Tatry 2013- dzień 1 i 2 - urlop, piesze wycieczki 22-29/08/2013
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1 22/08/2013 dojazd
Dojazd późnym wieczorem do Szaflar, naszej bazy noclegowej, bazy wypadowej w góry, kładziemy się spać szybko bo z rana pierwsza podróż w góry.
Dzień 2 23/08/2013 Morskie Oko - Dolina Pięciu Stawów - Knajpa w Bukowinie Tatrzańskiej
pogoda z rana piękna, postanowiłem na dobry początek dnia pozwiedzać okolice w lekkim biegu, okazało się, że mimo uprawiania dwóch sportów (koszykówki i jazdy na rowerze) mam duże problemy z bieganiem, nie wiem czy to problemy z techniką czy mięśnie przyzwyczajone do innego wysiłku ale po prostu męczyłem się strasznie. Mimo to marszobiegiem połączonym z biegiem pokonałem jakimś cudem 7km.
Ok. godz 9 wyruszyliśmy przez Bukowinę Tatrzańską do Łysej Polany. Tam rozpoczynamy podejście nad Morskie Oko. Ciągły asfalt nie zachwyca, jest strasznie monotonny, jeszcze bardziej przytłacza ruch na szlaku. Ludzi pełno, różnej maści, klapki, szpilki wszyscy z jednym celem, dojścia do stawu. No nic, nawet w sezonie w łykend na Śnieżce nie ma takich tłumów. Samo dojście bez rewelacji, nad samym stawem kumulacja ludności, ledwo doszedłem do wody, nie było gdzie usiąść więc szybka decyzja, która mnie ucieszyła - uciekamy stąd przez górskie ścieżki do Doliny Pięciu Stawów.
Szlak z dołu wyglądał majestatycznie, wił się serpentynami do góry na przełęcz. Na szlaku zdecydowanie mniej ludzi. Kilka metrów i od razu znaleźliśmy się na dużej wysokości. W pewnym momencie pierwsza Tatrzańska przeszkoda. Szybko pokonana ale trochę strachu było, ściana wymagała uwagi choć nie była zbytnio wymagająca. W którymś momencie robimy przerwę, czekamy na dziewczyny, które są z tyłu. W tym czasie jedna pani spada ze ścieżki ok 3 m w dół, mogła więcej ale pod ścieżka była półka na której się zatrzymała, skończyło się tym razem na strachu. Dołączają dziewczyny, które też opowiadają o wypadku na jaki trafiły, mianowicie starszy pan o kijkach się przewrócił na michę. W tym samym momencie przed nami młody chłopak źle stanął i lekko noga spadła mu ze ścieżki w kierunku "przepaści". po tych wydarzeniach idziemy dalej. widoki coraz to lepsze. Osiągamy 1700 m npm Świstową Czubę, ze szczytu widać już Pięć Stawów do których powoli schodzimy po wszechobecnych kamiennych schodkach.
Nad samymi stawami nie zatrzymujemy się długo, lecimy w dół mijając Wodospad Siklawa, ładny i wyskoki, kilka fotek +50 zrobiłem :P + zdenerwowałem koleżankę :)
Dalej w dół w kierunku Łysej Polany do auta. Dziś po podróży mieliśmy ochotę na miejscowe jadło więc na nos wyczailiśmy za rondem w Bukowinie Tatrzańskiej knajpę. Jak dla mnie idealna, mała, skromna, przytulne światło z Tatrzańskim klimatem. Ciężko czasami było zrozumieć góralki ale coś zamówiliśmy. Najadłem się dobrze chyba jak wszyscy, Dodatkowo zamówiłem dwujniaka czyli miód z winem, który non stop był podgrzewany. Napój był ciągle gorący więc zanim wziąłem łyka to się nawdychałem alkoholowych oparów, mocnych oparów jak się potem okazało.
Kategoria Pieszo góry