Wpisy archiwalne w kategorii
KSP
| Dystans całkowity: | 756.81 km (w terenie 91.13 km; 12.04%) |
| Czas w ruchu: | 40:12 |
| Średnia prędkość: | 12.41 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 58.30 km/h |
| Suma podjazdów: | 9633 m |
| Suma kalorii: | 22436 kcal |
| Liczba aktywności: | 15 |
| Średnio na aktywność: | 50.45 km i 3h 39m |
| Więcej statystyk | |
Śnieżnik z żoną
-
DST
20.75km
-
Czas
05:15
-
VAVG
3.95km/h
-
VMAX
17.28km/h
-
Kalorie 2371kcal
-
Podjazdy
858m
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 21 września 2025 | dodano: 21.09.2025
Cóż to była za piękne pożegnanie lata, ja żona i góry. Bez dzieci tym razem, stwierdziliśmy, że skoro w tygodniu byli przeziębieni to nie będziemy ich zabierać na długą i męczącą wycieczkę. Można było ja inaczej zaplanować ale koniecznie chciałem zobaczyć jakże dawno nie widziane Międzygórze. Z Anią szło się super, bez przerw, żwawym tempem. Na początku był mocny czerwony szlak, z mocnym podejściem, szybko docieramy pod schronisko a następnie po piwku do blendera. :) choć dla mnie to bardziej solniczka :)
Weszliśmy na wieżę, wiatr mocno hulał u góry, kilka zdjęć i złazimy na dół. Wracam innym szlakiem, niebieskim a potem zielonym. Bańka pięknego i radosnego dnia pęka przy parkingu. Kupiłem bilet na 5 godzin, a całość zajęła nam niewiele ponad 5 godzin. Finalnie parking był do godziny 13:30 a my byliśmy ok. godz. 14:15 i coooooo. Ktoś w niedziele chodził i sprawdzał godzinowo parking i za szybą zostawił nam wezwanie do opłacenia grzywny. Dobrze, że tej osoby nie było na miejscu, moje podenerwowanie było ogromne, tym bardziej że na środku tego świstka była zapisana duża liczba i zarazem kwota 500zł, chyba ktoś spadł z krzesła. Okazało się, że jak zapłacę w terminie 7 dni to kwota spada do 7 dni, dziękuję bardzo ZUK Bystrzyca Kłodzka. Reklamowałem nałożoną grzywnę ale nie przyjęto moich argumentów. Świetne podziękowanie za dodatkowe służby dla regiony kłodzkiego w zeszłorocznej powodzi. Szlag mnie trafiał, że mimo że zapłaciłem to jeszcze wywalili mi karę, ledwo co mogłem wyjechać z tego parkingu, tak mnie poblokowały inne auta. Przez ulice Sanatoryjną musiałem zjeżdżać poprzez chodnik bo auta zaparkowane na zakazie zatrzymywania się blokowały przejazd. A najgorsze jest to, że jakbym lepiej się przyszykował do podróży to na końcu Międzygórza przy czerwonym szlaku jest darmowy parking. Szkoda kasy ale cóż.....spółka żywi się takimi jak ja. Międzygórze - nie pozdrawiam!!!
Weszliśmy na wieżę, wiatr mocno hulał u góry, kilka zdjęć i złazimy na dół. Wracam innym szlakiem, niebieskim a potem zielonym. Bańka pięknego i radosnego dnia pęka przy parkingu. Kupiłem bilet na 5 godzin, a całość zajęła nam niewiele ponad 5 godzin. Finalnie parking był do godziny 13:30 a my byliśmy ok. godz. 14:15 i coooooo. Ktoś w niedziele chodził i sprawdzał godzinowo parking i za szybą zostawił nam wezwanie do opłacenia grzywny. Dobrze, że tej osoby nie było na miejscu, moje podenerwowanie było ogromne, tym bardziej że na środku tego świstka była zapisana duża liczba i zarazem kwota 500zł, chyba ktoś spadł z krzesła. Okazało się, że jak zapłacę w terminie 7 dni to kwota spada do 7 dni, dziękuję bardzo ZUK Bystrzyca Kłodzka. Reklamowałem nałożoną grzywnę ale nie przyjęto moich argumentów. Świetne podziękowanie za dodatkowe służby dla regiony kłodzkiego w zeszłorocznej powodzi. Szlag mnie trafiał, że mimo że zapłaciłem to jeszcze wywalili mi karę, ledwo co mogłem wyjechać z tego parkingu, tak mnie poblokowały inne auta. Przez ulice Sanatoryjną musiałem zjeżdżać poprzez chodnik bo auta zaparkowane na zakazie zatrzymywania się blokowały przejazd. A najgorsze jest to, że jakbym lepiej się przyszykował do podróży to na końcu Międzygórza przy czerwonym szlaku jest darmowy parking. Szkoda kasy ale cóż.....spółka żywi się takimi jak ja. Międzygórze - nie pozdrawiam!!!

Kategoria KSP, Pieszo góry, KGP
Chełmiec z Mikim
-
DST
46.70km
-
Czas
02:33
-
VAVG
18.31km/h
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2025 | dodano: 24.09.2025
Odkurzony rower górski. Już dawno nigdzie nim nie jeździłem, nie było jednak wyboru, wiatr chciał urwać głowę. Ponadto wstałem rano po imprezie - sezon 40 - stek czas zacząć. W głowie lekko szumiało z rana ale po kilku kilometrach gdzie się wypociłem było już okej. Sam wjazd od strony Dworzyska, bardzo przyjemny, potem już głównym szlakiem na Chełmiec, dużo ludzie nawet się wybrało na górę, pogoda piękna, ostatni powiew lata 2025. Szybki wjazd i zjazd, oboje wraz z Mikołajem na wąskich oponkach, Miki na gravleu dawał radę zjeżdżać, ja miałem momenty zawahania, za dużo luźnych kamieni na szlaku. Dojazd do domu przez Szczawno Zdój - deptak i następnie Park Książański. Dawno mnie tu nie było, zapomniałem jak to jest, kiedyś w parku była niemal każda jazda, teraz to rzadkość.
Kategoria Dłuższe trasy, KSP
Na Chełmiec z Mikim
-
DST
46.70km
-
Czas
02:33
-
VAVG
18.31km/h
-
VMAX
48.10km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Kalorie 1991kcal
-
Podjazdy
742m
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2025 | dodano: 20.09.2025
Odkurzony rower MTB, do tego stopnia, że zapomniałem że mam na nim opony typu gravel więc słabo jak na górki. W sumie to Mikołaj wjechał i zjechał na gravelu więc się da. Ale jechaliśmy główną drogą na szczyt, nic skomplikowanego, no może zjazd w kilku miejscach był sypki tłuczeń. Wjazd przez Szczawno Zdrój - Restauracja Babinicz, powrót przez zatłoczony Książański Park Krajobrazowy
Kategoria Dłuższe trasy, KSP
Dzikowiec z młodymi do odznaki punkty widokowe ziemi wałbrzyskiej
-
DST
7.01km
-
Czas
02:19
-
VAVG
3.03km/h
-
Podjazdy
314m
-
Aktywność Wędrówka
Czwartek, 28 sierpnia 2025 | dodano: 19.11.2025
Ostatnie podrygi wakacji więc w ramach wolnego zdecydowaliśmy się na zdobycie kolejnego punktu do odznaki "punkty widokowe ziemi wałbrzyskiej", wybór padł na Dzikowiec i nową wieżę widokową. Jedynym minusem był znów mocno wiejący wiatr, nie ma nic gorszego od wiatru. Start to dojazd autem pod stację kolejową pod Dzikowcem i tam wejście na szlak, chcieliśmy zrobić pętle, gdzie mi ktoś mówił, że od tej strony jest łatwiej wejść (od zachodniej strony), dziękuję za te porady. Fantastyczne serpentyny przeplatane z leżącymi drzewami. Robiliśmy postoję szukając keszy, kilka znaleźliśmy. Kilka razy też udało nam się zgubić szlak po drodze, ale jakoś przez chaszcze udało się wrócić. To było szybkie wejście. Dzieci trochę marudziły ale podejście nie było łatwe, mocno techniczne, kilka razy bałem się o nich, bo ich fantazja potrafi ponieść. Na szczycie dwie wieże. Pierw ta nowa wyższa. Wiało prze okrutnie, ja wszedłem na samą górę, ale ciężko było normalnie ustać więc szybko zszedłem na dół, tym bardziej że dzieci doszły do połowy i zawróciły, czekały na dole. Sama wieża super, fajne wejście, bardzo długie, dłużyło mi się strasznie, fajna ekspozycja, wiatr lekko nią bujał. Widoki przepiękne. Poszliśmy na drugą wieże tą drewnianą i tu na niej meldujemy się całym składem. Powrót w dół do wyciągu, sypkie kamienie przeszkadzały nam bardzo. Cała wycieczka na plus, dzieci zadowolone, dobrze spędzony czas. KAcperka niosłem kilkaset metrów na końcu, gdy już bardzo marudził.




Kategoria KSP, Punkty widokowe ziemi wałbrzyski
KGP#12/28 KŁODZKA GÓRA
-
DST
8.20km
-
Czas
02:40
-
VAVG
3.07km/h
-
Podjazdy
315m
-
Aktywność Wędrówka
Czwartek, 19 czerwca 2025 | dodano: 24.11.2025
Wybraliśmy się z sąsiadami na Kłodzką Górę. Już kiedyś byłem na niej z Anią i to zimą ale nie byliśmy zapisani do KGP. Teraz ją dołączamy. Na szczycie pełno ludzi, zrobiliśmy ognisko a potem atak na wieże. Tak samo jak poprzedni tak i teraz wiało i przechylało wieże to w lewo to w prawo. Na szczycie znalezliśmy kesz.
Kategoria KGP, KSP, RODZINNIE, Pieszo góry
CHEŁMIEC Z RANA
-
DST
44.29km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:32
-
VAVG
17.48km/h
-
Kalorie 1147kcal
-
Podjazdy
720m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 lipca 2019 | dodano: 23.07.2019
Szybko z rana gdzieś ok. 6 wypad w góry, znów z Mikołajem. Dobra jazda, podjazd głównym szlakiem tak samo jak zjazd, tyle, że potem zjazd do Dworzyska, bardzo przyjemny. Na szczycie uświadamiamy młodego chłopaka, że nie ma co czekać na otwarcie wieży, byłem na Chełmcu ok. 20 razy, z buta i rowerem. Tylko raz wieża była otwarta, zmartwił nas mówiąc, że czeka około godziny bo chce zdobyć pieczątkę, a jego rodzinna już schodzi w dół :/ swoją drogą czemu nie ma informacji, że wieża jest nieczynna a pieczęć nie wisi na sznurku przy nowej drewnianej chatce?
https://www.strava.com/activities/2549834827https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/1359472333
Kategoria KSP
Rowerowa Sowa w Świebodzickim składzie
-
DST
84.88km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:47
-
VAVG
12.51km/h
-
Kalorie 5875kcal
-
Podjazdy
1500m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 lipca 2019 | dodano: 16.07.2019
Zaplanowana wycieczka w Świebodzickim składzie, tylko nieliczni odważyli się zdobyć szczyt, choć patrząc na prognozy sam miałem wątpliwości. Szczerze to myślałem, że nikt rano się nie stawi na start i sam pojadę gdzie będę chciał. Późno wstałem, bez przekonania, wieczorem nic nie przyszykowałem. Czysty spontan, bez śniadania. Nie zapakowałem kiełby nawet. Pod moim domem zjawiło się dwoję śmiałków, Tomasz i Marcin. Wyruszyliśmy przed szóstą rano. Umówione miejsce spotkań pod stadionem przejeżdżamy, musimy się wrócić poczekać na to czy ktoś ewentualnie dołączy. Nic takiego nie miało miejsca więc wyruszyliśmy w trójeczkę. Przez całą drogę nawet nie widzieliśmy szczytu góry. Szybko prostą linią przez Daisy na Pogorzałe i Modliszów. Na pierwszym podjeździe Tomasz łapię kapcia z przodu, na szczęście w plecaku mam dętkę, szybka wymiana i jedziem dalej. Tomasz twierdził, że zawsze bierze ze sobą zestaw na wymianę ale dziś był ten wyjątek. :D
Zjazd do Złotego Lasu, szybki, dynamiczny, Marcin prosi by spróbować z niego zamiast asfaltem pojechać niebieskim szlakiem bo zawsze chciał go przejechać. Niestety dla niego, zamiast spokojnego dojazdu do tamy przy Jeziorze Bystrzyckim, mamy non stop pod górkę, nadrabiamy kilometrów, ścieżka fantastyczna ale daje w kość Marcinowi. Niestety wyjechaliśmy w Zagórzu Śląskim a most na Michałkową jest remontowany więc brzegiem jeziora dodaliśmy kolejne kilometry, jak się potem okazało niepotrzebnie bo koło mostu można spokojnie przejść piechotą. Czas na najcięższy podjazd dnia - Michałkową - niestety nie wiem jakim cudem pomyliłem drogę i nie zmierzyliśmy się z tym podjazdem, jedynym zawiedzionym byłem ja :) ale co się odwlecze to nie uciecze. Za Glinnem podjazd wymagający i długi. Potem wjazd w szutrowe szlaki i dalej podjazdy, wjeżdżamy dosłownie w chmury. Dojeżdżamy do Przełęczy Walimskiej, ostateczna decyzja jedziemy dalej, jest już bardzo chłodno. Tu niestety zaczyna się walka ze szlakami, gdzieś się pomyliliśmy i szczyt zaatakowaliśmy od złej strony, gdzie na podjeździe było pełno kamieni. Wkurzyłem się bo chłopaki nie mogli podjechać, ja walczyłem ale w kilku miejscach musiałem zejść z roweru. Na szczycie kompletne mleko. Nic nie widać a co gorsza nikt nie pali ogniska. Na szczęście wraz z kolejnymi piechurami przyszedł były harcerz ... ale na nic by się jego umiejętności nie przydały gdyby nie kostki rozpałki. Dzięki nim szybko coś zaczęło się dziać. Po szybkim posiłku zadecydowaliśmy, że w związku z przelotnymi opadami zjedziemy do Dzierżoniowa i wrócimy do Jaworzyny pociągiem. Niestety znów pomyliliśmy szlaki, pierw pieszym jechaliśmy, po kamieniach i odbiliśmy na jakiś rowerowy, zamiast na Przełęczy Jugowskiej wyjechaliśmy niedaleko Przełęczy Sokolej. I tu już mój wielbłąd, zamiast podjechać dwieście metrów do Sokolej i zjechać w dół mimo deszczu, to postanowiłem, by jechać na pociąg do ddz. Nigdy nie podjeżdzałem Przełeczy Jugowskiej z tej strony, myślałem, że jest krótka, zawsze tędy zjeżdżałem. Chłopaki już zmęczeni, ja doginam wkurzony samotnie na szczyt. Nic to nie dało, straty poniesione na przełęczy odbiły się na naszym powrotnym pociągu, który odjechał, ponad godzinę czekalismy na następny. Potem szybki powrót do Świebodzic przez Jaworzynę i Nowy Jawornik, drogą węglową.
Chłopaki zmęczone, wyjazd się przedłużył, żony złe ale wycieczka kozak. Dumny jestem, że wjechali. Ale na przyszłość muszę lepiej się przyłożyć do planowania wyjazdu.
Już w najbliższej przyszłości przygotowania do ataku na 250km i zwiedzenie Zgorzelca
Zjazd do Złotego Lasu, szybki, dynamiczny, Marcin prosi by spróbować z niego zamiast asfaltem pojechać niebieskim szlakiem bo zawsze chciał go przejechać. Niestety dla niego, zamiast spokojnego dojazdu do tamy przy Jeziorze Bystrzyckim, mamy non stop pod górkę, nadrabiamy kilometrów, ścieżka fantastyczna ale daje w kość Marcinowi. Niestety wyjechaliśmy w Zagórzu Śląskim a most na Michałkową jest remontowany więc brzegiem jeziora dodaliśmy kolejne kilometry, jak się potem okazało niepotrzebnie bo koło mostu można spokojnie przejść piechotą. Czas na najcięższy podjazd dnia - Michałkową - niestety nie wiem jakim cudem pomyliłem drogę i nie zmierzyliśmy się z tym podjazdem, jedynym zawiedzionym byłem ja :) ale co się odwlecze to nie uciecze. Za Glinnem podjazd wymagający i długi. Potem wjazd w szutrowe szlaki i dalej podjazdy, wjeżdżamy dosłownie w chmury. Dojeżdżamy do Przełęczy Walimskiej, ostateczna decyzja jedziemy dalej, jest już bardzo chłodno. Tu niestety zaczyna się walka ze szlakami, gdzieś się pomyliliśmy i szczyt zaatakowaliśmy od złej strony, gdzie na podjeździe było pełno kamieni. Wkurzyłem się bo chłopaki nie mogli podjechać, ja walczyłem ale w kilku miejscach musiałem zejść z roweru. Na szczycie kompletne mleko. Nic nie widać a co gorsza nikt nie pali ogniska. Na szczęście wraz z kolejnymi piechurami przyszedł były harcerz ... ale na nic by się jego umiejętności nie przydały gdyby nie kostki rozpałki. Dzięki nim szybko coś zaczęło się dziać. Po szybkim posiłku zadecydowaliśmy, że w związku z przelotnymi opadami zjedziemy do Dzierżoniowa i wrócimy do Jaworzyny pociągiem. Niestety znów pomyliliśmy szlaki, pierw pieszym jechaliśmy, po kamieniach i odbiliśmy na jakiś rowerowy, zamiast na Przełęczy Jugowskiej wyjechaliśmy niedaleko Przełęczy Sokolej. I tu już mój wielbłąd, zamiast podjechać dwieście metrów do Sokolej i zjechać w dół mimo deszczu, to postanowiłem, by jechać na pociąg do ddz. Nigdy nie podjeżdzałem Przełeczy Jugowskiej z tej strony, myślałem, że jest krótka, zawsze tędy zjeżdżałem. Chłopaki już zmęczeni, ja doginam wkurzony samotnie na szczyt. Nic to nie dało, straty poniesione na przełęczy odbiły się na naszym powrotnym pociągu, który odjechał, ponad godzinę czekalismy na następny. Potem szybki powrót do Świebodzic przez Jaworzynę i Nowy Jawornik, drogą węglową.
Chłopaki zmęczone, wyjazd się przedłużył, żony złe ale wycieczka kozak. Dumny jestem, że wjechali. Ale na przyszłość muszę lepiej się przyłożyć do planowania wyjazdu.
Już w najbliższej przyszłości przygotowania do ataku na 250km i zwiedzenie Zgorzelca




https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/1355555263
https://www.strava.com/activities/2532333040
Kategoria Dłuższe trasy, KSP
Deszczowy Chełmiec
-
DST
49.63km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
16.36km/h
-
Kalorie 1369kcal
-
Podjazdy
984m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 lipca 2019 | dodano: 10.07.2019
Wypad na pobliskie tereny celem dokręcenia kilometrów w rywalizacji świebodzickiej i wyzwani CCC. W związku z wiejącym wiatrem wybrałem się na MTB. Tym razem chciałem zdobyć Chełmiec od drugiej strony, tj. Boguszowa-Gorc. Dojechałem do rozjazdu ale nie byłem pewny jak dalej jechać. Udało się wybrać dobrą drogę, bez szlaku, stary bieg torowiska dookoła Chełmca, nie pamietam czy już kiedyś wcześniej jechałem tą drogą. Bardzo widokowa. Chwila dojazdu asfaltowego do stadionu i walka z podjazdem. Chciałem z Chełmca zjechać zielonym pieszym ale jest tak zarośnięty, że nawet z buta ciężko komuś będzie się przedrzeć. Zjechałem głównym szlakiem nieco niżej do rozjazdu i wybrałem drogę wiodącą trasą bike maratonu, nota bene też zarośnięta i nieoczyszczona. Pokręciłem się w Gorcach i Lubominie. Następnie zjazd do Jabłowa, chciałem pod Bacówką zobaczyć płatny parking o którym opowiadał mi znajomy - zdzierstwo, tylko wybudowali wieże i już ktoś sobie biznes znalazł. A można wejść na Trójgarb z tylu stron i mieć na ten parking wyrąbane. Chciałem też zobaczyć niebieski rowerowy szlak na Trójgarb ale albo jestem ślepy albo oznaczenie tego szlaku jest tylko na mapach. Zdecydowałem, że wracam do domku, kończąc dziś swoją podróż.
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/1353328868https://www.strava.com/activities/2520449831


Kategoria KSP
WYZWANIE ROKU CZYLI TRZY PRZEŁĘCZE
-
DST
140.00km
-
Czas
09:26
-
VAVG
14.84km/h
-
Kalorie 7894kcal
-
Podjazdy
3000m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 czerwca 2019 | dodano: 30.06.2019
Kolejne marzenie zrealizowane - Przełęcz Modre Sedlo, mityczne, niejednokrotnie podpatrywałem posty Piotera50 z tym podjazdem. Nie było inaczej i w tym przypadku gdy planowałem swój wyjazd. Wyjazd samotny choć było poinformowanych osób, może i lepiej bo...niespodziewanie o 5:47 w pociągu do Szklarskiej zabrakło miejsca dla mnie, jednego gościa z rowerem a co dopiero dla kilku. Uprosiłem wraz innym pasażerem wsiadającym w Świebodzicach o to by konduktor mnie wpuścił do pociągu. Dosłownie upchany. Z założenia miałem dosypiać w pociągu i zjeść, wyszło dwugodzinne stanie. Wysiadka w Szklarskiej Porębie Górnej. Plan zakładał Jelenią Górę ale w związku z tym, że wyzwaniu nikt nie uczestniczył na szosowym rowerze to postanowiłem urozmaicić wyjazd o szutrowe odcinki. I tak właśnie znalazłem europejski szlak rowerowy a na nim piękne odcinki OLBRZYMA, którego postanowiłem objechać. Cóż, nic dodać nic ująć, ktoś się przy tym napracował a ja dosłownie liznąłem te szlaki ale mi się podobało bardzo, jeśli tego nie lubisz to nie lubisz kolarstwa.



Niestety przez ten odcinek zamiast wjechać do Przesieki wjechałem w nieoznakowaną ścieżkę i nic z tego dobrego nie wynikło, dopóki się jechało było okej ale potem zostało już tylko prowadzenie roweru. Co najgorsze wyjechałem gdzieś w okolicach 1/3 podjazdu pod Przełęcz Karkonoską, postanowiłem że zjadę do schroniska na końcu Przesieki i zacznę podjazd od początku. Podjazd długi i męczący, jechałem wolną mając w głowię dalsze podjazdy. Cały odcinek do Odrodzenia bez przystanku. Szybki obiad w schronisku i dalsza podróż. Miły zjazd przerwał nieoczekiwany skręt do Strazne. Zaczął się podjazd i to mocny, właściwie już do samego szczytu. Raz pomyliłem drogę bo pepiki coś pokręcili z oznakowaniem i nagle po długim podjeździe skończył się asfalt. Podjazd podobny jak pod Karkonoską ale nogi już nie te, woda w bukłaku się skończyła i musiałem liczyć na pepików w schronisku. Za schroniska wyłoniła się Śnieżka a obok asfalt i droga, która nie wiadomo gdzie prowadzi bo nie widać jej końca, widać tylko małe postacie poruszające się po niej. Już wiedziałem, że to będzie mój podjazd. Powolutku kręciłem dostając kilka razy oklaski od ludzi idących tym szlakiem. Nagle wyłonił się przepiękny widok na Śnieżkę i Lucni Bouda, do której już jednak nie jadę bo szkoda czasu.








Zjazd do Pecu - będę źle wspominać, na szlaku dużo ludzi a nachylenie ogromne, hamulce dosłownie się paliły, czuć było zapach metalu. Nie zatrzymuję się i jadę dalej. Podjazd pod Okraj już był mega wolny, z przystaniem w połowie drogi. Kolejny raz kończy się woda w najważniejszym momencie. Szczyt zdobywam, przejeżdżam i marze już o CPNie w Kamiennej Górze. Tam robię dłuższą przerwę, wypijam cole oraz uzupełniam jedzeniowe braki. Przybywa energia. Miałem początkowo jechać do Sędzisławia ale jak już byłem w Jaczkowie to zorientowałem się, że mam 20min czekania na pociąg a on sam jedzie do Świebodzic ok. 60min. Decyzja szybko podjęta, jadę dalej rowerem, wiedziałem, że będe w domu szybciej niż pociągiem a i dodam kilka kilometrów. Niestety w Chwaliszowie pada komórka i ostatnich km i podjazdu pod Cieszów nie zlicza. Ale ogółem wyszło 3000m przewyższeń.
W tym roku na pewno jeszcze Pradziad zostanie zdobyty.
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/1346679381



Niestety przez ten odcinek zamiast wjechać do Przesieki wjechałem w nieoznakowaną ścieżkę i nic z tego dobrego nie wynikło, dopóki się jechało było okej ale potem zostało już tylko prowadzenie roweru. Co najgorsze wyjechałem gdzieś w okolicach 1/3 podjazdu pod Przełęcz Karkonoską, postanowiłem że zjadę do schroniska na końcu Przesieki i zacznę podjazd od początku. Podjazd długi i męczący, jechałem wolną mając w głowię dalsze podjazdy. Cały odcinek do Odrodzenia bez przystanku. Szybki obiad w schronisku i dalsza podróż. Miły zjazd przerwał nieoczekiwany skręt do Strazne. Zaczął się podjazd i to mocny, właściwie już do samego szczytu. Raz pomyliłem drogę bo pepiki coś pokręcili z oznakowaniem i nagle po długim podjeździe skończył się asfalt. Podjazd podobny jak pod Karkonoską ale nogi już nie te, woda w bukłaku się skończyła i musiałem liczyć na pepików w schronisku. Za schroniska wyłoniła się Śnieżka a obok asfalt i droga, która nie wiadomo gdzie prowadzi bo nie widać jej końca, widać tylko małe postacie poruszające się po niej. Już wiedziałem, że to będzie mój podjazd. Powolutku kręciłem dostając kilka razy oklaski od ludzi idących tym szlakiem. Nagle wyłonił się przepiękny widok na Śnieżkę i Lucni Bouda, do której już jednak nie jadę bo szkoda czasu.








Zjazd do Pecu - będę źle wspominać, na szlaku dużo ludzi a nachylenie ogromne, hamulce dosłownie się paliły, czuć było zapach metalu. Nie zatrzymuję się i jadę dalej. Podjazd pod Okraj już był mega wolny, z przystaniem w połowie drogi. Kolejny raz kończy się woda w najważniejszym momencie. Szczyt zdobywam, przejeżdżam i marze już o CPNie w Kamiennej Górze. Tam robię dłuższą przerwę, wypijam cole oraz uzupełniam jedzeniowe braki. Przybywa energia. Miałem początkowo jechać do Sędzisławia ale jak już byłem w Jaczkowie to zorientowałem się, że mam 20min czekania na pociąg a on sam jedzie do Świebodzic ok. 60min. Decyzja szybko podjęta, jadę dalej rowerem, wiedziałem, że będe w domu szybciej niż pociągiem a i dodam kilka kilometrów. Niestety w Chwaliszowie pada komórka i ostatnich km i podjazdu pod Cieszów nie zlicza. Ale ogółem wyszło 3000m przewyższeń.
W tym roku na pewno jeszcze Pradziad zostanie zdobyty.
Kategoria Dłuższe trasy, KSP
Na Chełmiec
-
DST
44.40km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:26
-
VAVG
18.25km/h
-
Kalorie 1252kcal
-
Podjazdy
763m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 czerwca 2019 | dodano: 26.06.2019
dawno mnie nie było na Chełmcu, więc szybka decyzja. Mało czasu na jazdę bo czekałem w domu na specjalistę do internetu, a potem popołudniu musiałem odebrać Staśka. Jak bym miał więcej czasu to dodałbym Trójgarb.
Wjazd na szczyt trudniejszym szlakiem, zjazd najłatwiejszym wokół góry.
Wjazd na szczyt trudniejszym szlakiem, zjazd najłatwiejszym wokół góry.
https://www.strava.com/activities/2476622538
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/1343860837
Kategoria Dłuższe trasy, KSP











