king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

...po przerwie...z pechem w Książu

  • DST 8.60km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:36
  • VAVG 14.33km/h
  • Kalorie 489kcal
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 marca 2016 | dodano: 13.07.2016

no cóż, jakby to zacząć. Pisząc teraz mam uśmiech na twarzy ale wtedy tj, w marcu nie było aż tak do śmiechu. nowa praca, szkoła, mocny wysiłek fizyczny, daleko od domu. Przez sześć miesięcy przebiegłem ok. 100 km
a rowery ... się zakurzyły 
ale przyszedł ten dzień. Jestem nakręcony, jedzie Zielo, który idzie tą samą ścieżką kariery co ja ale z przygodami. Jedziemy na Książ, na stare śmieci, znanymi ścieżkami...jeszcze dobrze zabawa się nie rozpoczęła a już się zakończyła. Zielo złapał gumę, szybki wypad więc nic nie mamy ze sobą. No cóż, to nie nasz dzień, będą lepsze, na dziś to koniec. 

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Rybnicki Grzbiet - znaleziony zaliczony

  • DST 23.94km
  • Teren 18.94km
  • Czas 02:27
  • VAVG 9.77km/h
  • Kalorie 1980kcal
  • Podjazdy 769m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 grudnia 2015 | dodano: 27.12.2015

Zbierałem się na rower od kilku dni ale zawsze coś, na Rybnicki Grzbiet wybierałem się ponad rok. W końcu przyszedł ten czas by tam pojechać. Z lekkim problemem pakuję rower do auta (zawsze chciałem pojechać autem gdzieś, wyciągnąć rower i badać nowe ścieżki). Zaczynam od Andrzejówki, rozgrzewka do Skalnych Bram i Zamku Rogowiec. Dojeżdżam do miejsca gdzie kiedyś na czarnym szlaku się pogubiłem, też chyba wtedy szukałem wjazdu na Rybnicki Grzbiet ale wjechałem nie w tą stronę. Oznakowanie wtedy było kiepskie, ale tym razem ciężko się zgubić, przyjeżdżam przez asfalt a tam już zielony kolor na tabliczce. Podjazd bardzo długi, ale za to świetnie wyklepana droga. Potem droga się zmieniła na typową ścieżkę, do rozjazdu było ok, jednak przyszedł czas wyboru, prawo albo lewo? Pod górę, czyli w lewo, kilka podjazdów błotnych nie do podjechania, sam szczyt przeorany przez drwali, opieram rower o kamień oznaczający szczyt, był lekko mówiąc niestabilny i razem z rowerem poleciał w dół. Widoki z tego miejsca piękne. Borowa, boisko w Jedlinie Zdrój jeszcze dalej Ślęża. Zjazd przez ścięte iglaki - zdecydowanie nie lubię. Wiele razy się wypinam z bloków. Połowa pętli kompletnie rozwalona, przeorana maksymalnie, gubię się ze szlakami, jest ich za dużo, na dole widzę kolejne. Jednak intuicja podpowiada mi by jechać świetnie wyglądającą ścieżką za opadłym drzewem. Piękne widoki, choć tabliczek brak, są tylko stare malowane oznaczenia strefy mtb. Ryzyk fizyk, wracam w kierunku Rybnicy Leśnej. Mijam Skałę Kazika a po chwili innego bikera i piechurów, powoli domyślam się, że wyjadę na wcześniejszy rozjeździe. Tak też się stało, przyjemny zjazd do asfaltu i nieco mniej przyjemny podjazd asfaltem do Andrzejówki. Po drodze kesz przy Kościele Św. Jadwigi w Rybnicy. 
Szczerze, spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego, ścieżki na Rybnickim Grzbiecie nie podbiły mojego serca, nie są zjawiskowe tak jak to wywnioskowałem z magazynów rowerowych, wolę bardziej Trzy Niedźwiadki. Lepiej popróbować inne trasy Strefy MTB.  

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/l...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Zasadzony kesz w książańskim

  • DST 14.85km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 11.72km/h
  • Kalorie 1026kcal
  • Podjazdy 479m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 grudnia 2015 | dodano: 13.12.2015

Zniecierpliwiony recenzent pogania mnie bym reaktywował kesza albo zarchiwizował. Pojemnik już dawno przyszykowany, ale brak zdrowia spowodował, że kesz dalej leży w domu. No ale nadeszła sobota, jest chwila czasu by go zasadzić. Po nocy oglądam nba więc wiem, że wcześnie rano nie wstanę. A po południu urodziny "teściowej" więc nie mogę się spóźnić. Postanowiłem nie jechać nigdzie dalej jechać, tylko poszukać nowych ścieżek w parku. Na samym początku okazało się, że pojemnik jest za duży do plecaka. Kesz pod kurtkę, brzuch rozrósł się dwukrotnie. Szybki dojazd na miejsce i szukanie nowego miejsca. Znalezione choć pewnie recenzent będzie mieć problem bo nie jest on na ścieżce tylko obok a tam ekologia, szanuj zieleń i takie tam bla bla bla. Ale jak obok ktoś robi ogniska i z kopa mój skrytkę traktuję to nikogo to nie obchodzi, a jak ja chce pokazać innym super miejsce na jazdę rowerem czy spacer to wpycha na wokandę regulamin portalu. Najwyżej będzie skrzynka na tylko jednym portalu, bez parcie, czas na urodziny teściowej :P 
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

szybki skalpel

  • DST 1.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 60:00km/h
  • Aktywność Chodzenie
Czwartek, 3 grudnia 2015 | dodano: 04.12.2015

Zauważyłem, że jak zawsze zaplanuję jakiś wyjazd, napalę się to coś mało z tego wychodzi, dobrze chociaż, że pojechałem nad morze w tym roku, to jedno się udało. Plany na sobotę dwa ale już puszczone w niepamięć, wszystko przez ... czyraka. Do dziś nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Chyba od jakiegoś czasu pod pachą miałem niewielkiego guzka, zastanawiał mnie on ale nie na tyle by go badać. We wtorek nieświadomie, go nacisnąłem tak jak ciśnie się pryszcza. Na drugi dzień mój guzek się powiększa, wow niebezpiecznie, wracam z pracy, wtf jest tak wielki, że brakuje mi skóry, nie mogę ruszać ręką bo guzek się obciera, lekko boli, dyskomfort. Myślałem, że przez noc może zejdzie...nic tam, stał się twardy, poszedłem jeszcze do pracy, tam zarejestrowałem się do lekarza na wczesną porę. Na miejscu pani uświadomiła mi z czym mamy do czynienia i co z tym się robi...od ręki. Fuck a ja tak narzekam na NFZ a tu od ręki mnie pod skalpel biorą. Dostało mi się za:
1) nie znajomość numeru NIP pracodawcy (jakbym czytał im w głowię jak byłem w pracy, że przez pachę pójdę na l4),
2) nie ogoloną pachę - co za ludzie, ogoliła mi pani pachę z wielkim fochem,
U chirurga szybkie badanie, dotyk jego palców sprawił duży ból, ale najgorzej na stole "smakowało" znieczulenie. Lubie igły ale to był mocny zastrzyk, głęboki i bolący, po chwili już nic nie czułem i byłem krojony. Znieczulenie szybko złapało i zarazem szybko puściło. Nie było miło, miałem już duże problemy ale jakoś udało się położyć i przekimać ten ciężki moment. Nie polecam nikomu.
Może następnym razem już choroba ani zabieg nie przeszkodzą w jeździe. Ciężka rowerowa końcówka roku.



Prawie jak jazda, bardziej przejażdżka

  • DST 10.62km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 12.25km/h
  • Kalorie 707kcal
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 listopada 2015 | dodano: 30.11.2015

Ciężki dzień, ciężki weekend. Cóż już wcześniej ustaliłem, że tego dnia oddam krew w Mordor City i będę mieć dzień wolny, dołączę tym samym do mojej Ani, która siedzi na L4. Jednak już na miejscu napotkałem kilka problemów, pierwszy przy mierzeniu rzeźb na głównej ulicy prowadzącej do placu Grunwaldzkiego, wyliczenia nie pozwoliły szybko namierzyć kesza. Druga przeszkoda to wpisanie na czarną listę krwiodawców, przez to, że w październiku chciałem oddać krew w Świebodzicach a miałem "kwarantanne" 30 dniową po urlopie w Czarnogórze. Więc musiałem najpierw udać się do lekarza by mnie z tej listy usunął, zanim się do niego dostałem, zanim 3 razy wpisał w komputer powód przez który ostatnio nie mogłem być dawcą sporo czasu upłynęło. Po przyjeździe do domu, chwilkę się pokręciłem, coś posprzątałem...Ani brak, gdzieś wyszła, więc zapaliła mi się lampka, może na chwilę wyskoczę na rower. Szybko się zebrałem, pierwszy cel - odnieść kesza, którego lekko uszkodziłem, naprawa w domu i powrót tego samego dnia na miejsce w Świebodzicach. W momencie odkładania kesza telefon od Zielonego i już siedzę u niego. Czas już nie pozwalał na dłuższą jazdę, wszechobecne błoto oraz moje osłabienie organizmu dodatkowo potęgowało niechęć do pedałowania tego dnia. 
https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Ślęża - pochmurna i dalej z kaszlem

  • DST 9.37km
  • Czas 04:17
  • VAVG 27:25km/h
  • Kalorie 945kcal
  • Podjazdy 656m
Środa, 11 listopada 2015 | dodano: 13.11.2015

Choroba dalej nie odpuszcza po weekendzie weselno-urodzinowo-wyborczym. Kaszel trzyma w najlepsze, skończyło się, że jednak poszedłem do lekarza, który przypisał mi antybiotyk. Po niedzielnym meczu w Wałbrzychu lekko się przejąłem, gdy kaszel mnie zaatakował i nie chciał mnie opuścić. Jednak leżeć nie potrafię, trzeba uczcić święto jakoś, rower odpada, bieg też, więc padło na spacer, dłuższy spacer na Ślężę. W założeniu kesze po drodze, w rzeczywistości duże problemy z gpsem i liśćmi. Wpadł tylko jeden z ... o zgrozo, w takim tempie to nigdy nie wyczyszczę mapy. Na samym początku podjazdu w Sobótce jakaś lokalna grupa rowerzystów, żal mi się robi, że nie mogę pośmigać. Po drodze mijamy kilku co zjeżdża w dół w kierunku Sobótki w tym...znów Lea choć na początku nie byłem pewny. Za małolata zawsze byłem pod wrażeniem jak ktoś tędy zjeżdżał na rowerze, po tych kamieniach. Sam nigdy po tej stronie góry z rowerem nie byłem. Zaczyna się chmurzyć mocniej i spadają pierwsze krople deszczu. Niedaleko Skał Husyckich kolejny biker mknie w dół, pozdrawia nas za ustąpienie drogi, kamienie liście ślisko a na jego twarzy uśmiech od ucha do ucha, gdzie 3/4 ludzi przeklinałoby powstające warunki atmosferyczne w ten wolny dzień - był to Toomp ale po co zawracać komuś głowę gdy się skupia na kolejnych przeszkodach. Na szczycie biwakujemy przy ognisku, spoko atmosfera, szybki kontakt z koczującymi osobami przy palenisku i smażymy razem kiełbaskę. W międzyczasie podjeżdża jeepem ksiądz i zaczyna się msza, śmiejemy się gdyż u nas rozmowy, ognisko i piwko i słuchamy kazania. Każdy kto choć raz poznał księdza z Sulistrowic potrafi jego głoś rozpoznać, widocznie był wcześniej na miejscu bo nie przyjechał tym jeepem. Jak zwykle kasłał, robił długie przerwy i mamrotał o NEW AGE. U kolegi na ślubie mówił o niewierności oraz problemie homoseksualnym dodatkowo obdarowując szczęśliwców trzema swymi książkami ale zapomniał przeprosić za pół godzinne spóźnienie. Ciekawa postać polecam ;) 

zdjęcie z Anią i nowo poznanym kolegą ;) naszym towarzyszem 

update: po drodze mijaliśmy masę psów, na szczycie to samo, prawie jak w schronisku ale bez klatek, podobno jakiś zlot był psich właścicieli. Ja ze swoim to raczej już nie wejdę bo mu stawy odpadną :/

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Pieszo góry

Daisy, kesze i pomyłki

  • DST 15.35km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 12.12km/h
  • Kalorie 1024kcal
  • Podjazdy 494m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 listopada 2015 | dodano: 06.11.2015

no to szybka akcja po pracy, pies wyprowadzony więc biegnę. Muszę przed jutrem umyć rower bo od ostatniej jazdy był tak upierdo...że wstyd gdzieś się pokazać, tym bardziej w sobotę w Głuszycy. Niestety nie wyleczyłem się w 100% ale postanowiłem się przejechać po parę keszy. Udało się dwa w drodze na Daisy ale więcej się nie dało, mega mrok niepostrzeżenie mnie ogarnął. 

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

szybko bo czas goni + imprezowy weekend

  • DST 17.70km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 13.62km/h
  • Kalorie 1052kcal
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt THE BLACK ONE
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 października 2015 | dodano: 27.10.2015

jak w tytule, bieganina za spodniami od garnitury, niby stare zszyte w kroku ale ciężko w nich usiąść. Tego dnia ustawka z nowo poznanym bikerem z naszego miasta - Łukaszem. Od razu rura by wyjechać z zatłoczonych ulic miasta. Lecimy na Daisy, gadka szmatka i pod górę, zadyszka się pojawiła. Piękna jesień. Ogromne zdziwienie mnie ogarnia gdy jadę jedną z dróg nad jeziorko a tam nie ma charakterystycznej wielkiej kałuży, którą trzeba mijać lasem. Mimo iż padało ostatnio, przecież tu zawsze stoi woda nawet w lato. Jednak radość z tego, że będę dziś suchy po jeździe skończyła się parę kilometrów dalej. Gdzieś na ścieżkach rowerowych za budynkami Lubiechowa, ktoś z niewiadomych powodów robi drogę, prawdziwą drogę w środku lasu, hmm dziwne. Tak na moje oko to były okolice dojazdu do Złotego Pociągu. Będę tam jeszcze bo keszów nie miałem czasu z jeziorka dziś zgarnąć, więc zobaczę gdzie prowadzić ma droga. Szybki powrót przez Książański i wyjście po spodnie. Niestety kolor skutecznie ogranicza wybór. Dopiero na drugi dzień znalazłem coś w innym sklepie na rynku.


...co to był za weekend. Piątek - impreza z pracy. Sobota - wesele, piję tylko okazyjnie do godziny 9. Wychodzę o 2. Niedziela - o 5:45 pojawiam się już w obwodzie do głosowania, biorę pierwszą zmianę, siedzę do 13:30. Wychodzę i jadę na poprawiny do 20. O tej godzinie muszę się pojawić ponownie na obwodzie. Zamykamy lokal i liczymy. Idzie nam tak sprawnie, że jesteśmy prawie pierwsi. Ciężko liczyć w tym "wyścigu" obwód w szpitalu i w urzędzie bo to jakieś małe twory. Dlatego byliśmy niemal pierwsi, wpadliśmy razem z przedszkolem nr 3. Wracam do domu a mojej pani brak. Oczywiście się nie mogę dodzwonić, więc dzwonie do siostry Ani. Okazuję się, że najwytrwalsi - więc i ja tam wpadłem. Bawiłem się do trzeciej po szybkich paru karniakach, pomogliśmy sprzątnąć by w poniedziałek .... Poniedziałek - już wcześniej ten dzień zaklepałem jako wolny, okazało się, że pan młody ma urodziny więc na tej samej sali świętujemy jego urodziny. Testujemy jego prezent - głośnik, na który można dzwonić i rozmawiać. Wracam do domu zniszczony, wtorek jest ciężki. Się działo naprawdę...ale czas na odpoczynek, bo dwie noce ledwo przespane. Raz Ania zgrzytała zębami a na drugą noc miałem stresa przed wyborami czy mi się budzik przestawi i zadzwoni na czas. 

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

Kawalerskie Kocika - part 2

  • DST 9.89km
  • Czas 04:46
  • VAVG 28:55km/h
  • Kalorie 1007kcal
  • Podjazdy 341m
  • Aktywność Chodzenie
Niedziela, 18 października 2015 | dodano: 20.10.2015

Schronisko na Hali Szrenickiej - Szrenica - Szklarska Poręba
Dużo śmiechu, alkoholu i zabawy.
Wszyscy żywi wrócili - ja jak zwykle keszowałem

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Pieszo góry

Kawalerski Kocika - part 1

  • DST 13.25km
  • Czas 06:24
  • VAVG 28:58km/h
  • Kalorie 1351kcal
  • Podjazdy 935m
  • Aktywność Chodzenie
Sobota, 17 października 2015 | dodano: 20.10.2015

Szklarska Poręba - Śnieżne Kotły - Schronisko na Hali Szrenickiej
Dużo śmiechu, alkoholu i zabawy. 
Wszyscy żywi wrócili - ja jak zwykle keszowałem 

https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...


Kategoria Pieszo góry