king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Wpisy archiwalne w kategorii

Dłuższe trasy

Dystans całkowity:6165.12 km (w terenie 580.00 km; 9.41%)
Czas w ruchu:280:05
Średnia prędkość:19.84 km/h
Maksymalna prędkość:83.10 km/h
Suma podjazdów:61509 m
Suma kalorii:210210 kcal
Liczba aktywności:79
Średnio na aktywność:78.04 km i 4h 03m
Więcej statystyk

Golińsk, co? Jem, jem zupe

  • DST 70.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 20.19km/h
  • Kalorie 3641kcal
  • Podjazdy 667m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano: 03.07.2013

Miały być góry, teren, wyszedł czysty asfalt. Mój rower zyskał nowe części, jeździ się o wiele lepiej, lżej. niestety tego dnia jesce był problem z przednią przerzutką, która nie zrzucała przełożeń, dlatego wypad na Chełmiec był bez sensu. Stwierdziliśmy, że lepiej pokręcić się po asfalcie i tak wybór padł na granice w Golińsku, gdzie właściwie nigdy nie byłem. Mieroszów zaliczony do zdobytych gmin, za Mieroszowem długi finisz do granicy, przyjechałem drugi na trzech, ale czułem moc w rowerze, nie brakowało w końcu przełożeń. Na granicy wypiliśmy przeterminowaną icetea, zjedliśmy czekoladę a na koniec za 10 zł dostaliśmy 3 zupy, miał być rosół była to jakaś zupa wiosenno - warzywna ale najważniejsze, że smaczna. Wracając namierzyłem dwa szlaki, terenowe, które prowadzą na Lesistą Wielką i Dzikowiec więc w najbliższym czasie spróbuje zaatakować właśnie te szczyty.
/6771062


Kategoria Dłuższe trasy

Trójgarb 2k13

  • DST 47.00km
  • Teren 19.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 18.19km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Kalorie 1925kcal
  • Podjazdy 559m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 czerwca 2013 | dodano: 23.06.2013

/6771062


Kategoria Dłuższe trasy

spontan Chełmiec

  • DST 50.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 17.96km/h
  • Kalorie 2593kcal
  • Podjazdy 801m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 maja 2013 | dodano: 27.05.2013

szybka decyzja i późny wyjazd, cel Chełmiec i zjazd do Boguszowa, ta ost decyzja okazała się bardzo dobra, zjazd o niebo lepszy niż ten w dół z Chełmca do Wałbrzycha.
/6771062


Kategoria Dłuższe trasy

5 min

  • DST 103.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 23.68km/h
  • VMAX 67.70km/h
  • Kalorie 4715kcal
  • Podjazdy 968m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 maja 2013 | dodano: 13.05.2013

dawno zaplanowany wypad do kamieńca ząbkowickiego, forma licha a w dodatku późnym wieczorem zakończył się zakrapiany złotym izotonikiem grill. 5h snu, pobudka straszna, szybkie szykowanie, bez posiłku, chwyciłem tylko z rusztu kawałek miecha, które leżało przez całą noc na podwórku. Musiałem szybko dojechać do Świdnicy skąd miałem szynobus. Rzadko udaje mi się tak wcześnie jeździć, było ok 6.00 ale prędkość była duża. po drodze szybko skontrolowałem czas i wiedziałem, że będę na styk, przewidywania się sprawdziły, za rondem akurat jak jechałem zamykano szlaban, już wiedziałem, że to mój skład. Szybko wpadłem na pomysł by skorzystać ze skrótu...na moje nieszczęście wyjeżdżając ze skrótu trafiłem na ulice kolejową kompletnie rozwaloną, rozkopaną ogółem remont :(
nie dane było mi przedostać się na peron, nic nie boli tak jak życie (to znaczy jak widzisz jak odjeżdża Twój pociąg bez Ciebie :P )
niestety później juz nie było żadnego więc w głowie knułem plan na podróż, skoro już wstałem i przejechałem te 20 km to trzeba coś zamiast maratonu dodać.
założyłem sobie, że chce dziś wjechać na snowboardowa przełęcz sokolą, na której jeszcze miesiąc temu śmigałem w święta. szybko ze Świdnicy udaje się pod tamę, lekka mżawka i mgiełka, jest tak wcześnie, cicho.


kolejna decyzja okazała się niszcząca, zważywszy, że jechałem na pustym brzuchu bez wody. okrążając jezioro nie zjechałem do zagórza a potem do Jugowic tylko skręciłem do Miachałowej. podjazd mnie wykańczał, w pewnym momencie zszedłem z roweru, odpoczynek i znów walka z podjazdem. nagrodą był super zjazd do Glinna ale potem znów podjazd do Walimia :) też niczego sobie, tym razem bez odpoczynku ale dziurawy asfalt nie pomagał. na podjeździe super widoki, widać Walim i szybki zjazd, hamulce piszczą. W Walimiu przerwa, śnaidanie i coś na później, mam w końcu wodę do picia, teraz będzie łatwiej. i tak było, Rzeczka szybko wchłonięta, kilka fotek i postanowienie zjazdu do Sokolca.

Hehe tyle razy tu byłem a tam nigdy nie zjechałem, jakby to była jakaś granica. Zjazd super. Wyjazd w Ludwikowicach Kłodzkich, kierunek Głuszyca. Szukałem szlaków na którąś z tra strefy mtb ale nie znalazłem więc wylądowałem w Jedlinie. Tam pod pałac i szybki kesz, polecam obczaić czerwonego barona

W Jedlinie szukałem drogi na objazdówkę Borowej ale też nie znalazłem szlaku, teraz już wiem gdzie skręcić :/ więc wjechałem do wcha a tu jak zwykle pomyliłem ulice 11 listopada z ul niepodległości. szukałem wjazdu na 3 niedźwiadki a one za mną już były :P, jadą minąłem wjazd na ptasią kope. W głowie urodził się pomysł by wjechać na Chełmiec ale po obfitych deszczach pewnie będzie tam pełno błota. Skierowałem się na Stary Zdrój, koło stacji w górę, plan, wzgórze Gedymina. niestety coś się pogubiłem, kręciłem się po Białym Kamieniu a wszystko przez jedną drogę, która była jednokierunkowa. tak ominąłem tą ulice, że wylądowałem na Andersa :p. odechciało mi się już tam podjeżdżać, nowy plan zjechać ze strugi, więc szybko obwodnicą i piękny zjazd do Strugi, a następnie polną drogą do Świebodzic, ileż tam było błota, rower do mycia, strój do prania, strasznie się ubrudziłem, bo nie zwalniałem, miałem respekt za to wśród jadących w przeciwną stronę górali. Dystans, widoki, wysokości wszystko pięknie ale szkoda maratonu w Kamieńcu Ząbkowickim :/
tym razem endomondo działał ale niestety ja zapomniałem go dwa razy po postoju włączyć, niestety ten jeden raz od ulubionego sklepu pod lipą w Walimiu do przełęczy Sokolej :/
/6771062


Kategoria Dłuższe trasy

na niziny po deszczowo - lanej majówce

  • DST 44.29km
  • Czas 02:00
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Kalorie 2303kcal
  • Podjazdy 317m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013 | dodano: 06.05.2013

pogoda przez pierwsze trzy dni maja nie dopisywała a to spowodowało, że rozrywka sprowadziła się do ponurych (choć świetnych) grilli i łykania większej ilości napojów z procentami. gdy wyszło słońce nie wyspani skacowani przez ost kilka dni postanowiliśmy wybrać trasę płaską, kolega testował kolarzówkę więc tylko asfalt w okolicy, pod koniec mieliśmy dwa podjazdy 1. pod Pietrzyków do wiatraka, 2. pod Cieszów
/6771062


Kategoria Dłuższe trasy

Dokoła Wałbrzycha

  • DST 89.75km
  • Teren 2.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 12.82km/h
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 kwietnia 2013 | dodano: 15.04.2013

Plan był prosty objechać Wałbrzych. Zaczynając od Cieszowa, Strugi, Szczawna Zdrój i docierając do Boguszowa Gorc, Podjazdy nieziemskie, ogółem wyszło ponad 1000m do góry. W Boguszowie złapał mnie deszcz, lekki ale jednak, Jest jeszcze niestety dużo śniegu na tych górzystych terenach. Boguszów szybko pokonany, zjazd do Unisławia jak zwykle piekielnie szybki, należało uważać bo na drodze pełno lecącej strumieniem wody, W Unisławiu zagapiłem się i prawie zjechałem do Sokołowska, w porę się zorientowałem, zawróciłem wpadając na drogę do Głuszycy, choć ciężko nazwać ją drogą. Niby znak, że jest nieutrzymywana w zimę ale patrząc na jej stan to i w lato nikt się nią nie opiekuje :p.
Wyjechałem w Rybnicy Leśnej, w prawo droga na Andrzejówkę ale to może w lato, teraz zjazd do Głuszycy jeszcze gorszą drogą niż tą do Rybnicy. Szkoda roweru, a amortyzator nie działał kompletnie. Zjazd szalony, pamiętam jak raz podjeżdżałem pod niego - katorga :). Z Głuszycy szybko obrałem kierunek na Jedlinę Zdrój, gdzie wdrapałem się pod Pałac Jedlinkę, w tym momencie zorientowałem się, że gps w komórce z nieznanych mi powodów odmówił posłuszeństwa - forfiter jeden. Kesza nie znalazłem a i szmatu drogi nie zapisał mi program, dlatego w dalszej części już nie korzystałem z niego tak dokładnie. Dojazd pod zamek Grodno i szok, tu zaczyna się oes rajdu świdnickiego, koniec jazdy. A wiedziałem, że coś w okolicy się dzieje ale nie wiedziałem na jakich drogach bo programu nie widziałem. Postanowiłem skorzystać, bo na rajdzie nigdy nie byłem, po dłuższej chwili załogi zaczęły startować a ja wraz z nimi lekko zjeżdżałem w okolice tamy, do momentu aż pani organizator mnie nie upomniała, wtedy udałem się na tory, nieczynne i zajechałem do wiaduktu gdzie z góry obserwowałem kolejne załogi. Jeden w sumie filmik zrobiłem, ludzie teraz nic tylko by zdj robili :P. Po chwili mogłem już jechać asfaltem bo oes się skończył a ludzie wyleźli na ulice jak mrówki. Szybko podjąłem decyzje, że pojadę drogą, którą jeszcze nie jechałem a więc do Bystrzycy Dolnej, a potem na Witoszów i Komorów. Przed Witoszowem niestety dorwała mnie nawałnica, nie miałem się nawet gdzie skryć, niby z górki a prawie nie jechałem, wiatr prosto w twarz a deszcz w lewe ramie. Zmęczyłem się strasznie, zjazd do Komorowa był straszny ledwo co jechałem. Za Komorowem wyszło słońce choć dalej padało. Na Cierniach pod sklepikiem cukrowo-węglowodanowy postój. Dał kopa na ostatnie kilometry. Wypad super, było wszystko, słońce deszcz, rajd, piękne widoki, muza w uszach czego chcieć więcej :)



/6771062
/6771062


Kategoria Dłuższe trasy

Ślęża

  • DST 74.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:52
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 61.70km/h
  • Kalorie 3725kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 listopada 2012 | dodano: 25.11.2012

jakoś wczoraj nie mogłem zmuśić się do jakiegoś krótkiego opisu a to z tego względu, że byłem świadkiem podwójnnego wypadku śmiertelnego :/, ale nie ludzkiego.
Ale od początku. Postanowiłem sobie w tygodniu, że rzucę się znów na Ślęże, miałem potencjalne towarzystwo ale skończyło się na tym, że wyruszyłem w podróż sam z muzyką w uszach. W Świebodzicach wiatr był momentami porywisty, już powoli myśłałem o zmianie planów. Wraz ze słabnącym wiatrem te myśli odchodziły w zapomninie, w Komorowie postanowiłem, że do Świdnicy pojadę polną drogą :p. Urozmaicenie nie wyszło najlepiej, dużo błota ale dzięki temu zwiedziłem część nowo budowanej obwodnicy miasta. Za Świdnicą wiatru już nie było, jechało się przyjemnie i nadspodziewanie szybko, jak na mnie :P. Byłem mocno do przodu z czasem więć postanowiłem na szczycie i pod, poszukać kilku keszy, skończyło się, że znalazłem 1 na 4, których szukałem, bo na Ślęży skrzynek jest teraz multum. Ale z jedną parą oczu ciężko się szukało, dodatkowo mugole przeszkadzały. Trudno, dobry powód do powrotu. Droga powrotna to miodzio dla górala, choć liście przeszkadzały, ale za to na asfalcie z przełęczy już nic nie przeszkadzało by rozwinąć duże szybkości. Za Gogołowem niestety miało miejsce przykrę wydarzenie, na jezdni wylegiwywały się wróbelki, na ich widok zwolniełem i czekalem, aż sobie polecą, za moich pleców niestety z dużą prędkością wyłonił się samochód, który nie miał zamiaru czekać na to, aż sobie ptaszki polecą. Z dużą prędkością wjechał w nie, zabijając dwa bezbronne wróbelki, ciężko było mi przejechać obok nich. Ludziom to się zawsze spieszy, jakiś gamoń, ehhh. Niestety za Świdnicą znów zerwał się wiatr, który wiał prosto w twarz, skutecznie utrudniał jazdę do domu.


Kategoria Dłuższe trasy

too(two) small balls, ale ponad setka szczelona

  • DST 112.75km
  • Czas 06:36
  • VAVG 17.08km/h
  • VMAX 61.10km/h
  • Kalorie 5863kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 października 2012 | dodano: 17.10.2012

ehhh miała być ciekawa podróż i co ... nie wiem co zawiodło, ale chyba wyszły moje małe kochones. mam nauczkę i lekcję na następne planowane podróże. muszę zdecydować czy jadę w ciekawą podróż czy zbieram po drodze kesze czy kolejne szczyty z KSP bo wszystkiego na raz w jednej podróży nie dam rady zrobić na bank.
jechało mi się dziś świetnie, celem było Międzygórze z noclegiem. Wyjazd opóźniony o kilka godzin a to wszystko przez dach i Tuska - hehe żart ale tak naprawdę późno przez to zamieszanie poszedłem spać. Wstałem, dopakowałem plecak - podróż na co najmniej dwa dni. i w drogę. początek Jeziorko Daisy. co za błoto, jak mogłem nie przewidzieć, że po wczorajszym deszczu może ziemia nie wchłonąć z rana wody. no nic. szybki zjazd do Pogorzały i błotnisty długi podjazd pod Modliszów. Kierunek Luabchów i Zagórze Śląskie. Potem Głuszyca i tu już mój mózg wymyślił, że przed Nową Rudą znajdzie szlak i pojedzie do NR przez Włodzicką Górę - KSP. Oj jakiż to był błąd. Tam to dopiero było błoto ale, że zgubię szlak po niecałym kilometrze to się tego kompletnie nie spodziewałem. Pojechałem piękną drogą prosto, nie było nigdzie znaku, że trzeba skręcić w prawo. Pojechałem kilka kilometrów przed siebie aż skończyła się droga, w błocie straciłem 2x więcej siły, wracając zatrzymałem się na 2 śniadanko koło skrzyżowania i ... odkryłem zarośnięty trawą kamień ze szlakiem, który skręcał, kurrrr. Postanowiłem jechać asfaltem do NR i tam miałem się zastanowić nad dalszą podróżą. W NR miałem podjąć kesza przy kościele - hehe trafiłem na pogrzeb, no nie będę się kręcił kiedy ktoś ma ost pożegnanie. jadę dalej w samym centrum decyduję, że nie jadę do Międzygórza a wracam na mecz do domu POLSKA BIAŁO CZERWONI - po kij mi ten ciężki plecak w takim razie :/. Jednym z powodów powrotu był mój sprzęt, który wydawało mi się, że ogarnąłem po zawodach, pierwszy podjazd zweryfikował stan mojej przerzutki, strasznie źle działała, dodając do tego błoto to jazda nie była przyjemnością. Ogólnie nogi też nie najlżejsze, łydka obita od tygodnia po meczu a przede mną kolejny mecz w piątek w Świdnicy i w sobotę turniej w Legnicy, raczej nie byłbym świeży jeśli w ogóle bym coś biegał.
I tak postanowiłem wracać przez Czechy, tak miałem w swoim planie w drugim lub trzecim dniu :/. Tłumaczów a potem Broumov cel prosty. W czeskiej miejscowości pokręciłem się dłużej.







Potem w planie miałem powrót przez Mieroszów ale Spicak tak się do mnie uśmiechał, że nie mogłem mu odmówić. Kiedyś ktoś opisywał ten podjazd na stronie, identyczne widoki i zdj nawet. Tu muszę podkreślić świetne oznaczenia i plansze ze szlakami po stronie czeskiej - miodzio, wszystko było jasne.




Waligóra


Po drugie jak pierwszy raz zdobywałem Spicak od strony polskiej to spotkałem rowerzystów, którzy jechali właśnie z tej strony do Andrzejówki więc wiedziałem, że nie muszę jechać przez szczyt by dojechać do Polski. Świetna droga, błota niewiele. Szybki podjazd i jestem już w kraju.

Kopalnia w Andrzejówce robi wrażenie z bliska


Trafiłem na drugą połowę - 1:1 na koniec, remis tak jak w mojej podróży ?


Kategoria Dłuższe trasy

Rudawy Janowickie nr 1

  • DST 94.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 15.84km/h
  • VMAX 58.70km/h
  • Kalorie 4496kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 października 2012 | dodano: 14.10.2012

powrót w przeszłość.
kiedyś po Rudawach łaziłem z bratem i ojcem. Teraz już obu nie ma, a ja już nie chodzę po górach tylko jeżdżę swoim krosiwem. No cóż lata lecą, tym chętniej wróciłem w to miejsce. Kilka ujęć w pamięci z tej wycieczki pamiętałem, np stację w Janowicach Wielkich i szerszą drogę w drewnianą budą po lewej po drodze na Sokolika. Mogę śmiało stwierdzić, że mało zapamiętałem bo pewnie jak bym pamiętał, że na ścieżkach nie ma opisanych szlaków to pewnie bym się nie zgubił a tak...trochę pobłądziłem ale i tak dałem radę. Następnym razem mapa obowiązkowa.
Jechało mi się świetnie, wiatr nie psuł mi humoru. W nieznanych wiochach lekko się zgubiłem, (kto daje znak, że do miejscowość trzeba skręcić w lewo skręcasz a tam znów rozwidlenie a znaku już nie ma - ehhh jak zwykle musiałem wybrać nie właściwą drogę i tak wylądowałem w Świdniku). No nic co najwyżej parę kilometrów nadłożę. Potem miejscowi zaproponowali mi ciekawą alternatywną drogę do Janowic Wielkich więc skorzystałem, tylko co to była za miejscowość to nie mam bladego pojęcia, bo znaku na wjeździe nie uświadczyłem. Droga była świetna, lekko rozwalony asfalt, troszkę szutru i brak samochodów - idealnie. Potem już tylko zjazd do JW i zaczynam swoją wspinaczkę na Sokolnik. Wybrałem szlak żółty, mijałem ową wcześniej wspomnianą budę z bali, wiedziałem, że jestem na właściwej drodze. niestety potem doszedł szlak niebieski i w pewnym momencie oba szlaki się rozdzielały, wybrałem żółty, znów błąd. Sokolnik był w drugą stronę, jechałem dalej myśląc, że już nie długo zobaczę punkt widokowy. Jakież wielkie zaskoczenie przeżyłem gdy już wdrapując się z rowerem na ramieniu na szczycie ujrzałem krzyż i tabliczkę z napisem Wołek, w ogóle nie słyszałem o takim szczycie i nie wiedziałem gdzie jestem. Na szczycie była tabliczka ze szlakami więc coś tam sobie przemyślałem i postanowiłem wrócić tym samym szlakiem. Zjazd w dół po tych kamieniach po których nie mogłem podjechać dawał dużo satysfakcji. Szybko zjechałem ze szczytu. Postanowiłem, że będę jechał bez szlaku a według tabliczek informacyjnych o jakiś tam drzewach, nie pamiętam nazwy i nie chcę tu niczego przekręcić. Tabliczki doprowadziły mnie do ruin zamku, czyli mojego drugiego celu wyprawy. Oczywiście tak o sam nie wpadłem na to, że tabliczki mnie do niego doprowadzą, na owych tabliczkach był napis bodajże JW-Bolczów, stąd też wiedziałem, że jadę do ruin skoro przybywam z Janowic Wielkich. Same ruiny wspaniale zachowane, polecam każdemu. Poskakałem po murach z których szybko zlokalizowałem swój pierwszy cel, który ominąłem. Szybko też znalazłem kesza, który spoczywa w ruinach. Zjazd do JW zielonym szlakiem, fajny techniczny zjazd, dość szybki lecz w pewnym momencie trzeba zejść z rowerka bo pełno głazów, jeden po drugim. Powrót przez Marciszów - Gostków - Stare i Nowe Bogaczowice i podjazdy pod Cieszów na koniec. Fajna podróż, myślę, że jeszcze w tym roku zawitam w Rudawy bo mamy niedokończone sprawy.

ps znalazłem coś nt. ścieżki przyrodniczej
"ścieżka edukacyjno-przyrodnicza "Janowice-Bolczów"
Wyposażona jest w 35 tablic tematycznych, na których są opisane walory przyrodnicze, krajobrazowe Rudaw Janowickich. Oprócz tematyki przyrodniczej, zawierają tez opisy zamku Bolczów. Trasa ta ma długość 5 km i zaczyna się przy zabytkowym obiekcie, Wyłuszczarni Nasion w Janowicach Wielkich, następnie prowadzi przez dolinę Janówki do Przepięknych ruin Zamku Bolczów"




w sumie wyszło, że wyjechałem na wyższy szczyt niż zakładałem - Wołek 878m npm





mój cel Krzyżna Góra i Sokolik

znalezione gdy podczas jazdy rozglądałem się po okolicy :)


Kategoria Dłuższe trasy

Hmm miały być skały wyszedł klasztor

  • DST 66.43km
  • Czas 03:13
  • VAVG 20.65km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Kalorie 3454kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 października 2012 | dodano: 10.10.2012

celem wyprawy były niejakie skałki krasnoludków za Krzeszowem, niestety ograniczony czas znajomego sprawił, że dojechaliśmy do klasztoru w Krzeszowie i zawróciliśmy, będąc niedaleko od swojego celu. mocny wiat na trasie, z daleko widać było, że na śnieżce pojawił się śnieg :(


Kategoria Dłuższe trasy