king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Wyprawa nad morze - dzień I

  • DST 109.22km
  • Czas 04:25
  • VAVG 24.73km/h
  • Kalorie 3871kcal
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 sierpnia 2015 | dodano: 17.08.2015

Dzień I Świebodzice - Tarnówek

Preludium
Właściwie wyprawa ta miła więcej dziur niż ser szwajcarski. Niemożność spotkania się z Zielem, wiecznego mijania, sprawiła, że szczegóły dogrywaliśmy emailami i telefonami, jakbyśmy byli obcymi ludźmi dla siebie. Ale nie powiem, bardzo podoba mi się jazda na spontan. Działo się dużo, pamięć nasycona przeróżnymi wspomnieniami czy to z jazdy czy z samego już pobytu nad morzem. 

Trasa zakładała, że wyznaczoną super trasą czyli ok. 444km przejedziemy w dwa dni. Na szczęście racjonalniejszy z naszej dwójki przeforsował pomysł 3 dniowy i chwała mu za to. Choć może przy innej pogodzie byłoby to jak najbardziej wykonalne. My rowerem z Zielonym w jedną stronę, a powrót z naszymi paniami samochodem, które nad morze wyjadą w piątek.

Trasa przejrzana na google street view nie zawsze była kolorowa, nie wszędzie wjechał pojazd z kamerą. Kolarzówki raczej nie nadają się do jazdy po piachach więc musieliśmy minimalizować takie odcinki trasy na rzecz ruchliwych dróg. 

Dzień wyjazdu
Czwartek w pracy był ciężki - nie tylko wpływała na to pogoda ale także chęć rozpoczęcia przygody, pokonanie swoich słabości i lęków przed nieznanym. Wszystko to napędzało mnie strasznie, aż zwolniłem się z pracy wcześniej o pół godziny niż planowałem. Spakowany już oczywiście parę dni wcześniej tylko w najpotrzebniejsze rzeczy do małego plecaka, tak by nie dźwigać za dużo. Spotkanie u Zielonego, napotykam Łazarza - wrócił z tamtego świata

Ostanie sprawdzenie sprzętu i wyruszamy w kierunku Strzegomia na Olszany. Wszechobecny gorąc, woda wchodzi strumieniami, pierwsze kilometry idą bardzo szybko, choć już za Strzegomiem pierwszy raz jedziemy nie tą drogą co mieliśmy w planie i dokładamy sobie kilometry. W Legnicy wjeżdżamy w bardzo ciekawą dzielnicę, pracowałem kiedyś w tym mieście więc wiem, że patola goni patole i jeszcze największa populacja ulubionej mniejszości narodowej. W bramach siedzą zniszczeni życiem pijaczki, zaraz obok młodsi wydzierane "popki" nie widzący chyba, że kroczą w podobnym kierunku, coś tam chcą od nas, ciężko odczytać zamiary, uśmiechamy się i jedziemy dalej, trafiamy na odpowiedni wyjazd i ruszamy na Lubin. Wiadomka gdzie w mieście robimy postój, cel mógł być tylko jeden - burger :) dwa powiększone w cieniu idealnie napełniają żołądek, choć tego dnia dużo przed podróżą zjadłem posiłków. Zamawiałem nie w kolejce tylko przy ekranie i od razu wtopa, nie wydrukowało mi rachunku, numerku czy sam nie wiem czego. Ale nie było problemu, dogadałem się z załogą, większy problem to odebrane dwie szklanki za zestawy, których nie mamy gdzie włożyć. Po zarzuceniu pomysłem, razem postanowiliśmy, że oddamy szklanki obok stolikowi, typowej rodzinnie 2+1, dziecko wcześniej wypytywało mnie gdzie jadę. Z początku niechętnie chcieli przyjąć, jakby wietrzyli w tym jakiś podstęp ale potem znajdując wspólny "język" z głową rodzinny, przyjmują prezent, zapewniając, że wypiją z nich drinka za powodzenie naszej wyprawy. Lekki zmrok już dopada, po drodze nie natykamy się na wolne pokoje w wioskach, więc Zielony dzwoni na wcześniej zdobyty numer pokoi w Tarnówku, koło Polkowic. Pokoje zaklepane, informujemy, że nie wiemy o której dokładnie się pojawimy, i dobrze bo potem się okazało, że tego dnia ładnie pobłądzimy i w scenerii nocy przy akompaniamencie świateł zajeżdżamy na nasz nocleg. 
Pani u której nocowaliśmy pasuję idealnie na profil psychicznego mordercy, ładny uśmiech, niepozorna, niska kobiecina niewzbudzająca podejrzeń. Wskazała nam pokoje i łazienkę. Na prośbę o odsprzedanie jakiejś wody stwierdziła, że w kranie woda idealnie nadaje się do picia, w zamian dała nam cały talerz ogórków z ogrodu :D

W sumie nie wiem po co pytałem o wodę skoro jak się potem okazało mieliśmy jej jeszcze trochę. Podzieliłem się ostatnimi łykami wody z bidonu, woda z sokiem. Siedzą przed Tv i zastanawiając się czy nie sprawdzić prawdziwość słów psychopatycznej właścicielki odnośnie wody, Zielu zapytuję mnie czy nie chce jeszcze wody. Okazało się, że miał w bukłaku. Dobry numer. Tak oto chciał mnie przechytrzyć, a to on był już na gorącym krześle za dwie pomyłki drogi (trzecia eliminowała z dalszej podróży) :P czekamy jeszcze na sportowy wieczór by oglądnąć coś o TdP, ja zasypiam w szybkim tempie na programie.
http://app.endomondo.com/workouts/576249914/677106...


Kategoria Dłuższe trasy, Nad Bałtyk 2015


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iupac
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]