king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:445.27 km (w terenie 45.81 km; 10.29%)
Czas w ruchu:21:35
Średnia prędkość:17.07 km/h
Maksymalna prędkość:65.40 km/h
Suma kalorii:18759 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:55.66 km i 3h 05m
Więcej statystyk

too(two) small balls, ale ponad setka szczelona

  • DST 112.75km
  • Czas 06:36
  • VAVG 17.08km/h
  • VMAX 61.10km/h
  • Kalorie 5863kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 października 2012 | dodano: 17.10.2012

ehhh miała być ciekawa podróż i co ... nie wiem co zawiodło, ale chyba wyszły moje małe kochones. mam nauczkę i lekcję na następne planowane podróże. muszę zdecydować czy jadę w ciekawą podróż czy zbieram po drodze kesze czy kolejne szczyty z KSP bo wszystkiego na raz w jednej podróży nie dam rady zrobić na bank.
jechało mi się dziś świetnie, celem było Międzygórze z noclegiem. Wyjazd opóźniony o kilka godzin a to wszystko przez dach i Tuska - hehe żart ale tak naprawdę późno przez to zamieszanie poszedłem spać. Wstałem, dopakowałem plecak - podróż na co najmniej dwa dni. i w drogę. początek Jeziorko Daisy. co za błoto, jak mogłem nie przewidzieć, że po wczorajszym deszczu może ziemia nie wchłonąć z rana wody. no nic. szybki zjazd do Pogorzały i błotnisty długi podjazd pod Modliszów. Kierunek Luabchów i Zagórze Śląskie. Potem Głuszyca i tu już mój mózg wymyślił, że przed Nową Rudą znajdzie szlak i pojedzie do NR przez Włodzicką Górę - KSP. Oj jakiż to był błąd. Tam to dopiero było błoto ale, że zgubię szlak po niecałym kilometrze to się tego kompletnie nie spodziewałem. Pojechałem piękną drogą prosto, nie było nigdzie znaku, że trzeba skręcić w prawo. Pojechałem kilka kilometrów przed siebie aż skończyła się droga, w błocie straciłem 2x więcej siły, wracając zatrzymałem się na 2 śniadanko koło skrzyżowania i ... odkryłem zarośnięty trawą kamień ze szlakiem, który skręcał, kurrrr. Postanowiłem jechać asfaltem do NR i tam miałem się zastanowić nad dalszą podróżą. W NR miałem podjąć kesza przy kościele - hehe trafiłem na pogrzeb, no nie będę się kręcił kiedy ktoś ma ost pożegnanie. jadę dalej w samym centrum decyduję, że nie jadę do Międzygórza a wracam na mecz do domu POLSKA BIAŁO CZERWONI - po kij mi ten ciężki plecak w takim razie :/. Jednym z powodów powrotu był mój sprzęt, który wydawało mi się, że ogarnąłem po zawodach, pierwszy podjazd zweryfikował stan mojej przerzutki, strasznie źle działała, dodając do tego błoto to jazda nie była przyjemnością. Ogólnie nogi też nie najlżejsze, łydka obita od tygodnia po meczu a przede mną kolejny mecz w piątek w Świdnicy i w sobotę turniej w Legnicy, raczej nie byłbym świeży jeśli w ogóle bym coś biegał.
I tak postanowiłem wracać przez Czechy, tak miałem w swoim planie w drugim lub trzecim dniu :/. Tłumaczów a potem Broumov cel prosty. W czeskiej miejscowości pokręciłem się dłużej.







Potem w planie miałem powrót przez Mieroszów ale Spicak tak się do mnie uśmiechał, że nie mogłem mu odmówić. Kiedyś ktoś opisywał ten podjazd na stronie, identyczne widoki i zdj nawet. Tu muszę podkreślić świetne oznaczenia i plansze ze szlakami po stronie czeskiej - miodzio, wszystko było jasne.




Waligóra


Po drugie jak pierwszy raz zdobywałem Spicak od strony polskiej to spotkałem rowerzystów, którzy jechali właśnie z tej strony do Andrzejówki więc wiedziałem, że nie muszę jechać przez szczyt by dojechać do Polski. Świetna droga, błota niewiele. Szybki podjazd i jestem już w kraju.

Kopalnia w Andrzejówce robi wrażenie z bliska


Trafiłem na drugą połowę - 1:1 na koniec, remis tak jak w mojej podróży ?


Kategoria Dłuższe trasy

MTB Jesień w Mieście Cudów - Bardo Śląskie

  • DST 20.81km
  • Teren 20.81km
  • Czas 01:21
  • VAVG 15.41km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Kalorie 1081kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2012 | dodano: 14.10.2012

Lekko przeziębieni 2z3 pojechaliśmy sprawdzić się w mini maratonie. Każdy miał inny cel ale najważniejsza była dobra zabawa i dotarcie do mety bez uszczerbku na zdrowiu i w sprzęcie (dobra, po cichu liczyliśmy na nagrody w losowaniu losów :P)
Trasa zupełnie obca, nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Zajechaliśmy przed czasem. Rejestracja, pobranie numerów startowych i szybko się przebieramy by za chwilę lekko już sobie popedałować. Na starcie około 66 zawodników. Ustawiłem się z kolegą na samym początku ale i tak wiedziałem, że spadnę na sam koniec i tak też było. Dałem się wyprzedzić prawie wszystkim. Pierwszy podjazd szybko zweryfikował zawodników, tam już kilku połknąłem. Trasa wspaniale przygotowana, piękne widoki, hehe tak zamiast pedałowania rozglądałem się na boki. Troszkę błota na trasie tylko dodawało smaczku rywalizacji, gorzej jak wleciało do oka :P przed zjazdem :P.
Moja taktyka była prosta, łapać się czyjegoś koła na podjeździe, a następnie wyprzedzanie i do następnego zawodnika. No i cóż mogę powiedzieć, taktyka świetna. Gorzej niestety ze zjazdami. Po wypadku na Trójgarbie (Vettell :P) pędzenie w dół jest bardziej zachowawcze dlatego kilku zawodników mnie minęło. Na podjazdach i tak ich odstawiałem ale wiedziałem, że na końcu jest zjazd do mety więc musiałem na płaskim i pod górę trochu im uciec. Udało się i z dużą przewagą nad następnym zawodnikiem wjechałem na metę przed sobą widząc dwóch następnych zawodników. Po wyścigu bufet - tradycyjny makaron z sosem + owoce + ciasto + napoje. Czekamy na dekorację i losowanie. Po wszystkim lekko senni ale zadowoleni wracamy do domu. Janusz był 31 a ja 39. Janusz uszkodził nowe opony a ja przerzutkę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wystąpimy w większej ilości maratonów bo było bardzo fajnie.


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Rudawy Janowickie nr 1

  • DST 94.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 15.84km/h
  • VMAX 58.70km/h
  • Kalorie 4496kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 października 2012 | dodano: 14.10.2012

powrót w przeszłość.
kiedyś po Rudawach łaziłem z bratem i ojcem. Teraz już obu nie ma, a ja już nie chodzę po górach tylko jeżdżę swoim krosiwem. No cóż lata lecą, tym chętniej wróciłem w to miejsce. Kilka ujęć w pamięci z tej wycieczki pamiętałem, np stację w Janowicach Wielkich i szerszą drogę w drewnianą budą po lewej po drodze na Sokolika. Mogę śmiało stwierdzić, że mało zapamiętałem bo pewnie jak bym pamiętał, że na ścieżkach nie ma opisanych szlaków to pewnie bym się nie zgubił a tak...trochę pobłądziłem ale i tak dałem radę. Następnym razem mapa obowiązkowa.
Jechało mi się świetnie, wiatr nie psuł mi humoru. W nieznanych wiochach lekko się zgubiłem, (kto daje znak, że do miejscowość trzeba skręcić w lewo skręcasz a tam znów rozwidlenie a znaku już nie ma - ehhh jak zwykle musiałem wybrać nie właściwą drogę i tak wylądowałem w Świdniku). No nic co najwyżej parę kilometrów nadłożę. Potem miejscowi zaproponowali mi ciekawą alternatywną drogę do Janowic Wielkich więc skorzystałem, tylko co to była za miejscowość to nie mam bladego pojęcia, bo znaku na wjeździe nie uświadczyłem. Droga była świetna, lekko rozwalony asfalt, troszkę szutru i brak samochodów - idealnie. Potem już tylko zjazd do JW i zaczynam swoją wspinaczkę na Sokolnik. Wybrałem szlak żółty, mijałem ową wcześniej wspomnianą budę z bali, wiedziałem, że jestem na właściwej drodze. niestety potem doszedł szlak niebieski i w pewnym momencie oba szlaki się rozdzielały, wybrałem żółty, znów błąd. Sokolnik był w drugą stronę, jechałem dalej myśląc, że już nie długo zobaczę punkt widokowy. Jakież wielkie zaskoczenie przeżyłem gdy już wdrapując się z rowerem na ramieniu na szczycie ujrzałem krzyż i tabliczkę z napisem Wołek, w ogóle nie słyszałem o takim szczycie i nie wiedziałem gdzie jestem. Na szczycie była tabliczka ze szlakami więc coś tam sobie przemyślałem i postanowiłem wrócić tym samym szlakiem. Zjazd w dół po tych kamieniach po których nie mogłem podjechać dawał dużo satysfakcji. Szybko zjechałem ze szczytu. Postanowiłem, że będę jechał bez szlaku a według tabliczek informacyjnych o jakiś tam drzewach, nie pamiętam nazwy i nie chcę tu niczego przekręcić. Tabliczki doprowadziły mnie do ruin zamku, czyli mojego drugiego celu wyprawy. Oczywiście tak o sam nie wpadłem na to, że tabliczki mnie do niego doprowadzą, na owych tabliczkach był napis bodajże JW-Bolczów, stąd też wiedziałem, że jadę do ruin skoro przybywam z Janowic Wielkich. Same ruiny wspaniale zachowane, polecam każdemu. Poskakałem po murach z których szybko zlokalizowałem swój pierwszy cel, który ominąłem. Szybko też znalazłem kesza, który spoczywa w ruinach. Zjazd do JW zielonym szlakiem, fajny techniczny zjazd, dość szybki lecz w pewnym momencie trzeba zejść z rowerka bo pełno głazów, jeden po drugim. Powrót przez Marciszów - Gostków - Stare i Nowe Bogaczowice i podjazdy pod Cieszów na koniec. Fajna podróż, myślę, że jeszcze w tym roku zawitam w Rudawy bo mamy niedokończone sprawy.

ps znalazłem coś nt. ścieżki przyrodniczej
"ścieżka edukacyjno-przyrodnicza "Janowice-Bolczów"
Wyposażona jest w 35 tablic tematycznych, na których są opisane walory przyrodnicze, krajobrazowe Rudaw Janowickich. Oprócz tematyki przyrodniczej, zawierają tez opisy zamku Bolczów. Trasa ta ma długość 5 km i zaczyna się przy zabytkowym obiekcie, Wyłuszczarni Nasion w Janowicach Wielkich, następnie prowadzi przez dolinę Janówki do Przepięknych ruin Zamku Bolczów"




w sumie wyszło, że wyjechałem na wyższy szczyt niż zakładałem - Wołek 878m npm





mój cel Krzyżna Góra i Sokolik

znalezione gdy podczas jazdy rozglądałem się po okolicy :)


Kategoria Dłuższe trasy

Hmm miały być skały wyszedł klasztor

  • DST 66.43km
  • Czas 03:13
  • VAVG 20.65km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Kalorie 3454kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 października 2012 | dodano: 10.10.2012

celem wyprawy były niejakie skałki krasnoludków za Krzeszowem, niestety ograniczony czas znajomego sprawił, że dojechaliśmy do klasztoru w Krzeszowie i zawróciliśmy, będąc niedaleko od swojego celu. mocny wiat na trasie, z daleko widać było, że na śnieżce pojawił się śnieg :(


Kategoria Dłuższe trasy

książ - pętla górali na start, Zimny Dwór i Ciernie

  • DST 17.07km
  • Czas 01:14
  • VAVG 13.84km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Kalorie 887kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 października 2012 | dodano: 08.10.2012

pogoda kiepska i nieprzewidywalna więc wypad bliski


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Ślęża

  • DST 76.92km
  • VMAX 58.30km/h
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 października 2012 | dodano: 06.10.2012

wspaniały wypad, duzo ciekawych akcji.
zaczeliśmy ze Świebodzic, przez Jeziorko Daisy, Witoszów Świdnicę Boleścian i na około bo mieliśmy przez Gogołów jechać, przejechaliśmy przez bodajże Książnice i trafiamy na Wiry i wreszcie podjazd do Tąpadła. Pełno ludzi na parkingu, Przy tablicy szukamy dogodnego szlaku i spotykamy kolejnego wspinającego się rowerzystę. Wybieramy żółty szlak, fajnie na bikestatsie opisywany. walczyłem z kamieniami ale często tez korzystałem z bocznej dróżki napakowanej korzeniami i skałami. ludzie są pozytywnie nastawieni do nas. ustępuja drogi i zycza powodzenia, kilka razy musiałem zejść z roweru. Szybki podjazd i jestem na szczucie. po 10 min robi mi się zimno a kolegi nie ma, haha jaka akcja. kolega 60m przed szczytem leży a wokół niego 2 dzziewczyny, harcerki ... co ... masują mu uda? wtf? dają mu napókj i idą ja podjeżdzam, mówi że złapał go skurcz, razem już prowadzimy rowery na szczyt. z usmiechem mijałem młode pomocne harcerki, one też się śmiały. Piwko w schronisku i wypad na wieże widokową ale wiało. Szybki keszyk z niebieską krową w tle


Kategoria Dłuższe trasy, KSP

W planach 3niedźwiadki a wyszło jak wyszło

  • DST 31.42km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 65.40km/h
  • Kalorie 1633kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 października 2012 | dodano: 04.10.2012

chciałem znajomemu pokazać 3niedźwiadki, zgodził sie i pojechaliśmy po pracy w stronę Mordoru przez Jeziorko Daisy. Tutaj niestety dostał telefon od dziewczyny i musieliśmy skrócic trasę. I tak wjechaliśmy fajną ścieżką do Pogorzały, wdrapaliśmy się na strefę a potem na Poniatów. Sprawdziliśmy na grunwaldzie czy rzeczywiście hamburger jest za 2 zł i wróciliśmy główną drogą do Świebodzic - a szkoda bo pogoda była super.


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Trasa "górali na start" x 1, a potem ...

  • DST 25.87km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 16.69km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Kalorie 1345kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 października 2012 | dodano: 03.10.2012

dziś raz się udało pojechać przez trasę w Książu, łykend dalej sieje spustoszenie w organizmie. Choć mysle, że koljene okrążenia bym przejechał ale mój "sparingpartner" już nie dał rady więc postanowiliśmy obrac nowy kierunek, i tak przyjemny szuter doprowadził nas do Jeziorka Daisy a potem asfalt na Ciernie przez Mokrzeszów City. Dziś narodziła się trasa wilodniowo-urlopowa więc czas na przygotowania. Ponad 400km w 4 dni i kilka poważnych szczytów z Śnieznikiem i poznanym przez bikestats.pl Pradziadem na czele.

coś mi data się przestawiła


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki