king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Chełmiec z Zielonym

  • DST 41.06km
  • Teren 19.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 14.93km/h
  • Kalorie 1992kcal
  • Podjazdy 1027m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 czerwca 2015 | dodano: 29.06.2015

uderzenie spontaniczne na Chełmiec przed wyjazdem do Zabrza.
znów wjeżdżamy od strony Kondratowa, fajny podjazd i fajny zjazd, nie musimy niepotrzebnie podróżować przez główną drogę do AquaMordoru.Na szczycie znów uzbrojeni w kiełbaski, liczymy na kończących rok uczniów bądź inne rodzinne wydarzenie. Niestety znów surowa kiełbaska i jakby tego było mało k.. się rozpadało. Zjazd jak na maratonie w Bardzie, mokro oraz ślisko ale na szybkości. 
Podczas jazdy w Szczawnie niestety dodałem na swoje ciało kilka sznyt, upadki przy prędkości ok 2km/h nie przynoszą chluby.
Będzie trzeba ustawić przerzutki. 

http://app.endomondo.com/workouts/549692487/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

znów keszowo

  • DST 14.34km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 11.17km/h
  • Kalorie 934kcal
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 czerwca 2015 | dodano: 24.06.2015


znów singiel w celu zamontowania mojego nowego kesza, niestety kilka rzeczy zapomniałem, m.in. pisadła więc miejsce przyszykowane czeka na skrzynkę. zjechałem przy okazji zjazd, którego nigdy nie zjechałem przed Starym Książem, radość nie trwala długo - mocno wjebałem się w strumyk - błoto.
dodatkowo odpierałem atak trzech górali, ja wyjechałem z Doliny Różaneczników, oni natomiast od boku, liczyłem, że im się przyjże tak naprawdę, zawsze to lepiej z kimś jechać ale taką spinę zrobiłem pod górę, że ich zostawiłem. ostatnio coś dużo nowych twarzy w mieście, ska, gdzie, dokąd - trzeba to ustalić :)
przy okazji znalezione trzy kesze
http://app.endomondo.com/workouts/548503273/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

zabawa w Szczawnie Zdroju

  • DST 27.54km
  • Teren 13.54km
  • Czas 01:55
  • VAVG 14.37km/h
  • Kalorie 1395kcal
  • Podjazdy 558m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 czerwca 2015 | dodano: 24.06.2015

wyjazd na Słoneczną Polanę.  3 x zjechany tor i świdrowanie po okolicznych ścieżkach. kilka mega zjazdów i mega podjazdów 

http://app.endomondo.com/workouts/546675076/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

ogarnięcie singla i miejsca na kesza

  • DST 20.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Kalorie 751kcal
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 czerwca 2015 | dodano: 24.06.2015

niestety zgubiony sygnał gpsu, a właściwie już na początku niezłapany. 
cel - znalezienie miejsca na pojemnik z keszem na singielku rowerowym za Starym Książem. Trochę sobie objechałem okolice a na koniec wyjechałem w kijowym miejscu, okolica pozarastała strasznie, myślałem niekiedy, że już jestem gdzieś indziej niż naprawdę byłem. 

http://app.endomondo.com/workouts/544412362/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Radków - niespodziewane łowy nepomuceńskie

  • DST 124.14km
  • Czas 05:09
  • VAVG 24.10km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Kalorie 4372kcal
  • Podjazdy 1900m
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 czerwca 2015 | dodano: 16.06.2015

Ciężko było o mobilizacje, jazda w pojedynkę jest nudząca chyba, że słucha się muzyki (co przeważnie robię).
Ale jednak zamienienie słowa z kimś podczas podróży jest bezcenne, brakowało dobrych rad w wycieczce, postoju i odpowiedniego jedzenia w tak upalny dzień.
Wyjazd dość spontaniczny, cały czas myślałem by nie jechać w góry by pieszo zdobyć Śnieżkę. Padło na szosę Stu Zakrętów, której jak napiszę później nie przejechałem. 
Wyjazd przeciągnął się o dwie godziny, wyjechałem dopiero o 9. Prawa strona ciała jeszcze po ostatniej wycieczce jeszcze się nie zregenerowała, schodzi skóra a ja znów ją dziś mocno przypiekłem, może czas się smarować czymś na takie słońce :)
Właściwie sam dojazd do Nowej Rudy bez problemów, w samym mieście poszukałem Nepomuków i wpiłem w dalszą drogę do Radkowa. Już powoli dostawałem sygnały z domu, że może lepiej bym wcześniej wrócił by nie być zajechany na imprezie, którą mieliśmy wieczorem - 10 lat po maturze. 
W końcu przekalkulowałem swoją formę, chęci i czas i zdecydowałem się w Radkowie zawrócić - ból wielki, nie dość, że cel nieosiągnięty to chociaż mogłem wparować nad zbiornik i się schłodzić odpocząć. Brak odpoczynku i zjedzenie jakiejś konkretnej strawy w tej wycieczce był problemem, wypociłem wszystkie witaminy, śniadanie miałem marne a całą wycieczkę przyjmowałem tylko wodę. Miałem kilka opcji na powrót, Czechy bądź ta sama droga, którą przyjechałem (strasznie nie lubię jeździć tymi samymi drogami w jednym dniu) lub wjazd pod Tłumaczów, zjazd do Nowej Rudy i walka na Przełęczy Sokolej. Postawiłem na tę ostatnią opcję. Trochę wjeżdżając się zajechałem, to pod Przełęcz Karkonoską łatwiej mi się wjeżdżało, czułem brak przełożeń. Musiałem długo na stojaka jechać. Gdy już dojechałem i szykowałem się do zjazdu, pierwsze uderzenia w pedały i ukazała mi się bogini, bogini rowerowa, wieczorem od Ziela dowiedziałem się, że była to niejaka Aleksandra Podgórska (ah co za uśmiech) 
W Jugowicach straciłem chęć do jazdy, dojechałem do Witoszowa i zgarnęła mnie dziewczyna autem. Sparzyłem sobie dupę. Miałem w głowie tylko zanurzenie się w zimnej wodzie i obiad.

http://app.endomondo.com/workouts/541746643/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

keszowo-nepomukowo w Strzegomiu

  • DST 38.45km
  • Czas 01:25
  • VAVG 27.14km/h
  • Kalorie 1386kcal
  • Podjazdy 214m
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 czerwca 2015 | dodano: 13.06.2015

szybko po burzy znaleźć trzy nepomuki (olszany, 2x Strzegom) a potem jeden zapomniany kesz na wyjeździe z granitowego miasta

http://app.endomondo.com/workouts/541333087/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

to się nazywa spontan - pierwsze 200km i to przez Przełęcz Karkonoską

  • DST 206.75km
  • Czas 09:41
  • VAVG 21.35km/h
  • VMAX 64.50km/h
  • Kalorie 6841kcal
  • Podjazdy 2905m
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 czerwca 2015 | dodano: 08.06.2015

Spełnione jedno z założeń z poprzedniego roku, które nie zostało spełnione i z automatu przeszło na ten rok, ale ale niech mnie dunder świśnie jeśli miałbym obstawiać, że swoje pierwsze w życiu 200km zrobię kolarką w górach przez Przełęcz Karkonoską. 
Plan podróży był już ustalony, siedziba czeskiego sklepu rowerowego gdzieś za Trutnovem, skład: ja, Kudłaty i Zielony, wolne zaklepane na piątek. 
Jednak wraz z przejeżdżanymi kilometrami, cel naszej podróży stawał się coraz bardziej bezsensowny, powód pierwszy, miasteczko bardzo małe, niczym się niewyróżniające, powód drugi, nie jest to sklep stacjonarny, tam ewentualnie można coś zamówić przez neta i odebrać osobiście, co tłumaczył nam Zielony a Kudłaty tego nie zrobił.  No więc przy parkingu w Lubawce pierwsze korekty planów się pojawiły, spontan pełną parą - może Harrachov - ktoś zarzucił tematem. Czemu nie, daleko ale jak dodać możliwość powrotu pociągiem to do wykonania. 

Cóż pogoda była przepiękna, każdemu z nas przepaliło lewą stronę ciała, cali czerwoni. Postój w Rudniku, we wspaniałym zajeździe, smaczne jedzenie plus zimny izotonik. 
Odpoczęliśmy a mało co brakowało, żebyśmy odpoczęli sto metrów wcześniej na jakiś schodach nieczynnego lokalu użytkowego, Kudłaty już chciał przestać kręcić ale namówiłem chłopaków, że może za zakrętem jest jakiś bar czy coś w tym stylu, ale by przejechać chociaż miasto, jak nie, to odpoczniemy za miastem, kilka pociągnięć i jest, nasza oaza, opłaciło się tym razem.
Wraz z pokonywanym dystansem Kudłaty miał gorszę tempo i wolę kręcenia choć nie chciał się przyznać, jako jedyny jechał góralem i w domu nie chciał zmienić opon na slicki. Kilka razy proponowałem mu zamianę roweru ale nie chciał się zgodzić. Zamiana jak dobrze pamiętam została klepnięta wiele km za Trutnovem. Kudłaty grzał nieźle dopóki w Spiradlovym Mlynie nie zażądał ponownie górala. 

W międzyczasie porzuciliśmy plany o Harrachovie zw. na kondycje Kudłatego, choć zapewniał, że da rade to i tak musieliśmy skrócić trasę. Nie ma innego przejazdu na Polską stronę jak przez wyżej wspomniane miasto, a więc nagle plan uwzględniał najwyżej położone miejsce w kraju gdzie można wjechać legalnie rowerem, a ja jestem na kolarzówce bez przełożeń typowo górskich, hmm może być niemiło. Stawiałem, że Daniel na swoim góralu połknie mnie na starcie a ja będę się wlekł jednak nic z tych rzeczy, razem z Zielonym się wlekliśmy pod górę a Kudłaty ciągnął gdzieś daleko z tyłu. Tempo w granicach 10-12km/h, skwar i pot towarzyszyły nam już do końca podjazdu, na przełęcz daliśmy radę wjechać spokojnie nawet z małym ściganiem ale potem wyrosła ściana pod schronisko i tam już tylko na stojaka mogłem wjechać.
Jakiś czas na miejscu czekaliśmy na Kudłatego pijąc piwka, potem razem zjedliśmy obiad i szykowaliśmy się do zjazdu. Na góralu odstawił nas nie miłosiernie ale to przez te wszędobylskie dziury w asfalcie. Zresztą kolarzówka tak się rozpędzała, że bałbym się i bez dziur tak szybko zjeżdżać tą drogą. 
Zjazd kontynuowany przez Borowice i dalej do Przesieki, w Podgórzynie okrążamy jeziora by dotrzeć do Jeleniej Góry, widoki na Karkonosze przy wodzie bajeczne, mijam miejsce gdzie zrobione jest zdjęcie krajobrazu, które wisi w ramie w mojej kuchni.
Sugeruję byśmy zobaczyli w Jeleniej o której jest pociąg do domku, było jeszcze 40 min, Daniel oznajmił, że nie będzie tyle czekał, my także postanowiliśmy, że spróbujemy dojechać do domu robiąc przy okazji 200km!!! Sprawy się pokomplikowały na wyjeździe z Jeleniej, chcieliśmy zaczekać na Daniela bo nie odbierał telefonu a został z tyłu. Sami też mieliśmy zasadzone ziarno niepewności czy damy rade dojechać przed zmrokiem. Czekamy długo, w końcu dociera do nas i oznajmia, że żona po niego podjedzie do Kaczorowa a my mamy jechać i że ... nieważne :/ Przez chwilę myślimy o pojechaniu do Janowic Wielkich na pociąg ale czas, poświęcony na dojazd Kudłatego, sprawił, że nie zdążylibyśmy na niego. Więc szybka decyzja kręcimy. Dajemy sobie zmiany, robiąc przy okazji rekord prędkości, choć  i tak mało coś wyszło. Przemierzamy kolejne kilometry, już bez uśmiechu na ustach u Zielonego, coś ja jeszcze czasami nuciłem pod nosem ale nie było żartów, musieliśmy mocno pracować by dojechać na czas. Jednak okazało się, że jak dojechaliśmy to zabrakło nam 10km więc dokręciliśmy brakujące km na Cierniach po ciemku.  
Pierwsze dwieście wykręcone, ile mogliśmy w tym czasie km strzelić na płaskim terenie??? Spontan piękny, piękne widoki, krajobrazy i spędzony czas i o to chodzi, oderwać się od rzeczywistości, pobujać w chmurach na odludziu. Czasami pobić swoje rekordy czy słabości a może i spełnić swoje marzenia. 5 lat temu nawet nie myślałem, że kiedyś będę w stanie zrobić taki dystans i wyruszyć w podróż dalej niż granice Wałbrzycha. Dziś zdobyłem swój kolejny kamień milowy, taki dystans pozwala na inne dalekie wojaże, kto wie może jeszcze kilka swoich celów spełnię w tym roku. 

Trochę zdjęć z wyprawy w linku:
 https://onedrive.live.com/redir?resid=4d30506e1cec...


Ps.1 ciekawe urozmaicenie jazdy poprzez dodanie premii górskiej, jedną udało mi się cichaczem wygrać, drugą na styk z Zielem, czekamy na foto finisz ze studia, pierwszą Kudłaty a ogółem najważniejszą bez spiny Zielak na przełęcz, mieliśmy pod koniec takie tempo, że ludzie się oglądali, ciekawa zabawa.
Ps.2 znaleziony nepomuk w Vrchlabi, niesklasyfikowany na stronie internetowej
http://app.endomondo.com/workouts/536657919/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

Chełmiec

  • DST 41.43km
  • Teren 19.50km
  • Czas 02:26
  • VAVG 17.03km/h
  • Kalorie 1772kcal
  • Podjazdy 923m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 maja 2015 | dodano: 02.06.2015

... po raz drugi tym razem nie sam a z Zielonym
Kleszcz wyjęty więc jedziem z koksem na poważniejsze góry. Dobre tempo podjazdu i dojazdu. Tym razem podjazd od strony Konradowa, nigdy tamtędy nie jechaliśmy ale jest git, wygląda na bezpieczną i cichą dzielnice Wałbrzych. W sklepie w nadziei, że ktoś rozpalił ognisko zakupujemy kiełbasy. Koło cmentarza pierwsza trudność, ktoś zgubił swoje pszczoły i raczej jak wskazuję kodeks cywilny nie spieszył z pogonią za nimi. Musieliśmy przejechać przez cały rój, Zielu znalazł dwie pod kaskiem ale obyło się bez użądleń. 
Szybki podjazd, za zakrętu polana a na niej niestety...tylko dwóch rowerzystów, nikt nie rozpalił ogniska w taki piękny dzień, tragedia. Kiełbaski zjedzone na surowo, też dobrze smakowały. Na osłodę była pierwsza w życiu wizyta w wieży widokowej, tyle razy tam być i nie skorzystać - nie że nie chciałem, zazwyczaj jest/była zamknięta. Widoki przednie, wspaniałe, wszystko dookoła wreszcie widoczne.
Zjazd w stronę Jabłowa zjazdem z BM 2014, gdzie była popularna rzeka, ostatnio nie zjechałem w pierwszej podróży "czarnuchem" ale dziś z Zielonym więcej odwagi i porównując czasy szybciej zjechaliśmy niż wtedy a miałem odczucie, że było na odwrót. Na wyścigu jest adrenalina i inaczej może się pamięta takie rzeczy, choć trzeba dodać, że na wyścigu kilkukrotnie się wypinałem, płynęła rzeka zjazdem a raz leżałem w krzakach gdy inny rowerzysta postawił w poprzek swój rower, to też musiało mieć wpływ na czas. 
Potem szutrem do bodajże Lubomina, Zielony "zaprzyjaźnia" się z dwoma pieskami :) Powrót przez Strugę i koniec naszej wycieczki, chwilę później rozpadało się, mieliśmy szczęście tym razem.

http://app.endomondo.com/workouts/532175330/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Pełne mtb ... w polach, powrót z czornym przyjacielem na nodze

  • DST 26.34km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.58km/h
  • Kalorie 845kcal
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 maja 2015 | dodano: 02.06.2015


Cóż za wycieczka, działo się od samego początku. Dwóch wkurzonych ludzi na rowerach spotkało się by odreagować swoje problemy życiowe. Nie zabraliśmy komórek, sprzętu. Na niebie podczas wyjazdu zrobiło się ciemno, kropiło ale co tam, decyzja - uciekamy przed deszczem, kierunek Ciernie a dalej się zobaczy. Jak najwięcej szutru, brak okularów sprawiał, że non stop komuś coś wlatywało do oka. Jak ja nie cierpię jak coś się robi przy oku, w oku a tu musiałem Kudłatemu pomagać namierzyć w oku intruza. Chmury już dawno nas przegoniły, deszcz lekki, powolutku nas naznaczał. Na końcu Cierni stwierdziliśmy, że właściwie w stronę sowy nie ma co jechać, nad Świebodzicami jasno ale nie my, my się nie lubimy wracać, jedziemy w lewo. Dojeżdżamy do Nowego Jawornika polnymi drogami, przejeżdżamy obok bloku mojego dzieciństwa (wieki temu non stop jeździłem tą drogą)i dziadka, który tam jeszcze chyba mieszka. Dalej na Pasieczną, tam znów szukamy polnych dróg, które nagle wprowadzają nas na czyjeś podwórko, marę metrów się wróciliśmy i niestety podjęliśmy złą decyzje, pojechaliśmy przez mało uczęszczaną drogę, która zamieniła się w dróżkę zrobioną przez ciągnik w polu pszenicy. Tak pokonaliśmy w błocie i czyimś polu z dwa kilometry. Tu prawdopodobnie podłapałem dużego czarnego kolegę. Jak ja nie cierpię kleszczy. Dalej w końcu - hey a jakże dojechaliśmy do upragnionych kilka wycieczek temu Stanowic, jednak są i mają się dobrze. Potem powrót przez Olszany, beka z próbującego wyprzedzić nas samochodu i namierzony posąg Jana Nepomucena.
Dzień skończony na pogotowiu w szpitalu w którym byłem już trzy razy w tym dniu. 

http://app.endomondo.com/workouts/532159291/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Bliskie rejony + kesz - Straconka

  • DST 25.10km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 18.59km/h
  • Kalorie 984kcal
  • Podjazdy 494m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 maja 2015 | dodano: 26.05.2015

Plan miał zakładać wjazd na Chełmiec, póki trasy z BM zostały ale brak współtowarzyszy plus ciemne chmury nad mordorem jakoś mnie zniechęciły na wybór tego celu. Więc pokręciłem się po okolicy, Borowiec Mały potem Cisy, zbadanie ścieżki koło Cieszowa z myślą że wjadę na Tartaczną, ale jak zwykle wyjechałem nawet nie wiem gdzie. Totalne odludzie, ryk spalinowej piły szybko mnie przegonił, wyjechałem na drodze prowadzącej na Dobromierz gdzie zazwyczaj stoją panie, które służą w niedoli podróżnym.
Potem pomysł by pojechać po kesza nowego przy folwarku w Lubiechowie a powrót szybkim wjazdem przez ostatnio często odwiedzaną Straconkę.
  
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/5...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki