too(two) small balls, ale ponad setka szczelona
-
DST
112.75km
-
Czas
06:36
-
VAVG
17.08km/h
-
VMAX
61.10km/h
-
Kalorie 5863kcal
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
ehhh miała być ciekawa podróż i co ... nie wiem co zawiodło, ale chyba wyszły moje małe kochones. mam nauczkę i lekcję na następne planowane podróże. muszę zdecydować czy jadę w ciekawą podróż czy zbieram po drodze kesze czy kolejne szczyty z KSP bo wszystkiego na raz w jednej podróży nie dam rady zrobić na bank.
jechało mi się dziś świetnie, celem było Międzygórze z noclegiem. Wyjazd opóźniony o kilka godzin a to wszystko przez dach i Tuska - hehe żart ale tak naprawdę późno przez to zamieszanie poszedłem spać. Wstałem, dopakowałem plecak - podróż na co najmniej dwa dni. i w drogę. początek Jeziorko Daisy. co za błoto, jak mogłem nie przewidzieć, że po wczorajszym deszczu może ziemia nie wchłonąć z rana wody. no nic. szybki zjazd do Pogorzały i błotnisty długi podjazd pod Modliszów. Kierunek Luabchów i Zagórze Śląskie. Potem Głuszyca i tu już mój mózg wymyślił, że przed Nową Rudą znajdzie szlak i pojedzie do NR przez Włodzicką Górę - KSP. Oj jakiż to był błąd. Tam to dopiero było błoto ale, że zgubię szlak po niecałym kilometrze to się tego kompletnie nie spodziewałem. Pojechałem piękną drogą prosto, nie było nigdzie znaku, że trzeba skręcić w prawo. Pojechałem kilka kilometrów przed siebie aż skończyła się droga, w błocie straciłem 2x więcej siły, wracając zatrzymałem się na 2 śniadanko koło skrzyżowania i ... odkryłem zarośnięty trawą kamień ze szlakiem, który skręcał, kurrrr. Postanowiłem jechać asfaltem do NR i tam miałem się zastanowić nad dalszą podróżą. W NR miałem podjąć kesza przy kościele - hehe trafiłem na pogrzeb, no nie będę się kręcił kiedy ktoś ma ost pożegnanie. jadę dalej w samym centrum decyduję, że nie jadę do Międzygórza a wracam na mecz do domu POLSKA BIAŁO CZERWONI - po kij mi ten ciężki plecak w takim razie :/. Jednym z powodów powrotu był mój sprzęt, który wydawało mi się, że ogarnąłem po zawodach, pierwszy podjazd zweryfikował stan mojej przerzutki, strasznie źle działała, dodając do tego błoto to jazda nie była przyjemnością. Ogólnie nogi też nie najlżejsze, łydka obita od tygodnia po meczu a przede mną kolejny mecz w piątek w Świdnicy i w sobotę turniej w Legnicy, raczej nie byłbym świeży jeśli w ogóle bym coś biegał.
I tak postanowiłem wracać przez Czechy, tak miałem w swoim planie w drugim lub trzecim dniu :/. Tłumaczów a potem Broumov cel prosty. W czeskiej miejscowości pokręciłem się dłużej.





Potem w planie miałem powrót przez Mieroszów ale Spicak tak się do mnie uśmiechał, że nie mogłem mu odmówić. Kiedyś ktoś opisywał ten podjazd na stronie, identyczne widoki i zdj nawet. Tu muszę podkreślić świetne oznaczenia i plansze ze szlakami po stronie czeskiej - miodzio, wszystko było jasne.


Waligóra
Po drugie jak pierwszy raz zdobywałem Spicak od strony polskiej to spotkałem rowerzystów, którzy jechali właśnie z tej strony do Andrzejówki więc wiedziałem, że nie muszę jechać przez szczyt by dojechać do Polski. Świetna droga, błota niewiele. Szybki podjazd i jestem już w kraju.
Kopalnia w Andrzejówce robi wrażenie z bliska
Trafiłem na drugą połowę - 1:1 na koniec, remis tak jak w mojej podróży ?
Kategoria Dłuższe trasy











