Ptasia kopa przez Książ
-
DST
32.97km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
16.91km/h
-
Kalorie 1714kcal
-
Podjazdy
540m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
zobowiązania i porządki domowe nie pozwoliły na dłuższą jazdę. Postanowielem, że pojeżdze po Ptasiej Kopie, poszukam jakiś nowych ścieżek. Znalazłem bardzo ładny zjazd, szeroki ale ... mnie również znalazł - ładny piesek z obrożą ale bez swojego pana, biegł dobry kilometr za mną, przynajmniej wyprowadziłem go do miasta, nie będzie się błąkał po lesie. I tak nic nie miałem do jedznia ani innej pomocy bym mu przecież nie udzielił :/ smutny los zwierzaczków, może się komuś zgubił.
Na samej Ptasiej z jednej strony góry dużo lodu i śniegu, a po drugiej stronie suchy typowo jesienny widok podłoża. Wracając zachaczyłem o jakieś nowe dla mnie ścieżki w Książu.
http://www.endomondo.com/workouts/294664248/677106...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
Lód w Książu
-
DST
7.57km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:35
-
VAVG
12.98km/h
-
Kalorie 423kcal
-
Podjazdy
272m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
szybko po pracy wysokczyłem do Książa, na wjeździe zostałem ostrzeżony przez chodziarzy, że na szlakach pełno lodu, nie kłamali, podziekowałem ślicznie podniesionym kciukiem do góry, podjazd na maxa, zjazdy nudne jak flaki z olejem, po takiej szklance nie jechałem jeszcze
http://www.endomondo.com/workouts/293043029/677106...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
3 niedźwiadki + Wołowiec
-
DST
18.75km
-
Czas
05:13
-
VAVG
16:41km/h
-
Kalorie 1900kcal
-
Podjazdy
1034m
podróż miała swój początek w Świebodzicach, niestety nie o świcie :P
Ok 11 wyjechaliśmy, pierwszy punkt podróży to stacja krwiodawstwa, tam samotnie oddaje krew. Szczególnie miło zapamiętam rozmowy z "pielęgniarkami", które zdaje się, że już moją mordę kojarzą na wejściu :)
Potem szybko lecimy przez Park Sobieskiego, Harcówka, Park Różany - tutaj kesz (jedyny w tej wyprawie).
Z parku wychodzimy i kierujemy się na 3 niedźwiadki, niebieski bardzo fajny szlak, ale raczej na 100% w niektórych miejscach nie przejezdny na rowerze. Po drodze mijamy mauzoleum, syf jak był tak jest, nic się nie zmienia. Idziemy dalej, wychodzimy z lasu przy ulicy Świdnickiej, wiatr dmucha okropnie, na rowerze pewnie już bym przeklinał tą pogodę. Szybko przez ulice a tam pokazuje się pierwsza ściana płaczu, podejście na Małego Wołowca (aka Mały Kozioł - nazwa ta skutecznie utrudniła mi lokalizacje, bo trzeci szczyt dzisiejszej trasy to Kozioł, a na Małym Wołowcu był kamień, a na nim wyryta nazwa M. Kozioł, lekko się zagubiłem pewnie tak samo jak czytający moją relacje). Dużo błota, mało śniegu, a gdzieniegdzie lód, który nie pomagał. A to nie był koniec, droga wiodła raz w dół raz do góry, ale w końcu ukazała się kolejna ściana, tym razem większa i z dużą ilością śniegu. Kilka razy na podejściu leżałem, na szczycie ładne widoki, krzyż i mega wiatr. Fotki, i ... szukamy drugiego krzyża, niestety bez rezultatu, w domu już rozkminiłem jak do drugiego krzyża na Wołowcu podejść (większość ludzi myśli, że jest tylko jeden). Z Wołowca na Kozła prowadzi super szlak, w pewnym momencie szlak prowadził prawie granią (jeśli w ogóle można się posiłkować takim terminem :P), z jednej strony Jedlina z drugiej Mordor.
ok, czas na zejście. Kilka razy na przełęczy Koziej byłem, więc Kozła teoretycznie wraz z jego super zejściem widziałem, pamiętam jak szykowałem się na Borową rowerem a znajomi z geocaching przekonywali mnie, że to raczej nie możliwe, by tam wjechać, podjechałem pod, sprawdziłem, mieli racje. było ostro wejść z buta, ale ni jak to się miało do zejścia z Kozła :). Nagle przy szlaku wykrzyknik, hmmm myślę sobie co to do cholery może oznaczać, chodziłem nawet po tatrach i na coś takiego nie trafiłem. Nagle widzę ścianę w dół, pokrytą lodem. Kilka razy ratowałem się gałęziami, ale okazywało się, że była mała ścinka, łapałem za gałęzie wolno leżące. Śmiechu co niemiara, w końcu udało się zejść całkowicie, potem już tylko nudny powrót na autobus w Wałbrzychu. Plan zakładał, że zajdziemy do Jedliny ale za mało czasu już było, za późno wstaliśmy. Na pewno tam wrócę, rowerowo i pieszo. Fajne szlaki.
http://www.endomondo.com/workouts/292377425/6771062
Kategoria Pieszo góry
szczyt Klasztorzysko (631 m. n. p. m.)
-
DST
51.65km
-
Teren
13.00km
-
Czas
03:11
-
VAVG
16.23km/h
-
VMAX
57.80km/h
-
Kalorie 2302kcal
-
Podjazdy
1012m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
...czyli zbadany niebieski w lewo w Zagórzu Śląskim...
zacząć należy, że w końcu dopisała pogoda, czyste niebo bez wiatru, jechało się bardzo przyjemnie, na trasie w terenie pełno błota, upaprany rower i ja.
Ogółem wstałem zbyt późno, wyjechałem dopiero po 12, plan zakładał Klasztorzysko ale i Osówkę, niestety zbrakło czasu by tam dojechać. Sam wjazd zainspirowany poznaniem szlaku niebieskiego w Zagórzu, sprawdziłem w domu jak na niego wjechać od strony Dziećmorowic, okazało się, że to jakaś niewysoka góra z własna nazwą, z której niestety widoków nie ma. Ale za nim tam wjechałem dojechałem do pięknej polanki, śliczne widoki, niestety nie mogłem się zatrzymac bo jakaś zakochona para robiła sobie ognisko a wokół nich krążyły dwa pokaźne owczarki. Pod sam szczyt musiałem podprowadzić rower. Widoków nie było, tabliczki również ale czułem, że to jest ten szczyt, parę zdjęć i super zjazd aż do Zagórza Śląskiego. Dobrze, że nie jechałem w drugą stronę :) tym szlakiem, potem juz decyzja o powrocie, asfaltem do domu.
Kategoria Dłuższe trasy
Książ 2
-
DST
12.98km
-
Teren
7.00km
-
Czas
00:58
-
VAVG
13.43km/h
-
Kalorie 704kcal
-
Podjazdy
515m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
Książ - po pracy
-
DST
13.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
13.00km/h
-
Kalorie 722kcal
-
Podjazdy
500m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
nie naładowany kom, wzięty gps ale jakiś błąd wyskakuje przy zgrywaniu :/
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
Jezioro Bystrzyckie + spotkanie z asfaltem
-
DST
56.09km
-
Czas
02:45
-
VAVG
20.40km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Kalorie 1822kcal
-
Podjazdy
596m
-
Sprzęt Bestia
-
Aktywność Jazda na rowerze
ochotę na jazdę miałem od kilku dni. piękna pogoda zachęcała do tego ale zawsze coś wypadało, nie wchodząc w szczegóły późne chodzenie spać i inne obowiązki. Ale jest, poniedziałek dzień wolny, decyzja tylko czy szosa czy góral, hmmm dzień wcześniej wieczorem padał deszcz więc wybór padł na szosę. niestety dziś o wiele bardziej wiało niż w poprzednie dni ale się jakoś nie zniechęcałem, musiałem pokręcić. około pierwszej muszę być już w domu, bo uczestniczę w orszaku a wieczorkiem we Wrocławiu mecz we wronbie.
Zachciało mi się wybrać na tereny górzyste, wybór padł na Jezioro Bystrzyckie. Droga do Bystrzycy była przegięta, wiatr był w twarz i od boku, ciągły teren otwarty. Lepiej było już w samym Zagórzu, lekkie powietrze, promienie słońca nieśmiało przecinały pozostałe liście na drzewach. Na jeziorku zauważyłem brak jednostek pirackich, po paru km okazało się, że zacumowały na brzegu a koło mostu wylano dużą ilość betonu w ramach inwestycji hotelarskiej. Zachciało mi się wracać przez Dziećmorowice, więc w Zagórzu skręt w lewo i do góry, było ciężko dawno nie jeździłem a kolarka na dwóch przełożeniach, ale jakoś się wdrapałem. Odkryłem ciekawy szlak niebieski jesce w Zagórzu, górski, wjazd na jakąś górę o nazwie rozpoczynającą się na literę K. Czekał mnie mocny zjazd, który kończył się dopiero w Złotym Lesie. W sumie od tego momentu mógłbym zacząć osobny wpis, kiedy już chciałem obok zbiornika wodnego skręcać w lewo na Modliszów w mgnieniu oka mogłem pocałować asfalt, na szczęście za mną nic nie jechało. Na małym odcinku drogi wystąpił lód, akurat na kolarzówce jeszcze po lodzie nie jeździłem, a że prędkość po zjeździe była jeszcze duża to nie dałem rady zapanować nad sytuacją. Już nie tylko o swoim zdrowiu piszę ale o ewentualnych kosztach uderzenia roweru w inny pojazd. Sam się pozbierałem, lecą na bok tylko widziałem jak rower odbija się z jednej na drugą stronę i ląduje na poboczu a ja na środku skrzyżowania. Coś plastikowego odleciało. Byłem zmartwiony, nie dość, że rower lekko zwichrowany, to orszak się zbliżał a ja daleko od domu (tzn orszak sam mnie nie martwił ale dałem słowo szefowi,że będę). Przerzutka była wygięta, łańcuch spadł, kierownica z prawej strony wygięta, hamulec ocierał. Szybka naprawa i jadę. Pod górę a potem na strefę i zjazd do Świebodzic, nie dałem rady dojechać do domu, od razu wybrałem się na orszak do parku miejskiego, lekko brudny i przetarty z boku. Teraz jest mały strach jazdy, myślę, że na kolarzówce powinienem się o tej porze roku rzucać na płaskie tereny niż pchanie w góry gdzie panują dziwne warunki klimatyczne w poszczególnych miejscach.
http://www.endomondo.com/workouts/283298213/6771062
Kategoria Dłuższe trasy
Plany na 2014 a raczej marzenia
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
plany i marzenia i na ten rok były duże, niestety częsty brak towarzysza skutkował niepowodzeniem mimo dobrze przygotowanej trasy wielodniowej. Wycieczki jednodniowe były dobre, szosowe i te mtb na poziomie, kilka wyścigów były emocje.
Na przyszły rok życzę sobie by odwiedzić kilka miejsc w Polsce i może europie, kilka bliższych i kilka dalszych zakątków.
Rozbudzona wyobraźnia podpowiada na początek:
1. wieloetapówka po Czechach
2. dookoła Tatr
3. Alpy - kolega zarzucił temat, byłoby pięknie ale czy to możliwe
4. Pradziad
5. Smerk
6. dodać kilka nowych gmin i szczytów z korony sudetów polskich bo się w tym roku obijałem (przez to, że się przesiadłem na szosówkę)
7. Śnieżka
8. Ponowny wjazd pod Odrodzenie
9. I wielu wielu innych wycieczek jednodniowych tych rowerowych i pieszych (ponowne wejście w Tatry i zmierzenie się z Kościelcem i in.)
10. Ost życzenie bym już nigdy nie zagubił szlaku na Trójgarbie
a na koniec życzę sobie i innym poprawienia rekordów, moje akurat będzie łatwo bo 150km w jednym dniu i 3tys w roku byleby zdrowie i czas pozwalały to przekroczymy w tym roku 200km :)
Kategoria Pieszo góry, Mało czasu, szybkie rundki, KSP, Dłuższe trasy
po śniadaniu...
-
DST
13.23km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:30
-
VAVG
8.82km/h
-
Kalorie 768kcal
-
Podjazdy
355m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
strasznie źle się po śniadaniu jechało, pełno ludzi w Książu. potem na stary Książ i zapomniany singielek wśród brzóz
http://www.endomondo.com/workouts/279677183/6771062
Rudawy Janowickie
-
DST
14.40km
-
Teren
14.40km
-
Czas
07:30
-
VAVG
31:15km/h
wysiadka w Janowicach Wielkich, następnie Zamek Bolczów, potem kierunek na Piec i Skalny Most. Następnie na Lwią skałę czyli Starościńskie Skały, potem Sokolik i w dół do Trzcińska na pociąg
Kategoria Pieszo góry