king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

3 niedźwiadki + Wołowiec

  • DST 18.75km
  • Czas 05:13
  • VAVG 16:41km/h
  • Kalorie 1900kcal
  • Podjazdy 1034m
Sobota, 1 lutego 2014 | dodano: 03.02.2014

podróż miała swój początek w Świebodzicach, niestety nie o świcie :P
Ok 11 wyjechaliśmy, pierwszy punkt podróży to stacja krwiodawstwa, tam samotnie oddaje krew. Szczególnie miło zapamiętam rozmowy z "pielęgniarkami", które zdaje się, że już moją mordę kojarzą na wejściu :)
Potem szybko lecimy przez Park Sobieskiego, Harcówka, Park Różany - tutaj kesz (jedyny w tej wyprawie).

Z parku wychodzimy i kierujemy się na 3 niedźwiadki, niebieski bardzo fajny szlak, ale raczej na 100% w niektórych miejscach nie przejezdny na rowerze. Po drodze mijamy mauzoleum, syf jak był tak jest, nic się nie zmienia. Idziemy dalej, wychodzimy z lasu przy ulicy Świdnickiej, wiatr dmucha okropnie, na rowerze pewnie już bym przeklinał tą pogodę. Szybko przez ulice a tam pokazuje się pierwsza ściana płaczu, podejście na Małego Wołowca (aka Mały Kozioł - nazwa ta skutecznie utrudniła mi lokalizacje, bo trzeci szczyt dzisiejszej trasy to Kozioł, a na Małym Wołowcu był kamień, a na nim wyryta nazwa M. Kozioł, lekko się zagubiłem pewnie tak samo jak czytający moją relacje). Dużo błota, mało śniegu, a gdzieniegdzie lód, który nie pomagał. A to nie był koniec, droga wiodła raz w dół raz do góry, ale w końcu ukazała się kolejna ściana, tym razem większa i z dużą ilością śniegu. Kilka razy na podejściu leżałem, na szczycie ładne widoki, krzyż i mega wiatr. Fotki, i ... szukamy drugiego krzyża, niestety bez rezultatu, w domu już rozkminiłem jak do drugiego krzyża na Wołowcu podejść (większość ludzi myśli, że jest tylko jeden). Z Wołowca na Kozła prowadzi super szlak, w pewnym momencie szlak prowadził prawie granią (jeśli w ogóle można się posiłkować takim terminem :P), z jednej strony Jedlina z drugiej Mordor.




ok, czas na zejście. Kilka razy na przełęczy Koziej byłem, więc Kozła teoretycznie wraz z jego super zejściem widziałem, pamiętam jak szykowałem się na Borową rowerem a znajomi z geocaching przekonywali mnie, że to raczej nie możliwe, by tam wjechać, podjechałem pod, sprawdziłem, mieli racje. było ostro wejść z buta, ale ni jak to się miało do zejścia z Kozła :). Nagle przy szlaku wykrzyknik, hmmm myślę sobie co to do cholery może oznaczać, chodziłem nawet po tatrach i na coś takiego nie trafiłem. Nagle widzę ścianę w dół, pokrytą lodem. Kilka razy ratowałem się gałęziami, ale okazywało się, że była mała ścinka, łapałem za gałęzie wolno leżące. Śmiechu co niemiara, w końcu udało się zejść całkowicie, potem już tylko nudny powrót na autobus w Wałbrzychu. Plan zakładał, że zajdziemy do Jedliny ale za mało czasu już było, za późno wstaliśmy. Na pewno tam wrócę, rowerowo i pieszo. Fajne szlaki.
http://www.endomondo.com/workouts/292377425/6771062


Kategoria Pieszo góry


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa pangi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]