king13kula prowadzi tutaj blog rowerowy

moja jazda

Jeziorko Daisy z Kate i z przygodami

  • DST 17.09km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 9.32km/h
  • Kalorie 1326kcal
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2014 | dodano: 23.06.2014

Było zabawnie, zawsze jak się wybieramy nie wokół trzech stawów to coś się dzieje. Jak nie za długi dystans, czy podjazd to tym razem mój sztandarowy popis czyli zagubienie się. Jedziemy już w stronę Wałbrzycha a droga się skończyła, mokradła, wysoka trawa, ślimaki i dużo przekleństw :P a i jeszcze mój pokazowy upadek w błoto, nie zdążyłem się wypiąć, poleciałem jak ścięte drzewo :)

http://www.endomondo.com/workouts/360436021/677106...



Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

spontan i nie w Sowich (Osówka/Kalenica)

  • DST 133.83km
  • Teren 42.00km
  • Czas 08:25
  • VAVG 15.90km/h
  • Kalorie 4360kcal
  • Podjazdy 2054m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 czerwca 2014 | dodano: 20.06.2014

Miałem kilka innych pomysłów na czwartek ale przez ograniczony czas nie mogłem sobie na nie pozwolić (choć jak się okazało i tak go za dużo na siodełku spędziłem). W planach był Pradziad ale pociągi mi nie pasowały więc obrałem bliższy cel, mianowicie Góry Sowie. Pod koniec czerwca chcę uczestniczyć w wyścigu w Walimiu więc postanowiłem przejechać trasę i dodać do tego Kalenice.
Znów wyszła niestety moja nie znajomość gpsa, dopiero w Walimiu zorientowałem się, że nie tak zgrałem do niego ślad gpx i pozostał już tylko spontan. Jeziorko Daisy, Modliszów, następnie z Walimia podjechałem do Osówki a z niej zjechałem/wjechałem na Przełęcz Sokolą. Krótki zjazd i odbijam w teren na Kozie Siodło. Z przełęczy wspaniały techniczny czerwony pieszy do Przełęczy Jugowskiej, nie oszczędzałem roweru na tym zjeździe. Na przełęczy lekka konsternacja nie mogę znaleźć czerwonego na Kalenice (już drugi raz), chyba powinienem koło Zygmuntówki przejechać ale wybrałem inny kierunek, rowerowy niebieski, potem odbiłem żółtym i na spontanie wyjechałem na Zimnej Polanie, pierwszy podjazd gdzie parę metrów musiałem prowadzić rower, przebrzydłe kamienie. Wspinamy się dalej, następny punkt to Słoneczna, pod nią też parę metrów podprowadzałem ale mniej niż bajker przede mną. Jakieś skałki i nagle jest Kalenica, główny punkt wyjazdu, mój pierwszy przystanek na trasie. Szybkim susem do góry, widoki świetne.

Postanowiłem, chyba źle :P, że będę dalej jechał czerwonym, mimo, że nie znam już tych szlaków a miałem zamiar wracać przez Bielawę. Wyjechałem na Przełęczy Bielawskiej Polanie i tu kompletnie nie wiedziałem gdzie jestem, i jak jechać by trafić do Bielawy. Wyjechałem w Przygórzu, jakieś napisy były też Wolibórz, mówię sobie blisko Nowej Rudy, wspinam się asfaltem nawet się nie łudzę - kolejna przełęcz, boje się, że asfalt się zaraz skończy, tak to wyglądało, jak jedna z tych wioch gdzie za zakrętem brak już czarnego dywanu i koniec. Nagle zjazd w teren i drewniana tabliczka z napisem Bielawa, cieszę się jak dziecko, odbijam w nią (teraz już wiem, asfalt na prawdę się kończył parę metrów za tym zjazdem) a ja po małym błąkaniu się w lesie i zaliczeniu jednego upadku i wjechaniu w mega błoto znalazłem się na Przełęczy Woliborskiej. Jestem tutaj pierwszy raz, nie wiem w którą stronę zjechać z niej, tabliczki mi nic nie mówią (choć w lewo była Nowa Wieś Bielawska - to mogło dać do myślenia). Wybrałem drogę w prawo. Oż jaki błąd. Wyjeżdżam znów w Woliborzu, co to ...
Morale lekko padły. Miałem w planach 100 km ale wizja głodującego psa w domu mnie jakoś zniechęcała do dalszego błądzenia. Zjeżdżam kolejnymi wiochami kiedy widzę tabliczkę Nowa Wieś Kłodzka lekko włosy stają dęba (gdzie ja jestem???). Znów podjazd, ciekawy jestem gdzie wyjadę, nagle pojawia się twierdza po lewej stronie. haha znalazłem się w Srebrnej Górze. Od razu zaplanowałem drugi postój przy sklepie na Rynku, gdzie zawsze coś zakupujemy. Stąd już znajoma trasa do domku. Zakupione morele i ciastka umilają mi powrót, niestety już po samym wyjeździe ze Srebrnej okazuję się, że mocno wieje i to idealnie w paszcze. Całą drogę do domu wiało bardzo mocno, co bardzo mnie zniechęcało i frustrowało bo nawet na zjazdach wlekłem się niesamowicie. Wiedziałem, że przed sobą mam dwa newralgiczne momenty, a więc z Bielawy do Pieszyc, akurat łatwo znalazłem drogę i z Pieszyc do Bystrzycy Górnej, tu niestety poległem z kretesem. Były dwa drogowskazy, Świdnica i Wałbrzych, niestety wybrałem ten drugi, nie zawróciłem bo nie lubię tego robić ale znów podjazd i wiedziałem, że powoli wspinam się na Przełęcz Walimską - o panie. Postanowiłem w Rościszowie skręcić w prawo, ryzyk fizyk, podjazd niemiłosierny, na ławce przy rzece leżała wyskrobana w drewnie piękna kobieta, rozebrana więc zdjęcie nie wchodziło w grę. Jestem już na szczycie gdy ... oczywiście ktoś zawinął asfalt, dodatkowo postawił zakaz wjazdu, teren łowiectwa. Zakaz złamałem w znów w teren wjechałem, szybki zjazd i wyjechałem w Lutomi Górnej, co raz bliżej Świdnicy ale tu też nigdy nie byłem, modliłem się bu wybrać dobry kierunek. Udało się i szybko znalazłem się w Bystrzycy Górnej, szybko do domu bo pies tęskni, wiatr ciągle nie daje spokoju.
Podsumowując wyjazd udany, chyba rekord w podjazdach, przejechane Sowie w szerz i kilka nowych przełęczy. W górach masę ludzi tak jak i w sztolniach, na szosie średni ruch rowerowy :)

Ps. Mam tyle map w domu i zamiast je brać w podróż to liczę na swój instynkt, hmm co prawda pakowałem się na kacu lekko spóxniony ale mogłem zabrać jakąś ze sobą, alkohol szkodzi :D

http://www.endomondo.com/workouts/359988454/677106...


Kategoria Dłuższe trasy

"Świńskim truchtem" pod Starym Książem

  • DST 5.31km
  • Teren 5.31km
  • Czas 00:54
  • VAVG 10:10km/h
  • Kalorie 393kcal
  • Podjazdy 423m
  • Aktywność Bieganie
Wtorek, 17 czerwca 2014 | dodano: 17.06.2014

http://www.endomondo.com/workouts/358960979/6771062


Kategoria Bieg

z Kate odważnie zielonym i żółtym pod Starym Książem

  • DST 15.70km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 12.08km/h
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 czerwca 2014 | dodano: 17.06.2014


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

targaj balla Szczawno Zdrój

  • DST 20.23km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 24.28km/h
  • Kalorie 712kcal
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 czerwca 2014 | dodano: 20.06.2014


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

"ile ja bym dał byle o tym nie mysleć"

  • DST 33.52km
  • Czas 01:17
  • VAVG 26.12km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2014 | dodano: 07.06.2014

nie najlepiej jeździ się samemu jak ma się dziwne myśli, ale za to z nerwów gazowałem.
dodatkowo boli dalej mięsień w udzie po zawodach a do tego doszedł lewy biceps od ćwiczeń wzmacniających
Świebodzice-Komorów-Pogorzała-Wałbrzych-Świebodzice


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

krótki rozjazd po Cierniach

  • DST 9.96km
  • Czas 00:19
  • VAVG 31.45km/h
  • VMAX 39.61km/h
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 maja 2014 | dodano: 27.05.2014




http://www.endomondo.com/workouts/347377745/677106...


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

BikeMaraton 2014

  • DST 54.00km
  • Teren 54.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 11.21km/h
  • Kalorie 3480kcal
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 maja 2014 | dodano: 26.05.2014

...jedno jest pewne, każdy zawodnik ma po tym wyścigu dziesiątki historii do opowiedzenia w domu, znajomym a także kilkanaście linijek możliwych do napisania...

Pojechaliśmy z Zielonym na miejsce startu pod Chełmiec. Zaskoczył mnie widok tylu samochodów, myślałem że góry i nie najlepsza pogoda przyczynią się do tego, że na starcie raczej nie będzie tłoczno. Dzień przed startem walczyłem z nowym łańcuchem, który źle zamontowałem i przerzutkami. Co się okazało, przerzutki nie działały dobrze a wręcz do dyspozycji z przodu miałem tylko średnią tarcze i czasami dużą. Najniższa nie była dla mnie, idealnie na góry. Może tu właśnie upatrywał bym moje problemy późniejsze ze skurczami. Ale za to jak czasami pędziłem pod górę to się współtowarzysze dziwili, niestety pod koniec to ja się dziwiłem ile osób mnie wyprzedza kiedy biłem i rozciągałem swoje uda na poboczu.

W kontakcie byliśmy ze znajomym Grześkiem z Opola, którego nawet Zielak spotkał na trasie, ja niestety nie bo startował z innego sektora a dodatkowo jechał mini więc zanim ja dojechałem to on już był w drodze do domu.

Start seria zakrętów, na prostej prowadzącej na Chełmiec, spada mi na wstępie łańcuch. Początek trasy dobrze znany. Gdzieś tam wcześniej słyszałem, że będzie duża kałuża, nagle widzę, że większość ludzi się wypina z spd i jakoś próbuje ją przejść, ja natomiast wyhaczyłem kawałek ziemi po prawej stronie i przejechałem na szybkości tą przeszkodę mijając 15 osób co najmniej. Pierwszy poważniejszy zjazd i korek, ludzie wariują (Zielony ostrzegał mnie przed takimi kolarzami, z sektora 7, którzy nie mają opanowanych dobrze zjazdów), wypinają się znów, przez chwilę się sam zastanawiam czy nie powinienem zrobić tego samego, ponieważ zagrodzili całą drogę. Znów wykorzystałem przestrzeń, tym razem po lewej i pojechałem bokiem po trawie. Po dobrym zjeździe wyłonił się mega podjazd, niestety każdy już podchodził w naszej grupie. Po kilkunastu kilometrach ukazał się mega zjazd, stromizna z błotem, nie odważyłem się, dodatkowo schodząc z roweru złapał mnie pierwszy raz skurcz w udzie. Podjazd pod Chełmiec jak i zjazd bardzo dobry, niesamowicie szybko prułem w dół, ponieważ znam te zjazdy. Najlepszy moment wyścigu - zjazd powolny, raczej nigdy nie jechałem nim, zjazd co raz to z większym nachyleniem, pojawia się woda, więcej wody, nagle właściwie można powiedzieć, że zjeżdżaliśmy potokiem, dużo ludzi narzekało prowadząc rower, inni wypięci jedną noga jakoś próbowali to ogarnąć, i właśnie taki delikwent nagle postawił rower w poprzek "rzeki", ja zjeżdżając na maxa musiałem się położyć w krzaki. Błoto do właściwie samego końca nie sprawiało mi większych problemów. Pierwszy bufet zaliczyłem w parę sekund, miałem wodę w bidonie i bukłaku więc zabrałem dwa ciastka i pojechałem w długą w stronę Trójgarbu. Przez ulice przejechaliśmy przed Jabłowem, następnie wspinaczka pod Trójgarb, przejazd przez łąkę i do lasu, długi podjazd i zjazd znajomy więc znów szybciej pędzę. Skończył się właściwie w miejscu gdzie niedaleko wjeżdża się na górę od strony Starych Bogaczowic.  Chwilę pod górę, widzę drugi bufet a przy nim pełno ludzi, postanowiłem jechać, gość podał mi tylko jeden kubeczek i jazda, to był duży błąd, ponieważ czekały mnie mozolne, powolne podjazdy, tutaj się namęczyłem dopiero bez małego przełożenia. Jechałem długo z jakimś starszym panem, licząc że za chwilę będzie ostatni bufet i ogółem meta (licznik zamontowany ostatnio coś nie działał poprawnie). W między czasie się lekko rozpadało i po raz trzeci nad głową przechodziła burza. Za chwilę wyjrzało słońce, popaprana pogoda ale ważne, że nie leje mocno.
Na licznych podjazdach łapią mnie kolejne skurcze, raz taki, który mi w ogóle nie pozwolił na jazdę, przystawałem i jechałem, ciągle doganiając pewną grupę górali, po czym znów to samo, oni odjeżdżali a ja na poboczu walczę ze skurczem.
Wjazd na ostatni bufet, tym razem odłożyłem rower na bok, rozprostowałem nogi, bidon napełniony izotonikiem, kieszenie wypchałem ciastkami i owocami, w sumie za długo to nie odpoczywałem, kilka fotek będzie jak jadę rowerem obżerając się różnościami. Czas na końcowe metry, niestety dla mnie mega tragiczne, jedzenie dostarczona dużo energii, doganiam znów kogoś, całkowicie puszczają mnie bóle mięśni, Tabliczka 5km do końca, próbuje coś jeszcze wycisnąć i nagle silny skurcz, noga unieruchomiona, rozciągam się na boku. Kiedy w końcu puścił zaczął się zjazd po błotku i nagle poślizg, przelatuje przez rower, uderzając kaskiem w kamień, krew się leje na łokciach, kolanie, ból odczuwalny na barku i biodrze,  wstaje i łapie mnie dodatkowo kolejny skurcz a za moimi plecami glebę zalicza kolejny biker. Jadę dalej. Na kolejnych zjazdach kogoś doganiam, modliłem się by już nie było podjazdów, były niestety jeszcze dwa albo więcej a ja już musiałem kilka razy stawać. Do mety zjazd szybki, parę zakrętów i jestem na mecie z paroma innymi zawodnikami ale już się nie miałem ochoty ścigać by przy ludziach nie robić szopki. Zielo o wiele szybciej na mecie niż ja, podjechałem do auta a on już zapakowany i przebrany, rower umyty był na dachu auta. Makaron, losowanie i mycie roweru, uciekamy z Mordoru w strugach deszczu.
Jadę do domu, kąpiel i ... powrót do Mordoru na grilla :) parę procentów pozwala zapomnieć o zmęczeniu i ranach. Oczy się same zamykają koło 23h. A jutro jeszcze praca w komisji :) w niedzielnych wyborach
update: jakoś się udało, tylko jeden koleżka postanowił poprzeszkadzać i podarł kartę do głosowania i cały protokól był już lekko problematyczny z błędami miękkimi.

http://www.endomondo.com/workouts/346619498/677106...
m. open 396/448 + 32 (nie dojechali)
m kat m2 85/92
czas 04:49:21


Kategoria Dłuższe trasy

dookoła Chełmca

  • DST 46.08km
  • Czas 02:02
  • VAVG 22.66km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Kalorie 1769kcal
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 maja 2014 | dodano: 21.05.2014


Kategoria Mało czasu, szybkie rundki

krótko z K.

  • DST 12.54km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 11.58km/h
  • Sprzęt kross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 maja 2014 | dodano: 21.05.2014

jazda K. lajtowa na pożyczonym rowerze, przez Lubiechów i Książ
http://www.endomondo.com/workouts/343947895/677106...



Kategoria Mało czasu, szybkie rundki