Trójgarb a miały byc Izery...
-
DST
39.99km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
18.46km/h
-
Kalorie 1881kcal
-
Podjazdy
689m
-
Sprzęt THE BLACK ONE
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 lipca 2019 | dodano: 05.07.2019
...niestety od weekendu mój młody Staś z kaszlem i katarkiem siedzi razem ze mną w domku. Opieka nad nim jest priorytetem, choć propozycja Maćka była kusząca, ale całodniowy wyjazd i perspektywa zostawienia chorego Stasia u którejś z prababci nie wchodziła w grę. Tym bardziej, że prababcie mają już swoje problemy zdrowotne.
Dziś więc po Ani pracy, miałem ok 2h jazdy więc szybki trening przed GP Jodłownik w ramach pucharu Strefy MTB. Pisząc ten tekst właśnie zostałem poinformowany, że wyścig jest w sobotę a nie w niedziele, a to delikatnie zmienia plany.
Wracając do podjazdu, postanowiłem wjechać na szczyt nieco inaczej tj. od Starych Bogaczowic, serpentynami, na których podczas zjazdu miałem kiedyś poważny upadek. Niestety jak to się ma w związku z Trójgarbem, tą ścieżkę gdzieś przeoczyłem i podjechałem szlakami rowerowymi czarnym a potem - tradycyjnie niebieskim. Tempo mocne - jak na mnie. Nie odpuszczałem. Ostatnie ścianka i z prawej strony, 10m przede mną wyjeżdża dwójka rowerzystów. Waga trochę cięższa ode mnie, jakież moje zdziwienie było, gdy chłopaki na ścianie mi odjechali, ba nawet można było usłyszeć ich rozmowy między sobą gdy ja ledwo łapałem kolejny oddech. Na szczycie okazało się, że panowie jechali na elektrykach. Pobiegli od razu na wieże spoglądać na widoki. Ja nie miałem na to czasu więc jedno szybkie zdjęcie i od razu w dół. Szkoda bo zachód słońca już bliski. Na zjeździe niestety łapię mnie wkurw, hamulce piszczą strasznie, pokłosie ok. 18% zjazdów z Karkonoszy ale no kurde, dopiero co wymieniałem je. Jeszcze na dodatek gdzieś na zjeździe podcina mi tylne koło jak Fulsangowi na TdF ale udało się uratować i kontynuować jazdę do domu.
Dziś więc po Ani pracy, miałem ok 2h jazdy więc szybki trening przed GP Jodłownik w ramach pucharu Strefy MTB. Pisząc ten tekst właśnie zostałem poinformowany, że wyścig jest w sobotę a nie w niedziele, a to delikatnie zmienia plany.
Wracając do podjazdu, postanowiłem wjechać na szczyt nieco inaczej tj. od Starych Bogaczowic, serpentynami, na których podczas zjazdu miałem kiedyś poważny upadek. Niestety jak to się ma w związku z Trójgarbem, tą ścieżkę gdzieś przeoczyłem i podjechałem szlakami rowerowymi czarnym a potem - tradycyjnie niebieskim. Tempo mocne - jak na mnie. Nie odpuszczałem. Ostatnie ścianka i z prawej strony, 10m przede mną wyjeżdża dwójka rowerzystów. Waga trochę cięższa ode mnie, jakież moje zdziwienie było, gdy chłopaki na ścianie mi odjechali, ba nawet można było usłyszeć ich rozmowy między sobą gdy ja ledwo łapałem kolejny oddech. Na szczycie okazało się, że panowie jechali na elektrykach. Pobiegli od razu na wieże spoglądać na widoki. Ja nie miałem na to czasu więc jedno szybkie zdjęcie i od razu w dół. Szkoda bo zachód słońca już bliski. Na zjeździe niestety łapię mnie wkurw, hamulce piszczą strasznie, pokłosie ok. 18% zjazdów z Karkonoszy ale no kurde, dopiero co wymieniałem je. Jeszcze na dodatek gdzieś na zjeździe podcina mi tylne koło jak Fulsangowi na TdF ale udało się uratować i kontynuować jazdę do domu.

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/1349999231
https://www.strava.com/activities/2504834473
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki