Tatry 2013- dzień 8 - urlop, piesze wycieczki 22-29/08/2013
-
Aktywność Jazda na rowerze
dzień 8 - KRAKÓW
szybkie pakowanie i sprzątanie w pokoju, przygoda z Tatrami zakończona, kiedyś tu trzeba wrócić mam z jednym szczytem niepozałatwiane rachunki a z innymi chce nowe rachunki otworzyć. W marzeniach chodzenie po górach od schroniska do schroniska i piękna pogoda. Ale to przyszłość. Fajna sprawa, że mam zniżki w schroniskach z/w na to ze jestem krwiodawcą.
Jedziemy w kierunku Krakowa, szybko docieramy. Mam plan co zwiedzać i jak. niestety dowiaduję się, że są też inne plany, kulinarne i że większości mojej trasy nie zwiedzimy.
Zaczynamy ... wiadomo po trupach do celu zmierzamy do Wawelu.
Zwiedzamy to co można za darmo, potem schodzimy przez jaskinie smoka do samego smoka, wirtualne kesze i lecimy na rynek, tam większe spory lub mniejsze. Jedni idą do Piwnicy pod Baranami inni do Maca. Ja szukam kesze ale z miernymi skutkami, koło Kościoła św Wojciecha podejmuję jednego kesza i namierzają mnie w tej chwili inni keszerzy. Szymek i Kasia pomogli mi odłożyć kesza i podjąć koło rynku innego. Sami szukali quiza na rynku. Spotykamy się znów całą paczką i idziemy pod Barbakan, tam zdj i uciekamy przez park do auta, po drodze mam przygodę w damskiej szalecie haha jaki muł bagienny. Jedziemy do Galerii Kazimierza do jakiejś amerykańskiej knajpy. Jedzenie dobre ale fuck, nie jestem mocno głodny aż szkoda było mi to zostawiać na talerzu. Dodatkowo koleżanka podzieliła się nieprzechylną opinią o kotlecie, koledzy dodali swoje podmienione przez kelnerkę hamburgery i menadżerka wszystkim w ramach rekompensaty przyniosła po kawałku ciasta, którego nie zjadłem bo byłem już pełny jak większość zresztą i do tego kubeł zimnej lemoniady, wypiliśmy wszystko :)
no nic, została ost prosta do domu, ciekawa sytuacja na bramkach przed Wrocławiem, kibice jechali na mecz, 0:5 na bank tego się nie spodziewali.
Na tym koniec czas wrócić na rower i do basketu, czekać na następny trip.
Kategoria Pieszo góry