king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

spontan i nie w Sowich (Osówka/Kalenica)

  • DST 133.83km
  • Teren 42.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 15.90km/h
  • Kalorie 4360kcal
  • Podjazdy 2054m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 czerwca 2014 | dodano: 20.06.2014

Miałem kilka innych pomysłów na czwartek ale przez ograniczony czas nie mogłem sobie na nie pozwolić (choć jak się okazało i tak go za dużo na siodełku spędziłem). W planach był Pradziad ale pociągi mi nie pasowały więc obrałem bliższy cel, mianowicie Góry Sowie. Pod koniec czerwca chcę uczestniczyć w wyścigu w Walimiu więc postanowiłem przejechać trasę i dodać do tego Kalenice.
Znów wyszła niestety moja nie znajomość gpsa, dopiero w Walimiu zorientowałem się, że nie tak zgrałem do niego ślad gpx i pozostał już tylko spontan. Jeziorko Daisy, Modliszów, następnie z Walimia podjechałem do Osówki a z niej zjechałem/wjechałem na Przełęcz Sokolą. Krótki zjazd i odbijam w teren na Kozie Siodło. Z przełęczy wspaniały techniczny czerwony pieszy do Przełęczy Jugowskiej, nie oszczędzałem roweru na tym zjeździe. Na przełęczy lekka konsternacja nie mogę znaleźć czerwonego na Kalenice (już drugi raz), chyba powinienem koło Zygmuntówki przejechać ale wybrałem inny kierunek, rowerowy niebieski, potem odbiłem żółtym i na spontanie wyjechałem na Zimnej Polanie, pierwszy podjazd gdzie parę metrów musiałem prowadzić rower, przebrzydłe kamienie. Wspinamy się dalej, następny punkt to Słoneczna, pod nią też parę metrów podprowadzałem ale mniej niż bajker przede mną. Jakieś skałki i nagle jest Kalenica, główny punkt wyjazdu, mój pierwszy przystanek na trasie. Szybkim susem do góry, widoki świetne.

Postanowiłem, chyba źle :P, że będę dalej jechał czerwonym, mimo, że nie znam już tych szlaków a miałem zamiar wracać przez Bielawę. Wyjechałem na Przełęczy Bielawskiej Polanie i tu kompletnie nie wiedziałem gdzie jestem, i jak jechać by trafić do Bielawy. Wyjechałem w Przygórzu, jakieś napisy były też Wolibórz, mówię sobie blisko Nowej Rudy, wspinam się asfaltem nawet się nie łudzę - kolejna przełęcz, boje się, że asfalt się zaraz skończy, tak to wyglądało, jak jedna z tych wioch gdzie za zakrętem brak już czarnego dywanu i koniec. Nagle zjazd w teren i drewniana tabliczka z napisem Bielawa, cieszę się jak dziecko, odbijam w nią (teraz już wiem, asfalt na prawdę się kończył parę metrów za tym zjazdem) a ja po małym błąkaniu się w lesie i zaliczeniu jednego upadku i wjechaniu w mega błoto znalazłem się na Przełęczy Woliborskiej. Jestem tutaj pierwszy raz, nie wiem w którą stronę zjechać z niej, tabliczki mi nic nie mówią (choć w lewo była Nowa Wieś Bielawska - to mogło dać do myślenia). Wybrałem drogę w prawo. Oż jaki błąd. Wyjeżdżam znów w Woliborzu, co to ...
Morale lekko padły. Miałem w planach 100 km ale wizja głodującego psa w domu mnie jakoś zniechęcała do dalszego błądzenia. Zjeżdżam kolejnymi wiochami kiedy widzę tabliczkę Nowa Wieś Kłodzka lekko włosy stają dęba (gdzie ja jestem???). Znów podjazd, ciekawy jestem gdzie wyjadę, nagle pojawia się twierdza po lewej stronie. haha znalazłem się w Srebrnej Górze. Od razu zaplanowałem drugi postój przy sklepie na Rynku, gdzie zawsze coś zakupujemy. Stąd już znajoma trasa do domku. Zakupione morele i ciastka umilają mi powrót, niestety już po samym wyjeździe ze Srebrnej okazuję się, że mocno wieje i to idealnie w paszcze. Całą drogę do domu wiało bardzo mocno, co bardzo mnie zniechęcało i frustrowało bo nawet na zjazdach wlekłem się niesamowicie. Wiedziałem, że przed sobą mam dwa newralgiczne momenty, a więc z Bielawy do Pieszyc, akurat łatwo znalazłem drogę i z Pieszyc do Bystrzycy Górnej, tu niestety poległem z kretesem. Były dwa drogowskazy, Świdnica i Wałbrzych, niestety wybrałem ten drugi, nie zawróciłem bo nie lubię tego robić ale znów podjazd i wiedziałem, że powoli wspinam się na Przełęcz Walimską - o panie. Postanowiłem w Rościszowie skręcić w prawo, ryzyk fizyk, podjazd niemiłosierny, na ławce przy rzece leżała wyskrobana w drewnie piękna kobieta, rozebrana więc zdjęcie nie wchodziło w grę. Jestem już na szczycie gdy ... oczywiście ktoś zawinął asfalt, dodatkowo postawił zakaz wjazdu, teren łowiectwa. Zakaz złamałem w znów w teren wjechałem, szybki zjazd i wyjechałem w Lutomi Górnej, co raz bliżej Świdnicy ale tu też nigdy nie byłem, modliłem się bu wybrać dobry kierunek. Udało się i szybko znalazłem się w Bystrzycy Górnej, szybko do domu bo pies tęskni, wiatr ciągle nie daje spokoju.
Podsumowując wyjazd udany, chyba rekord w podjazdach, przejechane Sowie w szerz i kilka nowych przełęczy. W górach masę ludzi tak jak i w sztolniach, na szosie średni ruch rowerowy :)

Ps. Mam tyle map w domu i zamiast je brać w podróż to liczę na swój instynkt, hmm co prawda pakowałem się na kacu lekko spóxniony ale mogłem zabrać jakąś ze sobą, alkohol szkodzi :D

http://www.endomondo.com/workouts/359988454/677106...


Kategoria Dłuższe trasy


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa naprz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]