Pełne mtb ... w polach, powrót z czornym przyjacielem na nodze
-
DST
26.34km
-
Teren
12.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
22.58km/h
-
Kalorie 845kcal
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cóż za wycieczka, działo się od samego początku. Dwóch wkurzonych ludzi na rowerach spotkało się by odreagować swoje problemy życiowe. Nie zabraliśmy komórek, sprzętu. Na niebie podczas wyjazdu zrobiło się ciemno, kropiło ale co tam, decyzja - uciekamy przed deszczem, kierunek Ciernie a dalej się zobaczy. Jak najwięcej szutru, brak okularów sprawiał, że non stop komuś coś wlatywało do oka. Jak ja nie cierpię jak coś się robi przy oku, w oku a tu musiałem Kudłatemu pomagać namierzyć w oku intruza. Chmury już dawno nas przegoniły, deszcz lekki, powolutku nas naznaczał. Na końcu Cierni stwierdziliśmy, że właściwie w stronę sowy nie ma co jechać, nad Świebodzicami jasno ale nie my, my się nie lubimy wracać, jedziemy w lewo. Dojeżdżamy do Nowego Jawornika polnymi drogami, przejeżdżamy obok bloku mojego dzieciństwa (wieki temu non stop jeździłem tą drogą)i dziadka, który tam jeszcze chyba mieszka. Dalej na Pasieczną, tam znów szukamy polnych dróg, które nagle wprowadzają nas na czyjeś podwórko, marę metrów się wróciliśmy i niestety podjęliśmy złą decyzje, pojechaliśmy przez mało uczęszczaną drogę, która zamieniła się w dróżkę zrobioną przez ciągnik w polu pszenicy. Tak pokonaliśmy w błocie i czyimś polu z dwa kilometry. Tu prawdopodobnie podłapałem dużego czarnego kolegę. Jak ja nie cierpię kleszczy. Dalej w końcu - hey a jakże dojechaliśmy do upragnionych kilka wycieczek temu Stanowic, jednak są i mają się dobrze. Potem powrót przez Olszany, beka z próbującego wyprzedzić nas samochodu i namierzony posąg Jana Nepomucena.
Dzień skończony na pogotowiu w szpitalu w którym byłem już trzy razy w tym dniu.
http://app.endomondo.com/workouts/532159291/677106...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki