Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2015
Dystans całkowity: | 35.34 km (w terenie 17.00 km; 48.10%) |
Czas w ruchu: | 06:25 |
Średnia prędkość: | 5.51 km/h |
Suma podjazdów: | 1353 m |
Suma kalorii: | 2676 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 11.78 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
Prawie jak jazda, bardziej przejażdżka
-
DST
10.62km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:52
-
VAVG
12.25km/h
-
Kalorie 707kcal
-
Podjazdy
203m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 listopada 2015 | dodano: 30.11.2015
Ciężki dzień, ciężki weekend. Cóż już wcześniej ustaliłem, że tego dnia oddam krew w Mordor City i będę mieć dzień wolny, dołączę tym samym do mojej Ani, która siedzi na L4. Jednak już na miejscu napotkałem kilka problemów, pierwszy przy mierzeniu rzeźb na głównej ulicy prowadzącej do placu Grunwaldzkiego, wyliczenia nie pozwoliły szybko namierzyć kesza. Druga przeszkoda to wpisanie na czarną listę krwiodawców, przez to, że w październiku chciałem oddać krew w Świebodzicach a miałem "kwarantanne" 30 dniową po urlopie w Czarnogórze. Więc musiałem najpierw udać się do lekarza by mnie z tej listy usunął, zanim się do niego dostałem, zanim 3 razy wpisał w komputer powód przez który ostatnio nie mogłem być dawcą sporo czasu upłynęło. Po przyjeździe do domu, chwilkę się pokręciłem, coś posprzątałem...Ani brak, gdzieś wyszła, więc zapaliła mi się lampka, może na chwilę wyskoczę na rower. Szybko się zebrałem, pierwszy cel - odnieść kesza, którego lekko uszkodziłem, naprawa w domu i powrót tego samego dnia na miejsce w Świebodzicach. W momencie odkładania kesza telefon od Zielonego i już siedzę u niego. Czas już nie pozwalał na dłuższą jazdę, wszechobecne błoto oraz moje osłabienie organizmu dodatkowo potęgowało niechęć do pedałowania tego dnia.
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
Ślęża - pochmurna i dalej z kaszlem
-
DST
9.37km
-
Czas
04:17
-
VAVG
27:25km/h
-
Kalorie 945kcal
-
Podjazdy
656m
Środa, 11 listopada 2015 | dodano: 13.11.2015
Choroba dalej nie odpuszcza po weekendzie weselno-urodzinowo-wyborczym. Kaszel trzyma w najlepsze, skończyło się, że jednak poszedłem do lekarza, który przypisał mi antybiotyk. Po niedzielnym meczu w Wałbrzychu lekko się przejąłem, gdy kaszel mnie zaatakował i nie chciał mnie opuścić. Jednak leżeć nie potrafię, trzeba uczcić święto jakoś, rower odpada, bieg też, więc padło na spacer, dłuższy spacer na Ślężę. W założeniu kesze po drodze, w rzeczywistości duże problemy z gpsem i liśćmi. Wpadł tylko jeden z ... o zgrozo, w takim tempie to nigdy nie wyczyszczę mapy. Na samym początku podjazdu w Sobótce jakaś lokalna grupa rowerzystów, żal mi się robi, że nie mogę pośmigać. Po drodze mijamy kilku co zjeżdża w dół w kierunku Sobótki w tym...znów Lea choć na początku nie byłem pewny. Za małolata zawsze byłem pod wrażeniem jak ktoś tędy zjeżdżał na rowerze, po tych kamieniach. Sam nigdy po tej stronie góry z rowerem nie byłem. Zaczyna się chmurzyć mocniej i spadają pierwsze krople deszczu. Niedaleko Skał Husyckich kolejny biker mknie w dół, pozdrawia nas za ustąpienie drogi, kamienie liście ślisko a na jego twarzy uśmiech od ucha do ucha, gdzie 3/4 ludzi przeklinałoby powstające warunki atmosferyczne w ten wolny dzień - był to Toomp ale po co zawracać komuś głowę gdy się skupia na kolejnych przeszkodach. Na szczycie biwakujemy przy ognisku, spoko atmosfera, szybki kontakt z koczującymi osobami przy palenisku i smażymy razem kiełbaskę. W międzyczasie podjeżdża jeepem ksiądz i zaczyna się msza, śmiejemy się gdyż u nas rozmowy, ognisko i piwko i słuchamy kazania. Każdy kto choć raz poznał księdza z Sulistrowic potrafi jego głoś rozpoznać, widocznie był wcześniej na miejscu bo nie przyjechał tym jeepem. Jak zwykle kasłał, robił długie przerwy i mamrotał o NEW AGE. U kolegi na ślubie mówił o niewierności oraz problemie homoseksualnym dodatkowo obdarowując szczęśliwców trzema swymi książkami ale zapomniał przeprosić za pół godzinne spóźnienie. Ciekawa postać polecam ;)
zdjęcie z Anią i nowo poznanym kolegą ;) naszym towarzyszem

update: po drodze mijaliśmy masę psów, na szczycie to samo, prawie jak w schronisku ale bez klatek, podobno jakiś zlot był psich właścicieli. Ja ze swoim to raczej już nie wejdę bo mu stawy odpadną :/
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...
Kategoria Pieszo góry
Daisy, kesze i pomyłki
-
DST
15.35km
-
Teren
11.00km
-
Czas
01:16
-
VAVG
12.12km/h
-
Kalorie 1024kcal
-
Podjazdy
494m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 listopada 2015 | dodano: 06.11.2015
no to szybka akcja po pracy, pies wyprowadzony więc biegnę. Muszę przed jutrem umyć rower bo od ostatniej jazdy był tak upierdo...że wstyd gdzieś się pokazać, tym bardziej w sobotę w Głuszycy. Niestety nie wyleczyłem się w 100% ale postanowiłem się przejechać po parę keszy. Udało się dwa w drodze na Daisy ale więcej się nie dało, mega mrok niepostrzeżenie mnie ogarnął.
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki