Pieszo góry
Dystans całkowity: | 351.18 km (w terenie 53.05 km; 15.11%) |
Czas w ruchu: | 117:37 |
Średnia prędkość: | 2.98 km/h |
Suma podjazdów: | 9703 m |
Suma kalorii: | 31554 kcal |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 12.11 km i 4h 12m |
Więcej statystyk |
Czarnogóra - marszobieg po ostatni kesz
-
DST
16.90km
-
Czas
03:00
-
VAVG
10:39km/h
-
Kalorie 1342kcal
-
Podjazdy
662m
-
Aktywność Bieganie
Przed miejscem ukrycia kesza, na poboczu, zobaczyłem ciekawą scenkę. Mianowicie, jakiś gość z Podgoricy wracał z porannej kąpieli w morzu (wnioskuje po ubraniu), opel kadet ledwo co po górę się toczył, wyminął mnie, a po stu metrach staje na poboczu. Wychodzi z auta wyraźnie zdenerwowany, zniesmaczony. Otwiera bagażnik z którego wyskakuje piesek, na widok pana szczęśliwy ale nie na długo, pancio wyciąga kijaszka i bije nim pieska, który ucieka w stronę skarpy. Gość na początku się nie przejął bo był zajęty wyciąganiem z bagażnika psiej "dwójeczki". Po chwili się przejął i nawoływał swojego pupila, który powrócił w końcu.
Czyli był happy end.
Ja tymczasem już wertowałem krzaki by znaleźć to po co przybyłem. W drogę powrotną zbiegałem, do domu wpadłem mega spocony, lało się ze mnie jeszcze długo, nawet przy śniadaniu, ale zimny browarek pomógł w tej sytuacji.


https://www.endomondo.com/users/6771062/workouts/6...
Kategoria Pieszo góry, Czarnogóra 2015
Czarnogóra 2015 - Rezevici Monestry
-
DST
7.80km
-
Teren
7.80km
-
Czas
01:26
-
VAVG
11:01km/h
-
Kalorie 600kcal
-
Podjazdy
378m
-
Aktywność Bieganie



Kategoria Czarnogóra 2015, Pieszo góry
Czarnogóra 2015 - Durmitor
-
DST
5.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
12:00km/h
-
Kalorie 376kcal
-
Podjazdy
178m
-
Aktywność Chodzenie
Jedynym spacerem była podróż do Czarnego Jeziora, odpowiednik naszego Morskiego Oka. Piękne góry wokół, piękny kolor jeziora w którym można się kąpać. Postanowiłem, że okrążę je sobie, w szybkim spacerze. Ania wolała nie ryzykować i została na miejscu, bała się że niestarczy nam czasu. Zdążyłem, można powiedzieć, że polizałem Durmitor, krocząc u jego podstawy, wspinając się gdzieniegdzie po skałach robiąc zdjęcia jak nawiedzony skośnooki. Prawie podjęliśmy jednego kesza, znaleźliśmy miejsce ukrycia, ale obok stała pani ze swoim straganem wiec tylko fota, nie można na przypale tam szukać pojemnika.

Kolejnym etapem podróży był most na rzece Tara, bombardują mnie telefony z Polski, Ania rozmyśla się z pomysłu przejażdżki na tyrolce, ja nawet o tym nie myślałem. Kanion jest podobno drugim na świecie, wiadomo za jakim. Następnie zjeżdżamy autokarem w dół rzeki, podziwiamy jej kolor i ściany kanionu. Okazało się, że Czarnogóry zrobili tunele w tych skałach i przez cały kraj idzie tu trasa kolejowa. Wariaci, podobno budowali trasę 20 lat i jest fajny filmik na YT z tego przedsięwzięcia. (niestety nie możemy go znaleźć)


Następna stacja - Klasztor Moraca, fak, jakbym wiedział to bym spisał sobie kesza, no nic zwiedzamy klasztor, ja środek, Ania toalety :) potem dołącza do mnie. W środku pełno ikon, tak byłem zaciekawiony, zapatrzony, że obok siebie w odległości paru kroków nie dostrzegłem młodego zakonnika przyglądającemu się mi i stojącego w bezruchu. Przestraszyłem się, miał długą brodę, zapuszczają na podobieństwo Chrystusa (to fakt a nie moja teoria). Po chwili dają nam przeżegnać się przy relikwiach ręki św. Charłampa, od razu przypominam sobie świetną książkę w tym temacie U.Eco "Baudolino", która rzuca światło jak to powstawały te relikwie - hehe. Zwiedzamy kanion rzeki Morac, też przepiękny i wielki. W pewnym momencie stajemy przy samej skarpie na mały postój i zdjęcia. Było strasznie, ludzie krzyczeli by kierowca tu nie stawał i jechał dalej. Wracamy do Petrovac, w stolicy - Podgoricy przez środek drogi przebiega stado koni. Mijamy ponownie graniczne z Albanią Jezioro Szkoderskie. Wycieczka pełna wrażeń, chciałbym tam pochodzić po tych górach kiedyś.
Kategoria Czarnogóra 2015, Pieszo góry
Rudawy z Pawłem K.
-
DST
15.39km
-
Czas
06:13
-
VAVG
24:14km/h
-
Kalorie 1289kcal
-
Podjazdy
1017m
-
Aktywność Chodzenie
wyprawa czysty spontan.
Miałem akurat urlop w piątek za sobotę, postanowiłem że nie będę jeździł na rowerze ale może pochodzę po górach, pomyślałem o Pawle, może też ma wolne, akurat trafiłem, szybko ustaliliśmy plan podróży, mieliśmy ograniczony czas bo wieczorem byliśmy oboje zaproszeni na te same urodziny. Rano wyjazd pociągiem, testuje nowy plecaczek za 10 zł :P Odwiedzamy sklep, zakupujemy prowiant, który na wstępie do lasu smakujemy. Trasa taka jak zawsze, pierw Zamek Bolczów, Śnieżka ledwo widoczna mimo żaru z nieba. Zdobywamy kesza na skałach - Grób Kapelana z pobliskiego zamku. Potem Piec i Sokolik. Chwilę się nasiedzieliśmy na dworcu, aż prawie przegapiliśmy swój pociąg, na bosaka, bez koszulki wchodzę do pociągu, cały spocony, zlany potem, klima w pociągu nie działa, jest ciężko ale jakoś dotarliśmy.
http://app.endomondo.com/workouts/581426989/677106...
Kategoria Pieszo góry
Jelenka Schronisko
-
DST
7.53km
-
Czas
02:45
-
VAVG
21:54km/h
-
Kalorie 1408kcal
-
Podjazdy
369m
-
Aktywność Chodzenie
na drugi dzień z inną parą udajemy się do Parku Miniatur a potem na Przełęcz Okraj, skąd wyruszamy do Schroniska Jelenka, pogoda na początku dnia nie rozpieszczała, ale tak jak prognoza pokazywała popołudnie bardzo przejrzyste i bezchmurne. Panorama ze schroniska piękna, aż pojawił się pomysł by kontynuować podróż na Śnieżkę ale może w innym składzie by się udało, za dużo racjonalistów, a właściwie jeden. Odpuściłem (po raz który?), za to pokazałem znajomym zabawę geokeszing i fajne skrytki na Przełęczy Okraj. Na koniec wpadliśmy jeszcze do knajpy w Sadach, czcząc imieniny naszych pań.
http://app.endomondo.com/workouts/568667937/677106...
Kategoria Pieszo góry
Ognisko na Starym Książu
-
DST
5.87km
-
Czas
04:00
-
VAVG
40:53km/h
-
Kalorie 2045kcal
-
Aktywność Chodzenie
... Okazało się, że w mieście mało co padało, plan ogniska na Starym Książu niezagrożony, super obiadek, potem dokończenie wieczoru w tym samym gronie u mnie w mieszkaniu, oglądamy etap TdF.
Srający chłopku nie czuj się bezpieczny, wcześniej czy później zostaniesz nakryty na swym czynie przez nas.
http://app.endomondo.com/workouts/569847565/677106...
Kategoria Pieszo góry
Filia obozu oświęcimskiego - Brzeszcze
-
DST
4.45km
-
Czas
01:11
-
VAVG
15:57km/h
-
Kalorie 612kcal
-
Aktywność Chodzenie
no oczywiście musiałem poszukać kesza w okolicy a przy okazji poznać ciemną stronę tego miasta
http://app.endomondo.com/workouts/550681570/677106...
Kategoria Pieszo góry
Jiczin i Prachovske skaly
-
DST
5.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
36:00km/h
-
Kalorie 1500kcal
-
Aktywność Chodzenie
fajny spontaniczny wypad majowy za południową granice, prognozy pogody były złe, okazał się jednak, że tego dnia nie spadła kropla deszczu, słońce przygrzewało równo. Zwiedziliśmy skałki a potem siedzibę Rumcajsa Jiczyn.
http://app.endomondo.com/workouts/514712398/677106...
Kategoria Pieszo góry
PRAGA 2015
-
DST
12.56km
-
Czas
05:00
-
VAVG
23:53km/h
-
Kalorie 2556kcal
-
Aktywność Chodzenie
to tu to tam w Pradze
w ilości 4 osób zdobywanie stolicy Czech.
Niby najpierw na darmowy parking polecany przez OC ale już miejscówka spalona, wprowadzono opłaty i 100 koron wydane.
Celem przewodnim moim było przeprowadzenie przez to miasto ową trójcę po największych zabytkach, sam byłem tu raz i miałem jakieś 15 lat, czyli 15 lat temu :P trochę się zmieniło. Na początek wtopa, nie mogę z mapami zlokalizować placu Wacława, kręcimy się dookoła aż w końcu odpuszczam, złapany pierwszy nepomuk, na które ostrzyłem sobie zęby, bo jest ich bardzo dużo w Pradze. Kolejny cel to restauracja z czeskim jedzonkiem o ciekawej nazwie V CIUPU. Niestety okazało się że nie jestem wielkim fanem tej kuchni, co innego jeśli chodzi o piwo. Nie byłem mocno głodny więc poprosiłem o przystawkę do piwa. Serek Camembert polany olejem, z dużą ilością cebuli i papryczką chili nie przypadł mi do gustu. Zielony dostał surową, zimną kiełbasę przekrojoną, a w środku ogórek. Stwierdziliśmy, że te zakąski dobre mogły być po 3 piwie, ale już na pewno po czwartym. Dodatkowo gołąbeczki zamówiły coś na ciepło, sery smażone, były ok ale dupy nie urywało. Najlepsze piwo i ... frytki, które zamówiły A i A.
Dalej kierunek starówka, duży tłum, pełno zespołów przyciągających tłumy, dzieje się. Sesje zdjęciowe, szukamy drogi na Most Karola, a znajdujemy ciemnoskórych żeglarzy - niestety choroba morska :P
Most Karola, pocieranko i zdjęcia z nepomukiem, idziemy dalej na Hradczany, gdzie odbywa się pokaz wojsk czeskich.
Można przejść za Pałac Prezydencki, nie wiem czy byłem tam kiedyś czy nie, pamięć nie ta, ale idziemy. Wspaniała Katedra się tam znajduje. W końcu docieramy do Złotej Uliczki i szok, nic specjalnego się tam nie dzieje. We wspomnieniach miałem inaczej to miejsce zapisane, teraz nie zrobiła na mnie największego wrażenia. Zwiedzamy tarasy na Hradczanach, pięknie wszystko kwitnie, powoli zanosi się na deszcz, więc z tego powodu i zmęczenia, odmawiamy sobie przyjemności wjechania kolejką na górę parku obok Hradczan gdzie znajduję się replika Wieży Eiffela.
Spadamy szybko do Polski przez Harrachov, po drodze zaliczając knedliki ale ja już nie jem, odbijał mi się serek z południa, a szkoda bo wyglądało smacznie.
http://app.endomondo.com/workouts/511300443/677106...
Kategoria Pieszo góry
Belgia/Holandia
-
DST
1.00km
-
Teren
1.00km
-
Kalorie 1kcal
weekend w Belgii i Holandii 06-09.03.2015

Z kelnerką komunikowaliśmy się za pomocą domysłów, ja mówiłem po angielsku, ona odpowiadała po swojemu i jakoś dochodziliśmy do tego co każda ze stron chciała ugrać.
W kawiarni zauważyłem, że większość ludzi je tu obiad, spotyka się z ludźmi na piwku, typowa rodzinno przyjacielska niedziela, dużo osób jeździła na rowerze i przystawała na piwko.
W sobotę zwiedzaliśmy Bruggie - miasto już o wiele większe, z ciekawymi (dwoma) legendami odnośnie symbolu miasta czyli siusiającego chłopczyka. Niestety pełno ludzi, różne narodowości, żywimy się w znanej światowej sieciówce więc bez rewelacji kulinarnej.



W poniedziałek meldujemy się na chwilę w centrum Antwerpii, zwiedzanie samochodem, niestety, miasto wydaje się piękne ale nie ma czasu, tu odbiera nas inny znajomy tym razem z Holandii.
Zabiera nas do Den Bosch, zwiedzaliśmy miasto nocą, które jest piękne szczególnie z jedną uliczką. Nasza gospodyni jest chora więc wyprawa nocna do Amsterdamu odpadła. W Holandii jest ciężko po którejś godzinie z alkoholem, a w niedziele to już w ogóle brak otwartych sklepów, jeździmy po całym mieście a okazało się, że pod domem naszych gospodarzy jest sklep z szybką garmażerką oraz jednym rodzajem piwa. Właściwie w Beneluxie rządzi piwo małe tzn 0,33 - niby 20 piw kupionych ale poszło ich obalenie bardzo szybko. W tej uliczce zaplanowaliśmy posiłek, droga strasznie,, burger ok 13 eurasów ale ostatni dzień, dobry ale w lepszej cenie jadłem lepsze we Wrocławiu.
Nazajutrz po śniadaniu jeszcze chwila wolnego by pokeszować ale niestety cała wyprawa zakończyła się keszofiaskiem. W Belgii był jeden kesz z jakimś dziwnym wzorem, bo podpowiedzi namierzone. W Holandii za to zabudowa nie była litościwa dla mojego gpsu i mimo, iż byłem na miejscu, zwiedzałem zabytki to keszy nie znalazłem, no taki los keszera czasami.
Droga powrotna do Eindhoven na lotnisko, lot w końcu z jakimiś emocjami, turbulencje i podejście do lądowania koszmarne, choć ja bardziej przeżywałem z powodu zjedzonego wielkiego śniadania niż strachu.
Wyprawa oznaczona dużą dawką śmiechu i dozy energii na cały tydzień, warto było posiedzieć w innym miejscu i w innej kulturze. Pogoda znów dopisała na wyprawie, oby więcej takich wylotów w weekend.
Ps. Warto odnotować, że po drugiej w tym roku chorobie gardła mogłem kosztować belgijskiego i holenderskiego piwa. Nie po to ost tydzień siedziałem w łóżku z zapalonym migdałem by nie móc w weekend wypić smacznych piwek, Duvel, Hainekeen (smakuje inaczej niż w Polsce, dla mnie lepiej) i przede wszystkim Jupiler ze sklepu pakistańca :)
Kategoria Pieszo góry