Radków - niespodziewane łowy nepomuceńskie
-
DST
124.14km
-
Czas
05:09
-
VAVG
24.10km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Kalorie 4372kcal
-
Podjazdy
1900m
-
Sprzęt Bestia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciężko było o mobilizacje, jazda w pojedynkę jest nudząca chyba, że słucha się muzyki (co przeważnie robię).
Ale jednak zamienienie słowa z kimś podczas podróży jest bezcenne, brakowało dobrych rad w wycieczce, postoju i odpowiedniego jedzenia w tak upalny dzień.
Wyjazd dość spontaniczny, cały czas myślałem by nie jechać w góry by pieszo zdobyć Śnieżkę. Padło na szosę Stu Zakrętów, której jak napiszę później nie przejechałem.
Wyjazd przeciągnął się o dwie godziny, wyjechałem dopiero o 9. Prawa strona ciała jeszcze po ostatniej wycieczce jeszcze się nie zregenerowała, schodzi skóra a ja znów ją dziś mocno przypiekłem, może czas się smarować czymś na takie słońce :)
Właściwie sam dojazd do Nowej Rudy bez problemów, w samym mieście poszukałem Nepomuków i wpiłem w dalszą drogę do Radkowa. Już powoli dostawałem sygnały z domu, że może lepiej bym wcześniej wrócił by nie być zajechany na imprezie, którą mieliśmy wieczorem - 10 lat po maturze.
W końcu przekalkulowałem swoją formę, chęci i czas i zdecydowałem się w Radkowie zawrócić - ból wielki, nie dość, że cel nieosiągnięty to chociaż mogłem wparować nad zbiornik i się schłodzić odpocząć. Brak odpoczynku i zjedzenie jakiejś konkretnej strawy w tej wycieczce był problemem, wypociłem wszystkie witaminy, śniadanie miałem marne a całą wycieczkę przyjmowałem tylko wodę. Miałem kilka opcji na powrót, Czechy bądź ta sama droga, którą przyjechałem (strasznie nie lubię jeździć tymi samymi drogami w jednym dniu) lub wjazd pod Tłumaczów, zjazd do Nowej Rudy i walka na Przełęczy Sokolej. Postawiłem na tę ostatnią opcję. Trochę wjeżdżając się zajechałem, to pod Przełęcz Karkonoską łatwiej mi się wjeżdżało, czułem brak przełożeń. Musiałem długo na stojaka jechać. Gdy już dojechałem i szykowałem się do zjazdu, pierwsze uderzenia w pedały i ukazała mi się bogini, bogini rowerowa, wieczorem od Ziela dowiedziałem się, że była to niejaka Aleksandra Podgórska (ah co za uśmiech)
W Jugowicach straciłem chęć do jazdy, dojechałem do Witoszowa i zgarnęła mnie dziewczyna autem. Sparzyłem sobie dupę. Miałem w głowie tylko zanurzenie się w zimnej wodzie i obiad.
http://app.endomondo.com/workouts/541746643/677106...
Kategoria Dłuższe trasy