dokładnie Góra Parkowa zwana także Belwederem, ciekawe miejsce, o którym więcej może opowiedzieć ciotka wikipedia.
Szybki kesz na szczycie i spotkanie pasjonata rowerów, który tym razem postanowił sobie pobiegać po okolicy. Szybka rozmowa i lecę w dół, kolejny przystanek Lisia Sztolnia, niedaleko Pl. Grunwaldzkiego. Zostało tylko wejście do sztolni ogrodzone płotem, nie wiedziałem, że tak blisko centrum znajduję się sztolnia ale ten fakt utwierdził mnie w przekonaniu, że cały Wałbrzych wzdłuż i wszerz jest jedną wielką kopalnią.
Kesz nie zlokalizowany, więc jadę dalej, nastepny przystanek kopalnia Henryk, nigdy tam nie byłem i nie słyszałem o tym miejscu tym bardziej byłem ciekawy ujrzenia tej byłej kopalni. kesz oznaczony jako niebezpieczny. podjechałem od złej strony, koło cmentarza radzieckiego drogą polną w górę obok składowiska gruzu i piasków. Potem fajna droga i wiadukt kolejowy gdzie przestraszyłem się trzech psów i ich właściciela, a to dlatego, że to totalne odludzie i nie spodziewałem się kogoś spotkać.
Ale luz grzeczne pieski i z właścicielem słówko wymieniłem. Dalszy podjazd w górę i wyłaniają mi się dwie budowle betonowe, które wyglądają jak szyby. wszystko zalane. Chowam rower i szukam kesza, niby 100m dalej więc obawa o rower jest. Pozostałości budynków i urwisko robią wrażenie.
Cała atmosfera ponura, jakby ktoś się wyłonił za krzaków to bym padł na serce (tym bardziej, że na uszach słuchawki) dlatego szybko się zabieram z tego miejsca. Atakuję ponownie Górę Barbarki, a tam odnajduję kesza, którego już trzy razy szukałem, sukces. Jadę w stronę domu, ul. Świdnicką, jest remont drogi więc na jednej połowie jezdni jest asfalt, reszta to ubity piach, więc nie przeszkadzam zmobilizowanym i wpadam na remontowaną część drogi. W którymś momencie muszę jednak jechać asfaltem bo góra piachu przede mną. Po chwili widzę, że łysy pan z bmw boi się mnie wyprzedzić więc gdy tylko znów mogłem wjechać na remontowany odcinek, rozpędziłem się i wyskoczyłem z asfaltu co przełożyło się na podziękowania ze strony kierowcy w postaci gestów i klaksonu. Wpadam do parku wylotowego na Jedlinę, gdzie jest pełno rzeźb, szybki kesz i wracam na Świdnicką street. Jadę prosto na strefę a potem przez Książ. Na strefie są wspaniałe widoki, dodatkowo robią remont nawierzchni na początku strefy. Mijam autobus wkk wrocław, dziś już wiem, że chłopaki pokonali górnika w kosza, no trudno :/
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
cel Kowary
-
DST
39.80km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
20.41km/h
-
VMAX
59.68km/h
-
Kalorie 2069kcal
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
miałem udać się do Kowar, niestety przez silny wiatr, który był dużo mocniejszy w Gostkowie niż w Świebodzicach musiałem porzucić swoje plany. Wiatr niestety był czasami porywisty i cały czas w twarz. Do tego przez całe stare bogaczowice przejechałem z przodu na najwyższym przełożeniu a to ze względu małej kontuzji kciuka - wybity, oszczędzałem go przy wrzucaniu i zrzucaniu przerzutek niestety często w ogóle zapominając o ich zmianie. Tak więc dojechałem do Gostkowa, tam udałem się pod wiatrak, na szczycie to dopiero pizgało. dodatkowo ciemne chmury nad Kamienna Górą. szybko zająłem się multikeszem, pierwszy etap gładko, współrzędne do drugiego zdobyte. Biorąc wszystkie za i przeciw postanowiłem się wycofać a przy okazji zdobyć drugi etap kesza. Drugi wiatrak jest w starych bogaczowicach na wylocie na sady. szybko zlokalizowałem kesza i pojechałem do domu, zostawiając sobie wiatraki w Strzgomiu i Pietrzykowie na inny dzień, tak samo jak Kowary.
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
czekałem na moment dobrej pogody
-
DST
17.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:38
-
VAVG
26.84km/h
-
VMAX
38.30km/h
-
Kalorie 548kcal
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
gdy moment ten się pojawił, nie zawahałem się i wpadłem po pracy do garażu po rower. dzień szybko się kończy więc musiałem się śpieszyć, w pospiechu obiad - fasolka bo bretońsku, kongo bongo w brzuchu :P
niestety kapeć w przednim kole, muszę wymienić oponę ale nie dziś nie teraz, muszę szybko pokręcić w terenie, cel Książ, szybka trasa a potem na asfalcie w szybkim tempie dokręciłem kilka kilometrów. Szkoda, że już teraz tylko na takie momenty trzeba czekać. Byle by w jakiś łykend była pogoda do jazdy, muszę się wybrać do Kowar
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki