niezaplanowana podróż z K.
-
DST
33.95km
-
Czas
02:00
-
VAVG
16.98km/h
-
Kalorie 1107kcal
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
miałem odpoczywać a przez przypadek prawie zajechałem K. :/
http://www.endomondo.com/workouts/331627235/677106...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
Chełmiec i Trójgarb
-
DST
54.71km
-
Teren
31.00km
-
Czas
03:41
-
VAVG
14.85km/h
-
Podjazdy
1422m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
...w planach żądło szerszenia ale nieprzeczytany regulamin się zemścił. Zapisałem się wraz z Zielonym ale nie doczytaliśmy, że wpisowe do 22 kwietnia, 25 już nie było możliwości zapłaty więc pozostała jazda gdzieś w okolicy. Testowaliśmy licznik gps i zapisane ślady w nim, choć skłaniałbym się do tego, że to licznik testował naszą cierpliwość. Trasa zapisana z bikemaratonu, podjechaliśmy na Chełmiec, następnie zółtym z niego zjechaliśmy i ... gps poinformował nas, że właśnie skończyliśmy trasę. Postanowiliśmy, że resztę przejedziemy różnymi ścieżkami aż się na coś zdecydujemy. Dzikowiec pokryty ciemnymi chmurami, koło Mniszka przejechaliśmy, gubiąc podjazd. Został więc "ulubiony" Trójgarb. Tym razem się nie zgubiliśmy. Mimo zmęczenia, końcówkę stromego podjazdu udało nam się podjechać bez zatrzymywania, Zielonemu udała się ta sztuka nieco szybciej :P ale cieszę się, że mi się też udało.
na koniec magiczny zjazd w stronę Starych Bogaczowic, zjazdem, który źle wspominam i od wypadku ani razu się tu nie zapuszczałem. Zjazd "vettella" tym razem bez większych przygód. Powspominaliśmy liczne rany i oblewanie mnie całego wodą utlenioną oraz to, że jakoś dojechałem rowerem do domu po tej całej akcji. Miejsce przejechane, szybko bez większych emocji, popatrzyłem na tą małą nierówność i pojechałem dalej do domu. Szkoda, że supermaraton przeleciał ale są jesce inne wyścigi także na spokojnie czytać regulaminy i jazda.
ps. polecam sklep w gorcach, obok zjazdu z mniszka w stronę na Trojgarb. Od i do. super właściciel, bardzo interesująco się z nim rozmawiało. Swoim klientom poleca białoruską wódkę, po której głowa nie boli. Ogółem zabawny i miły człowiek.
http://www.endomondo.com/workouts/330516236/677106...
Kategoria Dłuższe trasy
szybko asfalt pod Dobromierz
-
DST
27.88km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
20.91km/h
-
Kalorie 1220kcal
-
Podjazdy
318m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
http://www.endomondo.com/workouts/325955393/6771062
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
centrum Köln - ostatnie samotne zwiedzanie
-
DST
48.85km
-
Czas
03:00
-
VAVG
16.28km/h
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
ostatni dzień spędzony w Kolonii. udałem się znów ścieżką wzdłuż Renu do centrum miasta. Pogoda wspaniała, miałem dużo czasu by pozwiedzać. parę zabytków uchwyconych w słabym obiektywie komórki.
Parę kościołów: 

wieża transmisyjna
zabytkowe mury miasta z basztą
kolejna pozostałość po rzymskiej przeszłości Kolonii - Wilczyca
widok z ost mostu na centrum
na koniec pojechałem na jakieś lokalne boisko z nadzieją, że coś da się pograć ale zbyt wczesna pora i mega świecące słońce odpychało kolońskich grajków.
w powrocie na promenadzie spotkałem Polaków, którzy chcieli mi opchnąć zestaw płyt.
na pytanie ich "do you speak english" zamiast nein odpowiedziałem z uśmiechem no hehe ależ gafa.
o trzeciej w nocy powrót autem z bratem do domu, dojechaliśmy o 12 na miejsce.
koniec urlopu w Niemczech.
Podsumowanie, ciężko się zgubić w tym wielkim mieście, pełno drogowskazów, świetnie opisane drogi rowerowe, których jest mnóstwo, parki, dużo zieleni, place zabaw dla dzieci z kosmosu, szkoda, że ja na takich nie mogłem się pobawić. pewnie jeszcze w swoim życiu tam zawitam, wybiorę się w ciekawe tereny za Bonn, gdzie są i góry i ścieżki i dużo zamków nad rzeką. Już wkrótce ciekawe imprezy Rock am Ring i Kolońskie fajerwerki może na parę dni uda się wyrwać, kto wie.
Urlop atrakcyjny - pojeździłem rowerem, byłem w aqua parku - dobre zjeżdżalnie pobawiłem się
gokartami, byłem na wyścigu na słynnym torze Nurburgring, przy katedrze, na gondoli nad Renem i przy budowli z czasów Rzymskich




było git, podobało się nazwiedzałem ile mogłem Kolonia podniosła się po wojnie
tak po wojnie wyglądało miasto ![]()
http://www.endomondo.com/workouts/324366800/677106...
Kategoria Dłuższe trasy, urlop - Kolonia 2014
luftwaffe i Torsdorf
-
DST
27.64km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
13.82km/h
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
zdecydowanie najlepszy dzień jeśli chodzi o tereny pod mtb. Wjechałem na południowy wschód Kolonii, oglądając bazę wojskową Luftwaffe z wielkimi blado niebieskimi samolotami. wszystko odgrodzone siatką. potem przez niezliczone ścieżki rowerowe prowadzone w parkach jeździłem gdzie chciałem tak by się nie zgubić, wyjechałem w mieście obok Kolonii.
http://www.endomondo.com/workouts/321788791/677106...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki, urlop - Kolonia 2014
po okolicach Köln i na lotnisko Köln\Bonn
-
DST
23.32km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
11.66km/h
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
pozwiedzane okolice blisko mieszkania, chciałem zbliżyć się do gór, które widziałem dzień wcześniej ale mimo pięknej pogody przejrzystość powietrza słaba, wiec ich nie moglem dostrzec. trudno, zrobiłem rundkę oglądając kolejne dzielnie Kolonii m.in. Libur, Lind, Elsdorf, Wahnheide, Grengel. Pojechałem na lotnisko pooglądać samoloty, wracając, przejeżdżałem obok bazy wojskowej.
Potem samochodem znów wróciłem na lotnisko, najpierw z punktów widokowych oglądaliśmy ruch powietrzny a potem z niemieckim prawdziwym żarciem tzn. kiełba w ręku a w drugiej buła, stanęliśmy obok pasa startowego i nad nami lądowały potężne maszyny.
http://www.endomondo.com/workouts/321310240/677106...
Kategoria Mało czasu, szybkie rundki, urlop - Kolonia 2014
po KÖLN
-
DST
47.84km
-
Czas
03:30
-
VAVG
13.67km/h
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
nie ma to jak po czwartym co do wielkości mieście naszych zachodnich sąsiadów jeździć bez mapy i gpsa, a jednak nie zgubiłem się nigdzie na mojej trasie. wyznacznikiem była dla mnie kolej, autostrada, lotnisko i rzeka Ren. Piękna trasa, zwiedzałem a nie zapierdzielałem.
na początku miałem tylko pojechać do dzielnicy obok gdzie byliśmy dzień wcześniej na basenie - Zundorf. Mój skok na dupę z 3m trampoliny oglądało całe grono niemieckich ratowników i bratanek, piekło jak nigdy :P. back to the topic, dzielnica nad Renem jest spokojna i malownicza, przy samej rzece duży park i nagle przez przypadek znalazłem:
Jana N. :D
dalej wjechałem na kamienisty brzeg obserwując ruch rzeczny i zbierając muszle 

i wtedy podjąłem decyzje, żeby jechać do centrum skoro mam dużo czasu, czemu nie. zanim ujrzałem dwie wieże kolońskiej katedry trochę wody w Renie uleciało ale spokojnym tempem podjechałem do niej. Najpierw musiałem jednak przejechać przez Ren mostem z kłódkami zakochanych inaczej Most Hohenzollernów, gdzie po obu stronach stoją jeźdźcy 

fotografia od dupy strony :D
dalej podjazd pod wysoką katedrę, robi wrażenie, pełno luda, na sam szczyt po wąskich schodkach wszedłem parę dni później, było warto, wysoko i piękne widoki. 
Droga powrotna biegła drugą stroną Renu. Jechałem obok muzeum czekolady, muzeum olimpijskiego i domu Podolskiego. Na ostatnim moście powróciłem na właściwą stronę i już pędziłem do szkoły odebrać bratanka.
http://www.endomondo.com/workouts/320830790/677106...
Kategoria Dłuższe trasy, urlop - Kolonia 2014
uphill Bardo Śląskie
-
DST
12.00km
-
Czas
00:20
-
VAVG
36.00km/h
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
pierwszy przejazd 8:34, drugi z małym zamieszaniem 8:43 ale nie wiem na ile ten drugi jest prawidłowy, potem szybkie zjazdy, nie wiem ile mi to razem zajęło czasu więc jest on w przybliżeniu :P

Kategoria Mało czasu, szybkie rundki
Bardo Śl. - Świebodzice
-
DST
72.56km
-
Czas
02:47
-
VAVG
26.07km/h
-
Kalorie 2589kcal
-
Podjazdy
556m
-
Sprzęt Bestia
-
Aktywność Jazda na rowerze
powrót po l4 i półtora tygodnia w łóżku, gdzie nabawiłem się innej choroby, ból dupska , przewlekłe schorzenie :P
mieliśmy w planach już dawno z Zielonym uczestniczenie w zawodach uphill bardo śl./ srebna góra, pierwsza edycja odbyła się bez nas - pogoda do kitaszona. w niedziele za to prognoza miała być idealna. rano ledwo co zdążyłem na pociąg do Jaworzyny śl. Wyszło piwko i nie tylko w Mordorze noc wześniej, sen rozpoczęty o godzinie 1:30 a tu jesce przesuwamy akurat w ten weekend zegarki, no fak. ale jakoś się zebrałem, ratowany colą w pociągu. przy okazji pozdro dla pracownika kolei, prawdziwy Gargamel i chyba właśnie myślał o niebieskich jak wypisywał bilet :P
W Bardzie zameldowaliśmy się o 10:oo - było mega mroźno, niewiele ponad 3 stopnie, duża mgła nad rzeką, zawody dopiero o 12 więc przesiadujemy na stacji gdzie było nieco cieplej. Same zawody git, fajna organizacja, nagrody w losowaniu znów nas omijają ale co tam, czas na powrót a u Zielonego guma, pierwsza. w czasie powrotu była i druga. czas uciekał a ja bez obiadu musiałem się zameldować na meczu w wchu o 19:oo. Powrót musiał być przez Świdnicę, docieramy do Świebodzic przed 18:oo z przykrością odrzucam zapro na mielone. W domu szybko zabieram do pojemnika brokuły w sosie z makaronem i wcinam w autobusie potrawę trollując pijane (głodne) małżeńswto, tudzież konkubinat :)
sam mecz mega nerwowy, ale do przodu, drink team w półfinałach walczymy o medale, choć ja niestety wyjeżdżam do brata.
http://www.endomondo.com/workouts/316016584/677106...
Kategoria Dłuższe trasy
klątwa czarnego strefy mtb trwa i ma się dobrze
-
DST
85.44km
-
Teren
21.00km
-
Czas
05:50
-
VAVG
14.65km/h
-
Kalorie 4130kcal
-
Podjazdy
1874m
-
Sprzęt kross
-
Aktywność Jazda na rowerze
w dzień kobiet nie widziałem się ze swoją kobietą, na wieczór z pracy ze znajomymi byliśmy umówieni na koncert Rubiksteina więc postanowiłem, że z rana pokręcę coś a dzień kobiet przełożę na 9 marca :)
Plan zakładał wyjazd na strefę głuszycką a tam ponowne zaatakowanie czarnego, który już raz sprawił nam dużo problemów. (w tamtym roku atakowaliśmy go z Zielonym, gdzie na początku poznaliśmy na szlakach Grześka, zgubiliśmy się trafiliśmy na nieszczęsny pieszy żółty pod ruiny zamku, jednym słowem więcej noszenia rowerku niż jazdy, a potem wieża na Spicaku)
I tym razem nie było inaczej, dojazd do Głuszycy urozmaiciły podjazdy terenowe pod Książ i Ptasią Kopę, potem kolejny teren pod Borową, aż w końcu zjazd żółtym do Głuszycy, już raz nim zjeżdżałem, jest bardzo szybki. Jak się okazało zjechałem w Jedlinie :P coś pamięć zawiodła. W Głuszycy wiedziałem, że muszę dojechać do Łomnicy bo tam się zaczynają szlaki. Miał mi pomóc w tym gps ale nie mam pojęcia jak wgrać do niego ślad gpx :/ (tzn. wgrałem ale nie można otworzyć go)
Na miejscu znalazłem miejsce gdzie się zaczyna czarny, więc jadę, rozłąka z innymi szlakami i zjazd z asfaltu na szuter. Pojawia się niezły podjazd a także zakaz wstępu na szlak z "okazji" wycinki drzew - zakaz złamany. Chwila podjazdu i nagle co .... jeszcze większy schowany w cieniu mroczny mega podjazd, który okazuje się być dla mnie pechowy, złapałem pierwszą gumę ever :/ wszystko było ok miałem pompkę, zapasową dętkę ale .... tak flashback z zeszłego tygodnia ... oddałem łyżkę, jedyną jaką miałem w posiadaniu. Środek gór, nikt nie jedzie tym szlakiem, no bo przecież jest zamknięty - no w mordę jeża sąsiad, idą w ruch palce, siłuję się tak chwilkę i daję za wygraną. Napompowałem koło i liczę, że dojadę gdzieś do Głuszycy, nie ruszyłem się z miejsca a nagle za swoich pleców słyszę silnik - leśniczy jedzie, hehe nawet na niego nie spojrzałem, by mnie tylko opierniczył za to, że tu wjechałem. Jadę, powietrze powoli schodzi, dopompowuję, dojazd do asfaltu, tego samego z żółtym szlakiem, który kiedyś atakowaliśmy z Grzmiącej a czarnego brak, dodatkowo atakują mnie trzy brzydkie pieski z kokardkami na głowie. Pompuję jadę, nagle przy jakiejś posesji pokazał się szlak, bez strzałki nie wiem gdzie to prowadzi, mówię do siebie zjeżdżam, zrobię koło a potem zaatakuję czarny przy podjeździe na Rybnicę, atakuję znów pies, tym razem większy i przy mojej większej prędkości, uciekłem z zadartymi nogami szwagrowi. Na skrzyżowaniu w Grzmiącej rozłożyłem się na polanie, łapiąc promienie słońca zabrałem się do robótki z kołem. Tym razem do zdjęcia opony użyłem dużej ilości patyków, które mi pomogły, udało się, z założeniem nie było już problemów. Zadowolony jadę szukać wjazdu na czarny. Za poborem źródlanej wody pojawia się znikąd czarny, chwilę prowadzi asfaltem i skręca wraz z pojawiającym się równie niespodziewanie zielonym w lewo, w teren. Podjazdy te mnie zniszczyły, nie wiem czy są do podjazdu czy do zjazdu, część musiałem podejść. Docieram nagle do czarnego, który się rozwidla w dwie strony ale zaraz zaraz tak nie powinno być, szlak powinien prowadzić tylko w jedną stronę. Wybrałem zły kierunek, trasa była zła i źle oznakowana. Wjechałem gdzieś w las bo ktoś zapomniał domalować na obrazku kierunkowskaz, że szlak skręca, w bardzo niepozorną ścieżkę. Żeby było śmieszniej miałem wyjechać pod ruinami zamku Rogowiec a wyjechałem ... panie i panowie, znów na żółtym asfaltowym. Sam już nie wiedziałem czy się z tego śmiać czy płakać. Postanowiłem, że zjem obiad w Andrzejówce, którą pierwszy raz zaatakowałem asfaltem. piekielny podjazd, a ja bez odpoczynku i jedzonka lekko miałem problemy by tam dojechać. Po sowitym obiadku czas już mnie gonił na Ruiksteina więc dojazd do domu szybko asfaltem, nie mogło przecież zabraknąć Głuchoniemca na koncercie. Tak wiadomość tygodnia, okazało się, że jestem w połowie Niemcem :) Głuchoniemcem, chętnych odsyłam do interneta :P
Ps1 Ogółem czas był różnie włączany więc zawiera dodatkowo moje toalety i inne tego typu akcje, jednym słowem z parę minut zakłamania jest, może nawet z 10 bo muszę zaliczyć też błąkanie się po lesie i szukanie szlaku :/
Ps 2 Po analizie przejazdu widzę, że gps nie złapał sygnału w Andrzejówce :/
Ps 3 I to chyba najważniejsze na oficjalnej stronie Strefy MTB jest komunikat o dostępnych szlakach oraz zmianach i wyłączeniach. Jak ktoś się wybiera to warto przeczytać o zmienianym i poszerzanym czarnym :)
http://www.endomondo.com/workouts/306216615/677106...
Kategoria Dłuższe trasy











